- Nie mogę patrzeć na to, jak szczujemy naszego bohatera. Ludzie się z nas śmieją - powiedział na temat dokumentów znalezionych u gen. Czesława Kiszczaka senator P, Jerzy Fedorowicz. - Szybkość ujawnienia tych dokumentów jest moim zdaniem lekko przesadna - dodał Jan Lityński, były działacz opozycji. W dokumentach znalezionych w domu generała ma się znajdować teczka TW "Bolka".
- Wałęsa przyznał się, że podpisał jakieś dokumenty i tego wcale nie ukrywa - powiedział Fedorowicz. - Nie mogę patrzeć na to, jak szczujemy naszego bohatera. Ludzie się z nas śmieją - dodał.
"Jesteśmy za panem, panie prezydencie"
Senator zwrócił się do prezydenta Lecha Wałęsy mówiąc: "my, Polacy, jesteśmy w większości za panem". - Ta gromadka ludzi, dla których jest obojętny los Polski, Polaków i takich bohaterów jak pan to się w ogóle nie liczy - dodał. - Dokumenty te nie świadczą o tym, kim był Lech Wałęsa - powiedział Lityński na temat dokumentów, których część ma dziś ujawnić IPN. - Lech Wałęsa był człowiekiem, który w 1978 roku zgłosił się do komitetu założycielskiego wolnych związków zawodowych, kiedy on dopiero powstawał. Dzięki niemu między innymi wolne związki zawodowe dotarły na stocznię. Wałęsa był przywódcą strajku, który odniósł sukces w sierpniu 1980 roku i stał na czele ruchu, który obalił komunizm - stwierdził.
Lityński przypomniał, że widział część akt związanych z TW "Bolkiem". - W aktach były jakieś donosy pisane na ogół ręką oficera prowadzącego, gdzie występował TW "Bolek", gdzie był jakiś opis o tym, co się dzieje w stoczni, raczej sprawiało to wrażenie nieudolnych negocjacji z SB - wyjaśnił. - Niezależnie od tego, w co uwikłany był Lech Wałęsa, to ważne że on potem potrafił z tego wyjść, stoczył zwycięską walkę z SB, która zakończyła się zwycięstwem Polski - dodał.
"Szybkość ujawnienia dokumentów przesadna"
Zdaniem Lityńskiego teczki znalezione u Kiszczaka są wykorzystywane przez rządzący obóz polityczny. - Ten obóz ma dwa mity założycielskie - jeden to Smoleński, drugi to Lech Wałęsa. Chodzi o to, aby zniszczyć 25 lat naszej niepodległości i zbudować na tym nowe państwo. Jest to bardzo niebezpieczne - powiedział. - Historycy mają prawo do zbadania tych dokumentów, ale obawiam się, że ujawnienie ich teraz, a jeszcze do publicznej opinii, która nie ma zielonego pojęcia, w dodatku niezweryfikowane, bez opinii grafologa, to jest jakiś kompletny nonsens - stwierdził Fedorowicz. - Natychmiast wyciekną jakieś rzeczy i staną się tematem różnych brukowych artykułów, które będą tylko szkalować imię Polski - dodał.
Lityński ocenił, że szybkość ujawnienia dokumentów przez IPN jest jego zdaniem "lekko przesadna". - Dokumenty powinny być ujawnione, każdy wyciągnie takie wnioski, jakie uważa - powiedział. - Historycy to wszystko, co jest w tych dokumentach, wiedzą od dawna - stwierdził.
- Niezależnie od tego, co ktoś pokrzyczy, to Lech Wałęsa będzie symbolem obalenia komunizmu w Europie Wschodniej - podsumował Lityński.
Ujawnienie dokumentów w południe
W sobotę szef IPN Łukasz Kamiński poinformował, że pierwszy pakiet dokumentów zabezpieczonych w zeszłym tygodniu w domu gen. Kiszczaka zostanie udostępniony w poniedziałek o godz. 12 w czytelni IPN przy ul. Kłobuckiej 21 w Warszawie. Natomiast od środy wgląd w materiały będzie możliwy również w czytelniach w oddziałach i delegaturach IPN. Z informacji podanych przez Instytut wynika, że teczka personalna TW "Bolka" zawiera 183 strony, zaś teczka pracy 576 stron. Osoby ubiegające się o wgląd do tych dokumentów muszą złożyć odpowiedni wniosek dostępny na stronie internetowej IPN.
Kamiński poinformował podczas konferencji, że dokumenty będą udostępniane w postaci kopii papierowych, a dziennikarze będą mogli filmować oraz fotografować przeglądane materiały.
Prezes IPN pytany skąd taki pośpiech Instytutu w udostępnianiu akt "Bolka" i czy wystarczyło kilkadziesiąt godzin, aby mieć pewność, że dokumenty są oryginalne odparł, że "trzeba ważyć decyzje".
- Są argumenty za szybkim udostępnieniem i za tym, by poczekać. Ponieważ sprawa wzbudza emocje, potrzebne było sprawne działanie IPN, aby jak najszybciej opinia publiczna mogła się dowiedzieć, co jest zawarte w tych dokumentach - dodał.
Autor: mart/ja / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24