Komisja do spraw badania wpływów rosyjskich tworzona jest po to, żeby "uprzykrzyć życie opozycji, dokonać linczu medialnego nad kluczowymi osobami opozycji i żeby być może utrudnić formowanie rządu obecnej opozycji po wyborach" - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 europoseł PO Radosław Sikorski.
Ustawa o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich, nazywana "lex Tusk", weszła w życie w zeszłą środę. Prezydent ją podpisał, zapowiadając jednocześnie wysłanie w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. Kilka dni po tym złożył projekt nowelizacji ustawy.
Eurodeputowany PO Radosław Sikorski ocenił, że komisja jest tworzona po to, żeby "uprzykrzyć życie opozycji, dokonać linczu medialnego nad kluczowymi osobami opozycji i żeby być może utrudnić formowanie rządu obecnej opozycji po wyborach".
- Już jest sprawa przedsięwzięta przez Komisję Europejską, być może będą jakieś decyzje zabezpieczające trybunałów europejskich - zauważył. Pytany, co może zrobić KE, odparł, że "może wnieść to do TSUE, a trybunał może wydać wyrok zabezpieczający".
CZYTAJ TAKŻE: Komisja Europejska rozpocznie procedurę wobec "Lex Tusk"
Jak mówił Sikorski, "Krajowy Plan Odbudowy jest blokowany dlatego, że obecny rząd próbował pod but wziąć jedną grupę zawodową - polskich sędziów, a tu chcą wziąć pod but polityków, dziennikarzy i dowolnego obywatela". - To, co w tej chwili uchwalili (rządzący - red.), jest parę razy gorsze od tego, co blokuje nam KPO - dodał.
Sikorski: Duda próbuje być jednocześnie dobrym PiS-owcem i dobrym Europejczykiem
Odnosząc się do decyzji Dudy, który po czterech dniach od podpisu złożył projekt nowelizacji ustawy, Sikorski powiedział, że "ma wrażenie, iż pan prezydent przestraszył się własnej odwagi". Nawiązał również do wtorkowego orędzia prezydenta, w którym zapowiadał przygotowania do prezydencji Polski w UE. - Jednego tygodnia mówi: "opozycja - zdrajcy, których trzeba wyeliminować z możliwości udziału w polityce, a przynajmniej zlinczować, napiętnować", a tydzień później "kochajmy się, róbmy wspólnie politykę europejską". Zaczyna być kabaretowo - ocenił europoseł PO.
Pytany, dlaczego Andrzej Duda chce tej komisji, odpowiedział, że "z tych naburmuszonych oświadczeń wynika jakaś osobista niechęć do Donalda Tuska".
- Tusk osiągnął najwyższe stanowisko w tysiącletniej historii Polski na arenie międzynarodowej, pomijając papieża. A zdaje się, prezydent Duda zorientował się, że jemu żadne stanowisko nie grozi i może mieć z tego powodu pewien kompleks - ocenił.
Zdaniem Sikorskiego prezydent "próbuje być jednocześnie dobrym PiS-owcem i dobrym Europejczykiem" - Nie da się - stwierdził.
Sikorski: jeżeli chcemy komuś zarzucić zdradę, to jest na to jest kodeks karny
Został zapytany, czy stawi się przed komisją, jeśli zostanie wezwany. - Zdaje się, że tam mogę być doprowadzony wręcz - powiedział Sikorski. - Dzisiaj rozmawiałem z prawniczką. Ona (ustawa-red.) okazuje się, została napisana przez jakichś kompletnych amatorów. Ona ma się kierować prawem administracyjnym. Po pierwsze, tak mi tłumaczono, muszą mnie poinformować, czy mam tam przyjść jako strona, czy jako świadek. Jak mają być podważane jakieś umowy, na przykład polsko-rosyjskie, to pytanie, czy druga strona będzie też zapraszana. To się stanie bardzo dziwne - mówił.
Europoseł PO podkreślał, że "jeżeli chcemy komuś zarzucić zdradę, to jest na to jest kodeks karny". - (Jarosław) Kaczyński już mnie nazwał zdrajcą dyplomatycznym. Przegrał w sądzie, musiał wpłacić 50 tysięcy złotych na siły zbrojne Ukrainy. Jeżeli ktoś chce powiedzieć, że ktoś od Rosjan brał łapówki, to jest przestępstwo kryminalne. Jeśli ktoś uważa, że ktoś zachowywał się niezgodnie z polskim interesem, proszę bardzo, Trybunał Stanu. A tu mamy jakiś taki sąd ludowy złożony z amatorów - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24