Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z "Newsweekiem" potwierdza, że chciałby być premierem, wiąże polityczne nadzieje z Donaldem Tuskiem i ostrzega przed upowszechnianiem przez rząd Kaczyńskiego metod "policyjnego państwa".
Zdaniem Kwaśniewskiego, to cechy charakteru premiera Kaczyńskiego"mogą być niebezpieczne i poprowadzić Polskę w stronę państwa policyjnego". - Docierają do mnie informacje, że powszechna jest metoda, że podsłuchuje się kogoś przez 48 godzin, potem jest krótka przerwa i znowu podsłuch. A na to nie potrzeba zgody sądu. To jest procedura nie do wykrycia - mówi były prezydent.
Komentując z kolei sytuację, jaka mogłaby powstać po następnych wyborach parlamentaernych, Kwaśniewski stwierdza - z góry odrzucając koalicję PiS-LiD - że po wyborach zostaje zaledwie kilka możliwości.
- PO ma dużą zdolność koalicyjną: może rządzić i z PiS, i z PSL, i z LiD. Nie chcę gdybać, która koalicja jest bardziej prawdopodobna. Ważne będzie, kto - nawet minimalnie - wygra wybory, szczególnie przy tym prezydencie. W razie wygranej PiS, Lech Kaczyński może utrudniać stworzenie rządu bez tej partii, nawet jeśli nie będzie ona w stanie zbudować koalicji - mówi były prezydent pytany o to, czy marzy mu się powyborcza koalicja LiD i PO.
Kwaśniewski konstruuje szeroką koalicję centrolewicy, wzorem włoskiego "Drzewa Oliwnego", które odsunęło od władzy populistyczną prawicę. - W Polsce to skojarzenie nie działa, bo nie mamy oliwek. To może taka "polska jabłoń"? - zastanawia się. Na pytanie, czy widzi na gałęziach Oleksego i Millera, Kwaśniewski odpowiada: "Dajcie spokój".
Polityk nie zamierza kandydować w wyborach parlamentarnych. Nie kryje za to, że jest zainteresowany fotelem premiera. - Premierostwo to jest jedyna rzecz, której jeszcze nie robiłem, więc mogłoby to być interesujące - mówi "Newsweekowi".
O prowokacji wobec Leppera mówi: - Uczestniczymy w scenariuszu, który byłby interesujący jako materiał filmowy, ale jako rzeczywistość jest przerażający. Sensowny jest wniosek o komisję śledczą w tej sprawie. Czy walcząc z korupcją trzeba posuwać się tak daleko i prowadzić tak wyrafinowane prowokacje, do jakich posunęło się CBA? Jestem przekonany, że gdzieś jest też i taki naciągacz, który powołuje się na Jarosława Kaczyńskiego - przypuszcza Kwaśniewski. Ale bije się też w piersi. - III RP miała też realne wady, a ja czuję się za nie współwinny - mówi. - Afera Rywina była akceleratorem tych wad. Zapewne gdyby Miller szybko rozprawił się z tą aferą, to w Polsce byłby dziś inny układ władzy.
Źródło: newsweek.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24