Legionelloza została wykryta już w czterech województwach. Jak rozpoznać zakażenie tą chorobą? Kiedy warto zrobić test i jaki? - Najlepszym rozwiązaniem jest laboratoryjne badanie z moczu - wyjaśnia w rozmowie z portalem tvn24.pl specjalista ds. chorób zakaźnych prof. Andrzej Gładysz.
Pierwszymi objawami legionellozy, czyli choroby wywoływanej przez bakterie Legionella pneumophila, zwykle są gorączka, dreszcze, ból głowy i ból mięśni. Następnie, jak czytamy na stronie Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC), pojawia się suchy kaszel i problemy z oddychaniem, które mogą przechodzić w ciężkie zapalenie płuc. U około jednej trzeciej pacjentów występuje także biegunka i wymioty, a u około połowy - dezorientacja lub halucynacje.
- Nagłe pojawienie się gorączki, bólu gardła, kaszlu, a przede wszystkim duszności to objawy, które powinny wzbudzić naszą czujność - mówi profesor Andrzej Gładysz, były konsultant krajowy ds. chorób zakaźnych. - Objawy legionellozy przypominają zwykle te charakterystyczne również dla innych chorób układu oddechowego. Czasem rozwijają się nawet problemy z oddychaniem, czasem kończy się na gorączce. Wszystko zależy od stanu zdrowia zakażonego i stopnia zainfekowania organizmu - dodaje.
ZOBACZ TEŻ: Eksperci o legionellozie. Dla kogo jest szczególnie niebezpieczna i jak się przed nią uchronić
Testy na obecność legionelli. Kiedy zrobić?
Czy zatem powinniśmy zgłosić się do lekarza od razu po tym, jak zaczniemy kaszleć lub zauważymy u siebie lekko podniesioną temperaturę? - Ważne są okoliczności wystąpienia tych objawów. Jeśli pojawiają się np. u osoby, która wróciła właśnie z pobytu w klimatyzowanym hotelu, albo u kogoś, kto sam ma w domu klimatyzację, powinny one zwrócić uwagę lekarza i pacjenta w kierunku zakażenia nietypowym drobnoustrojem. A takim drobnoustrojem jest właśnie bakteria legionelli - tłumaczy profesor.
W przypadku podejrzenia zakażenia legionellą wskazane jest wykonanie testu. Jak podkreśla na swojej stronie Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Miechowie, "ze względu na to, że pałeczki bakterii legionella namnażają się wewnątrz makrofagów, trudno jest je wychwycić w próbkach materiału klinicznego. Najczęściej diagnostyka legionellozowego zapalenia płuc wykorzystuje popłuczyny oskrzelowe, popłuczyny pęcherzykowo-oskrzelowe bądź bioptaty tkanki płucnej, co sprawia, że materiałem do pobrania jest plwocina. Czułość takich testów waha się na poziomie od 20 do 80 proc.".
W rozmowie z tvn24.pl profesor Andrzej Gładysz wskazuje, że dostępne w aptekach testy kasetowe mogą być przydatne dla diagnostyki przesiewowej, ale gdy podejrzewamy zakażenie, najlepszym i najpewniejszym rozwiązaniem jest laboratoryjne badanie z moczu. Jak wyjaśnia ekspert, w pierwszym tygodniu od momentu zainfekowania w moczu wydalana jest większość antygenów tej bakterii. - Czułość takich testów wynosi od 80 do nawet 99 proc. Aby wykluczyć zakażenie legionellą, należy zbadać przynajmniej trzy próbki moczu pobrane w różnych dniach, w jedno- lub dwudniowym odstępie. Badanie mikrobiologiczne w laboratorium trwa około dziesięciu dni - tłumaczy ekspert.
- Jeśli wynik wszystkich testów jest ujemny, można wykluczyć zakażenie. Gdy jest dodatni, a wywiad epidemiologiczny potwierdza możliwość zakażenia, należy założyć, że zostało się zainfekowanym. Wszystkie inne badania, te z krwi i wymazowe, są mniej czułe. Można traktować je jako badania pomocnicze, ale nie dają one takiej pewności jak to z moczu. Podobnie traktujemy dostępne w aptekach testy kasetkowe - jako badanie pomocnicze wobec tego specjalistycznego - zaznacza prof. Gładysz.
Legionelloza - co to za choroba?
Legionelloza - jak wskazał Główny Inspektorat Sanitarny w charakterystyce chorób zakaźnych na swojej stronie internetowej - jest chorobą układu oddechowego, wywoływaną przez bakterie legionella, które mogą przeżyć w wodzie o bardzo różnej temperaturze. Bakterie legionella występują m.in. w sieciach kanalizacyjnych, urządzeniach kąpielowych, prysznicach, myjniach, klimatyzatorach. Najczęstszą drogą zakażenia jest wdychanie skażonego aerozolu. GIS podkreśla, że nie można zarazić się od drugiej osoby ani pijąc wodę.
Jako potencjalne źródło obecnej fali zakażeń legionellą prof. Gładysz wskazuje tzw. kurtyny wodne, które w gorące dni pojawiły się w wielu miastach. - Musiało dojść do zanieczyszczenia sieci wodociągowej. W internecie krążą zdjęcia i nagrania, na których widać ludzi leżących tuż obok tych kurtyn. Rozpylenie jest tam ogromne. W tej sytuacji naprawdę nietrudno o zakażenie - podkreśla specjalista ds. chorób zakaźnych.
Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Rzeszowie poinformowała we wtorek, 29 sierpnia, o trzech kolejnych zgonach osób zakażonych legionellą. Łącznie nie żyje 14 pacjentów, u których wykryto tę bakterię. Potwierdzono też dziewięć nowych zakażeń. W sumie zakażenie na Podkarpaciu potwierdzono u ponad 150 osób. Legionellozę wykryto już także w województwach małopolskim, lubelskim i wielkopolskim.
Źródło: tvn24.pl, GIS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock