Na działce w Podzałukach (woj. podlaskie) rosła brzózka-samosiejka. Pewnego dnia drzewko zniknęło. Kto je ściął, nie wiadomo. Wójt doszedł jednak do wniosku, że gdzie drwa rąbią, wióry lecieć muszą. Padło na 86-letnią właścicielkę działki, na której brzoza rosła: staruszka musi zapłacić cztery tysiące złotych grzywny.
Pani Wiera Kaliszewicz, bo to ją obwiniono za zniknięcie drzewka, z jego ścięciem miałaby spory problem. I to z kilku powodów.
Po pierwsze od dawna jakiegokolwiek ewentualnego narzędzia zbrodni nie miała. - Ja wcale ni piły, ni siekiery nie mam. Nic ja nie mam - mówi staruszka.
Poza tym od 17 lat, czyli od śmierci swojego męża, nie wychodzi dalej niż poza granice swojego podwórka. Nie pozwala jej na to zaawansowana osteoporoza. Nigdy nie widziała też pechowej brzozy. Co więcej, nie miała pojęcia o jej istnieniu. Musi jednak płacić za jej ścięcie.
Bezduszne prawo? Wójt: nie mogę naruszać przepisów
Taka argumentacja Wiesława Kuleszy, wójta gminy Gródek przed ukaraniem za ścięcie brzozy jednak nie przekonała. Na 86-latkę nałożył grzywnę w wysokości czterech tysięcy złotych. Bo - jak tłumaczy - nieważne kto ściął drzewo, ale na czyjej posesji ono rosło. Takie prawo - twierdzi wójt.
- Jest przepis, ustawa o ochronie przyrody. Mówi wyraźnie, że należy przeprowadzić postępowanie i ukarać karą pieniężną za usunięcie drzewa. Inaczej być nie może - argumentuje Kulesza.
Na słowa reportera TVN24, że nakładając karę na starą, schorowaną i biedną kobietę, postąpił bezdusznie, wójt odparł: - Pan mówi o bezdusznym prawie, które jest jedno w tym przypadku. Prawo traktuje się tak, żeby postępować zgodnie z przepisami.
- Postępowanie zostało przeprowadzone zgodnie z przepisami. (...) Ja nie mogę naruszać przepisów, tak jak pan mówi - przekonywał reportera "Prosto z Polski" TVN24.
Wójt decyzji cofnąć nie chce
Prawnik Bartosz Woda uważa, że gdyby wójt zechciał zastosować się do przepisów, mógłby cofnąć swoją decyzję o ukaraniu pani Wiery.
- Przepisy kodeksu postępowania administracyjnego mają taki przepis artykułu 154. Zgodnie z tym przepisem organ, który wydał tę decyzję administracyjną, a przecież ta kara została nałożona w formie decyzji administracyjnej. Taki organ, jeżeli przemawia za tym słuszny interes obywatela, interes społeczny, może z urzędu lub na wniosek, taką decyzję anulować - wyjaśnia.
Tę opinię prawnika przekazaliśmy wójtowi. W odpowiedzi usłyszeliśmy pytanie: - Na jaki cel są wydawane środki w tych mediach? (...) Proszę pana, mnie nie dotyczy prawo zwyczajowe. Ja oceniam, ja dbam o ludzi.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24