Już wydawało się, że powódź nie stanie się elementem rozgrywek politycznych w kampanii wyborczej. Okazało się jednak, że pokusa była zbyt duża. Ruszyła licytacja na dokumenty i pieniądze oraz na to, kto i jak długo chodził po powodziowych wałach.
Na wałach rozpoczęła się regularna walka polityczna. Według PO, dowodem na to mają być sobotnie słowa Jarosława Kaczyńskiego o tym, co by było, gdyby on rządził. - Rzeczywiście, nikt nie da tyle, ile Kaczyński obieca - oświadczył Paweł Graś. Rzecznik rządu przypomniał też, jak Ludwik Dorn - ówczesny wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego - podczas powodzi w 2006 roku mówił, że ludzie pobudowali się na terenach zalewowych bez pozwolenia.
Kaczyński: Nie może być tak, żeby państwo umywało ręce
Niektórzy kandydaci wolą się jednak w te spory się nie wdawać. - W czym możemy pomóc? - pyta premiera Grzegorz Napieralski, kandydat SLD na prezydenta.
Jarosław Kaczyński nie pytał, a sprawdzał - na miejscu, u powodzian. Według niego, państwo nie pomaga wystarczająco samorządom, bo zrzuca na nich zbyt wiele. - Nie może być tak, żeby kiedy dzieje się coś bardzo złego, państwo umywało ręce - mówił w niedzielę kandydat PiS na prezydenta.
Premier do Kaczyńskiego: Nie przeszkadzać
W sobotę prezes PiS wytykał też, że wały - choćby w Wilkowie - zostały przerwane i przed kolejną falą nie odbudowane. To wyraźnie zirytowało premiera. Premier zasugerował, że lider PiS obraża tych, którzy tu pracują non stop i jeśli nie potrafi pomóc - nie powinien przeszkadzać.
- Bardzo arogancka wypowiedź pana premiera Tuska. Rozumiem, że był zdenerwowany. Mam nadzieję, że jak przemyśli to, co powiedział, to przeprosi - ripostował europoseł PiS Adam Bielan.
Graś: To była propagandowa zagrywka PiS-u
Platformę zdenerwowały też inne zarzuty prezesa PiS. Choćby te, że rząd PO nie zrealizował zostawionych przez PiS planów budowy zbiornika na Wisłoce, co uchroniłoby wiele miejsc przed powodzią. - To nie były żadne plany pani minister Gęsickiej, to była propagandowa zagrywka PiS-u na dwa dni przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku - grzmiał Paweł Graś w TVN24. I dodał, że na te proponowane budowy, nie zagwarantowano pieniędzy.
Kaczyński: To nie może być zabawa chłopców z zapałkami
Według PiS zarzuty te są bezpodstawne. - Państwo polskie musi być na poważnie. Ono nam jest potrzebne. I to nie może być zabawa chłopców z zapałkami - mówił Jarosław Kaczyński.
Europoseł PiS Marek Migalski ocenił z kolei, że "wkraczanie na powódź, wodę" to jest zarzut przede wszystkim do Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. - W ostatnich dniach nawiedzają te tereny powodziowe z częstotliwością chyba przekraczającą już granicę wyporności - mówił Migalski.
Źródło: Fakty TVN