Przez kilka godzin żaden z agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego z Łodzi nie zauważył leżącego w garażu tamtejszej delegatury mężczyzny. 66-letni ogrodnik ostatni raz żywy widziany był rano, gdy przyszedł do pracy. - Tam kamer i terenu pilnuje człowiek z CBA. Co robił cały dzień? Ochrona budynku chyba spała - mówi nam jeden z agentów. Robert Sosik z zespołu prasowego CBA informuje, że "nie są prowadzone ani planowane kontrole w delegaturach CBA w zakresie odnoszącym się w jakimkolwiek stopniu do tego tragicznego zdarzenia".
16 sierpnia 2023 roku było bardzo ciepło. W Łodzi w środku dnia zapowiadano 33 stopnie Celsjusza. Temperatura odczuwalna miała być wyższa nawet o kilka stopni. Rano, około 8, do pracy przyszedł 66-letni mężczyzna. Był zatrudnionym przez zewnętrzną firmę ogrodnikiem. - Dostał coś do zrobienia i poszedł do zajęć. Ochroniarz, agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego, dalej się nim nie interesował - mówi nasze źródło, proszące o zachowanie anonimowości.
Ciało ogrodnika znaleźli w garażu. Nie wiadomo, jak długo tam leżało
Po niespełna ośmiu godzinach, tuż przez 16, ochroniarz rozpoczął rutynowy - jak twierdzą nasze źródła - obchód posesji przy ul. Rzgowskiej 34 w Łodzi, gdzie mieści się Delegatura CBA. Na podłodze w garażu natknął się na leżącego mężczyznę. Jak informuje dr Robert Sosik z zespołu prasowego CBA, ochroniarz "niezwłocznie zawiadomił właściwe służby ratunkowe, a następnie przystąpił do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Ratownicy medyczni, którzy przybyli na miejsce stwierdzili zgon mężczyzny".
Nikt nie wiedział, jak długo mężczyzna leżał niezauważony i kiedy zmarł.
Wezwano policję i miejskiego koronera, Wiesława Trojanowskiego. - Moim zadaniem było jedynie stwierdzenie zgonu, nie badałem ciała - mówi lekarz.
- Jak długo mężczyzna mógł tam leżeć? - pytamy. - Nie wiem, trzeba pytać policję, jeśli były robione dokładne oględziny ciała, to będzie można w przybliżeniu określić godzinę zgonu - wyjaśnia.
Łódzka policja potwierdza słowa koronera (tak nazywany jest medyk sądowy). Uznano, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych i nie prowadzono dalszych działań. W informacji przekazanej nam policja o oględzinach nie wspomina. Wiemy jedynie, że na miejsce przyjechał członek rodziny zmarłego ogrodnika.
CBA: lekarz nie stwierdził udziału osób trzecich
Dlaczego tak bardzo istotne jest pytanie o to, jak długo ciało 66-latka leżało niezauważone?
Z naszych informacji ze źródeł zbliżonych do CBA wynika, że plamy opadowe oraz stężenie pośmiertne ogrodnika mogło wskazywać na to, że mężczyzna leżał tam kilka godzin. A to by oznaczało, że przez cały dzień nikt ani nie odkrył ciała, ani nie zainteresował się losem 66-latka. - Może zasłabł i gdyby pomoc przyszła na czas, mógłby żyć - zastanawia się nasz informator. - Było gorąco, duszno. Pewnie była szansa go uratować, gdyby ochrona go zauważyła - dodaje.
Rzecz w tym, że nikt - ani policja, ani CBA - sprawy drążyć i wyjaśnić nie zamierzały. Koroner zaś stwierdził zgon i na tym zakończył swoją pracę.
Robert Sosik z CBA nie chce tego komentować. "Lekarz medycyny sądowej nie stwierdził udziału osób trzecich, wskazując, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych" - napisał w odpowiedzi do nas.
I nie chce odpowiedzieć na pytania: Kiedy ostatnio ogrodnik widziany był żywy? Gdzie? I jak długo mógł znajdować się w miejscu, gdzie został znaleziony?
'Wszystko co w tej sprawie możemy przekazać zawiera się w przesłanym stanowisku" - napisał w mailu Sosik w odpowiedzi na kolejne nasze pytania.
Lista pytań bez odpowiedzi
Sprawą zajął się także łódzki Okręgowy Inspektorat Pracy, powiadomiony przez szefa delegatury CBA. Ale już następnego dnia - jak poinformowano nas w inspektoracie - jego szef uznał, że sprawa nie będzie badana.
Wygląda zatem na to, że nie tylko nie wyjaśni, jak długo ogrodnik leżał w garażu, na co zmarł, ale także nie będzie to wyjaśniane prze żadną instytucję.
Skontaktowaliśmy się z firmą, w której pracował zmarły ogrodnik. Dla CBA pracuje od 2022 roku. Poproszono nas o wysłanie pytań mailem. Zapytaliśmy zatem o to samo, o co zapytaliśmy CBA: kto i kiedy widział ogrodnika żywego ostatni raz, jak długo mógł leżeć w miejscu, gdzie go znaleziono, kto wydawał mu polecenia i co miał do zrobienia tego dnia.
Do dnia publikacji nie dostaliśmy odpowiedzi.
CBA: nie są prowadzone ani planowane kontrole w związku z tym zdarzeniem
Nasi rozmówcy z Biura wskazują na niefrasobliwość i zaniedbania, jakie wyszły przy okazji śmierci 66-letniego ogrodnika na terenie delegatury CBA.
- Tam kamer i terenu pilnuje człowiek z CBA. Co robił cały dzień? Ochrona budynku chyba spała. Nikt przez wiele godzin nie widział zwłok. Delegatura ma kamery i ktoś powinien dostrzec, że w garażu budynku ktoś leży. I to przez kilka godzin. A gdyby do CBA wszedł facet z bombą? Albo ktoś chciał zamontować podsłuch lub podpiąć się do sieci? - zastanawia się jeden z agentów Biura.
I kwituje krótko: - Amatorszczyzna. Ktoś powinien za to polecieć.
Nasze źródła dodają, że po ujawnieniu ciała w Łodzi w pozostałych delegaturach wszczęto kontrole mające sprawdzić poziom bezpieczeństwa i ochrony budynków. Sosik zaprzecza naszym informacjom. - Nie są prowadzone ani planowane kontrole w delegaturach CBA w zakresie odnoszącym się w jakimkolwiek stopniu do tego tragicznego zdarzenia. Oczywiście prowadzone są rutynowe działania obejmujące kontrolę różnych jednostek organizacyjnych CBA, jednak żadna z nich nie jest związana z opisywaną sytuacją - podkreślił.
Źródło: Superwizjer TVN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps