Warszawski sąd zdecydował o aresztowaniu b. ministra sportu w rządzie PiS Tomasza Lipca. Jest podejrzany o korupcję w związku z działalnością Centralnego Ośrodka Sportu. Adwokat Lipca zapowiedział odwołanie.
- Sąd uzasadnił to postanowienie surową grożąca karą i obawą utrudniania śledztwa - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek. Sąd przez kilka godzin analizował zebrane dowody, przesłuchał też samego podejrzanego, który nie przyznaje się do winy. Lipca zatrzymali w czwartek przed południem funkcjonariusze CBA na zlecenie prokuratury.
Zarzucono mu m.in. "popełnienie przestępstwa polegającego na przyjęciu korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej". Grozi za to do 10 lat więzienia.
Aresztowano też zatrzymanego wraz z Lipcem jego b. doradcę Arkadiusza Ż., któremu zarzucono przestępstwa korupcyjne.
Według rzeczniczki prokuratury Katarzyny Szeskiej zatrzymanie Lipca ma związek z prowadzonym od czerwca 2007 r. śledztwem dotyczącym korupcji w Centralnym Ośrodku Sportu. Zatrzymano w nim już 16 osób, którym zarzucono przestępstwa korupcyjne, poświadczanie nieprawdy, nadużycie władzy i "ustawianie przetargów".
W ramach tego śledztwa w lipcu zatrzymano i aresztowano m.in. dyrektora COS Krzysztofa S. i wicedyrektora COS Tadeusza M., którzy m. in. mieli przyjąć łapówkę za wynajem hali warszawskiego Torwaru na imprezy komercyjne. To właśnie po tych aresztowaniach Lipiec podał się do dymisji.
Obrońcy: złożymy zażalenie
Adwokat Tomasza Lipca, Tadeusz Miszkiewicz, zapowiedział, że złoży zażalenie w na postanowienie sądu. Według niego, w sprawie nie orzekał niezawisły sędzia, ale asesor, który nie powinien wydawać wyroku w takiej sprawie.
- Prócz tego uważam, że zarzuty postawione mojemu klientowi są całkowicie absurdalne - powiedział obrońca byłego ministra sportu. Dodał, że jego klient złożył obszerne wyjaśnienia i nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Obrona zamierza teraz dokładnie przestudiować akta sprawy, których prokuratura nie chciała jej ujawnić. W przekonaniu asystenta adwokata, Jana Gajewskiego, Tomasz Lipiec został przez Wymiar Sprawiedliwości skrzywdzony i nie powinien być tymczasowo aresztowany.
"Wprost": wziął przynajmniej 100 tys. zł
Tygodnik "Wprost" pisze, że Lipiec miał wziąć "przynajmniej 100 tys. zł". Obciążające go zeznania miał złożyć Tadeusz M. Również niekorzystne dla ówczesnego ministra sportu zeznania złożył Krzysztof S., dyrektor COS aresztowany przez CBA. Tygodnik pisze, że Krzysztof S. wiedział o "działkach" dla ministra i jego cichym przyzwoleniu na korupcyjne działania.
36-letni Lipiec, były lekkoatleta, reprezentant Polski i olimpijczyk w chodzie sportowym, został powołany do rządu przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza w październiku 2005 r., pozostał też w gabinecie po objęciu teki premiera przez Jarosława Kaczyńskiego. 9 lipca tego roku - po zatrzymaniach swoich podwładnych - złożył dymisję, przyjętą przez premiera.
Odnosząc się do odwołania Lipca J. Kaczyński mówił wówczas, że "są poważne przesłanki", by sądzić, że Lipiec "mógł być zamieszany w działalność o charakterze przestępczym". On sam zapewniał, że nie miał nic wspólnego z działaniami korupcyjnymi dyrekcji COS, a obciążające go zeznania zatrzymanych uznał za pomówienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24