Źle się stało, że decyzja stała się publiczną własnością. Kiedy będziemy za granicą, na lotniskach, wszyscy będą wiedzieć, że jesteśmy pozbawieni jakiejkolwiek ochrony - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Aleksander Kwaśniewski. Skomentował w ten sposób decyzję o odebraniu byłym prezydentom ochrony BOR podczas wyjazdów zagranicznych.
Biuro Ochrony Rządu poinformowało w zeszłym tygodniu, że zrezygnowało z chronienia byłych prezydentów podczas ich pobytów poza granicami kraju. Jako przyczynę podano koszty niewspółmierne do zagrożenia.
Zdaniem Aleksandra Kwaśniewskiego nie były one tak wysokie. Były prezydent zwrócił uwagę, że co roku BOR wydawało na to 330 tys. zł (w latach 2013-2015 przeznaczono był to prawie milion złotych, wynika z danych Biura - red.). A to 0,17 proc. budżetu BOR, który wynosi 199 mln zł.
Kwaśniewski zaznaczył, że ten typ ochrony nie jest tylko polską specjalnością. Dodał, że przysługuje większości byłych prezydentów krajów europejskich.
Odniósł się także do oświadczenia rzeczniczki BOR Natalii Markiewicz, która podkreśliła, że "ustawa o BOR i ustawa o uposażeniu byłych prezydentów gwarantują byłym głowom państwa ochronę na terenie Rzeczypospolitej Polskiej". Dodała, że poprzednie kierownictwo biura rozszerzyło ten zakres o ochronę poza granicami państwa.
Aleksander Kwaśniewski podkreślił, że taka organizacja ochrony byłych prezydentów była praktykowany nieprzerwanie od 1996 r.
"W interesie Polski jest to, żeby chronić polski symbol"
- Byli prezydenci to z jednej strony dobro narodowe, z drugiej strony bardzo dobry towar eksportowy. Bo my zarabiamy za granicą, a płacimy podatki w Polsce. To z punktu widzenia państwa bardzo dobry interes - ocenił.
Jego zdaniem, decyzja jest motywowana politycznie. Jak powiedział, źle się stało, że stała się publiczną własnością.
Kwaśniewski zwrócił uwagę, że kiedy byli prezydenci będą za granicą, na lotniskach, wszyscy będą wiedzieć, że są pozbawieni jakiejkolwiek ochrony.
- Ja będę jeździł, podróżował. Dam sobie radę. Bardziej - szczerze - martwię się o Lecha Wałęsę, który ma swoje lata i jest postacią dużo bardziej rozpoznawalną niż ktokolwiek z nas. Powiem szczerze - taki widok osamotnionego Lecha Wałęsy na tych lotniskach mnie rani, pomimo że nie jesteśmy kolegami z tej samej drużyny - powiedział.
Jego zdaniem, "w interesie Polski jest to, żeby chronić polski symbol niezależnie jak go oceniamy".
"Momentem zwrotnym koniec kadencji prezesa TK"
Kwaśniewski odniósł się również do sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego. W poniedziałek w Gdańsku odbyły się obchody 30-lecia TK. Nie brały w nim udziału najważniejsze osoby w państwie.
Jak powiedział były prezydent, "traktuje przyjęcie konstytucji po raz pierwszy w polskiej historii w referendum ogólnonarodowym jako wydarzenie ogromne, więc na wszystko to, co burzy te konstytucję, podważa ją, patrzy bardzo źle i krytycznie".
Podkreślił, że Trybunał Konstytucyjny to instytucja mocno zakotwiczona w systemie demokratycznym. - TK był pierwszym znakiem, że trzeba iść w stronę państwa prawa - dodał.
- Dorobiliśmy się po 30 latach Trybunału, który ma swój prestiż, swój dorobek orzeczniczy, ma - moim zdaniem - bardzo interesujący zespół sędziów - ocenił.
Zaznaczył, że dzisiaj instytucja jest dezorganizowana, osłabiana, a jej prestiż narażany jest na potężny szwank. - To ogromny błąd - dodał.
Jego zdaniem, momentem zwrotnym będzie koniec kadencji prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego i wybór nowego spośród trzech kandydatów.
- Będzie to wybór prezesa, który będzie bliższy rządzącym - ocenił. Dodał, że zapewne bardzo szybko umożliwi on pracę trójce sędziów, którzy nie zostali dopuszczeni do orzekania przez Rzeplińskiego.
W jego opinii, spowoduje to kolejne krytyczne głosy ze strony Komisji Weneckiej. Z kolei w Polsce - jak mówił - konsekwencje będą dotyczyły obywateli.
"Przechlapane" u Francuzów?
Aleksander Kwaśniewski odniósł się również do zakończonych negocjacji ws. kontraktu na śmigłowce Caracal z Airbus Helicopters
Jego zdaniem, "ciąg zabiegów dyplomatycznych w tej sprawie był albo zły, albo go w ogóle nie było". - Podejmowanie takiej decyzji tydzień przed konsultacjami międzyrządowymi jest ogromnym błędem - ocenił.
Jak powiedział, jest bardzo dużo niejasności, które wymagają wyjaśnienia nie tylko wobec Francuzów, ale także polskiej opinii publicznej.
- Na koniec drogi okaże się, że te helikoptery zostaną dostarczone nam przez Stany Zjednoczone. Wtedy rzeczywiście u Francuzów mamy - jak to mówią kolokwialnie - przechlapane. Trzeci raz wystawić ich w ten sposób to już trochę dużo - dodał.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24