W tym roku szkolnym lekcję etyki prowadzą 2964 szkoły - najmniej od lat - wynika z danych, do których dotarł portal tvn24.pl. Ale to efekt nie tyle spadku popularności przedmiotu, co przede wszystkim likwidacji gimnazjów.
Etyka, podobnie jak religia, to przedmiot dodatkowy. W praktyce oznacza to, że jeśli rodzice lub pełnoletni uczniowie nie zgłoszą chęci udziału w zajęciach, szkoła ich po prostu nie organizuje.
Uczniowie mogą uczęszczać na oba te przedmioty. Mogą też nie wybrać żadnego z nich. Od roku szkolnego 2016/2017 przepisy oświatowe zakładają, że w średniej ocen ucznia, który uczęszczał zarówno na etyką, jak i na religię, uwzględniać należy oba stopnie.
Jak Grzelakowie załatwili etykę
Boom na zajęcia etyki rozpoczął się w 2014 roku, gdy zmieniły się przepisy oświatowe - od tego momentu samorządy mają obowiązek zorganizować lekcje, nawet gdy w gminie jest jeden chętny. Wcześniej potrzebnych było troje dzieci, by rozpocząć zajęcia międzyszkolne, i siedmioro, jeśli lekcje miały się odbywać w konkretnej szkole.
I tak na przykład w tym roku szkolnym w Szkole Podstawowej nr 19 w Kielcach na zajęcia etyki w ósmej klasie chodzi tylko jeden chłopiec. - Lekcje są prowadzone tylko dla niego i jest zachwycony - mówi jego mama, Agnieszka.
Zmianę przepisów wymusił wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Chodziło o sprawę, w której państwo Grzelakowie przez kilka lat zabiegali o lekcje etyki dla syna, który nie chodził na religię. Chłopcu zamiast oceny na świadectwie wstawiano kreskę. Grzelakowie argumentowali w Strasburgu, że skoro synowi nie zapewniono lekcji etyki, to taka nota na świadectwie zdradza światopogląd ucznia, co jest dyskryminacją.
Znikły gimnazja i lekcje
I tak choć jeszcze w roku szkolnym 2012/2013 lekcje etyki odbywały się w zaledwie 1276 szkołach, to po 2014 roku zaczęło ich wyraźnie przybywać. Rekord padł w roku szkolnym 2016/2017, gdy zajęcia z etyki prowadziły 3984 placówki.
Od 2017 roku ich liczba zaczęła jednak spadać. W roku szkolnym 2017/2018 było ich 3355, a w tym - jak wynika z najnowszych danych Ministerstwa Edukacji Narodowej, do których dotarł portal tvn24.pl - jest ich 2964.
Czy uczniom etyka przestała się podobać i zainteresowanie przedmiotem radykalnie spadło? Niekoniecznie. Po prostu w systemie ubyło szkół.
Od 2017 roku zaczęła się stopniowa likwidacja gimnazjów, a tych było w Polsce ok. 7 tys. i ok. 1,1 tys. spośród nich prowadziło lekcje etyki. A o tym, że liczba klas z etyką utrzymuje się na względnie stałym poziomie, może świadczyć liczba etatów nauczycielskich dla tego przedmiotu. W 2016 roku było to łącznie ok. 730 etatów, a w 2017, już po spadku liczby szkół z etyką o ponad pół tysiąca - 728.
Dla pełnego obrazu sytuacji warto byłoby znać liczbę uczniów uczęszczających na etykę, ale to niemożliwe. MEN nie zbiera takich informacji, ponieważ – jak tłumaczył resort w 2016 roku w odpowiedzi na pismo rzecznika praw obywatelskich – to dane wrażliwe ujawniające światopogląd.
Katecheci straszą piekłem
Sytuacja etyki w szkołach nadal jest skomplikowana. Z raportu fundacji Polistrefa "Obecna? Równość wyznaniowa i światopoglądowa” opublikowanego w 2015 roku, wynikało, że 39 proc. za rodziców deklarowało, iż w szkołach ich dzieci nie było możliwości uczestniczenia w lekcjach etyki. Najczęstszym powodem była niewystarczająca liczba chętnych - wskazywał na to co trzeci rodzic. Co piąty - na negatywne nastawienie dyrekcji, a co ósmy - na podejście katechetów, którzy zniechęcali do wprowadzania w szkole takich zajęć.
Rodzice skarżyli się badaczom, że dzieci, które wybrały etykę, bywają piętnowane zarówno przez uczniów, jak i nauczycieli. Były przezywane ("sataniści", "bezbożnicy"), straszone ("córka usłyszała od katechety, że pójdzie do piekła") i narażone na przykrości ("kolega córki przy klasie powiedział, że nie powinna żyć, bo nie wierzy", "nauczyciel powiedział, że uczniowie niewierzący nie mogą dobrze interpretować lektur").
A w 2014 roku, gdy w życie wchodziły nowe przepisy o lekcjach etyki, głośno było o komunikacie kaliskiej kurii, która straszyła - niezgodnie z prawdą - że wypisanie dziecka z religii to pisemny akt apostazji.
Etyka to nie antyreligia
Dziś w organizacji zajęć etyki najtrudniejsze, jak twierdzą dyrektorzy szkół, jest ułożenie jej w planie lekcji tak, by pasowała zarówno uczniom, jak i nauczycielom, którzy - jeśli nie uczą też innego przedmiotu - zwykle muszą przyjść do szkoły tylko na kilka godzin lekcyjnych.
- U syna etyka była w planie tak ustawiona, że musiałby czekać chyba trzy okienka i dlatego zrezygnowaliśmy - mówi pani Agnieszka z Warszawy.
Zajęcia o 7 rano czy po godz. 16 to w wielu szkołach standard.
Ale są też takie szkoły, gdzie etyka zadomowiła się na dobre i jej organizacja nie przysparza trudności.
- W tym roku na zajęcia uczęszcza 317 z 429 uczniów naszej szkoły - mówi Przemysław Staroń, Nauczyciel Roku 2018, który etyki uczy w sopockim II Liceum Ogólnokształcącym.
Etyki zaczął uczyć w 2010 roku i od tej pory jego zajęcia stale zyskują na popularności. Uczniom spodobały się m.in. elementy filozofii, które wprowadzał.
- I ja od zawsze powtarzam, że te lekcje nie są konkurencją dla zajęć z religii, a do tego świetnie nam się współpracuje ze szkolnym katechetą - dodaje Staroń.
Autor: Justyna Suchecka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24