- Kluczową sprawą w tego typu sytuacjach jest dobro ludzi. Trzeba myśleć w kategoriach dobra ludzi, zwłaszcza tych, którzy są skrzywdzeni lub którzy czują się skrzywdzeni - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 ksiądz profesor Adam Świeżyński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Odniósł się do zarzutów pod adresem metropolity gdańskiego, arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, które dotyczą zachowania hierarchy wobec podwładnych.
Reporterzy "Czarno na białym" w materiale o metropolicie gdańskim ujawnili między innymi fragmenty świadectwa jednego z księży, który współpracował z arcybiskupem Głódziem. Pod adresem hierarchy padają zarzuty ubliżania, publicznego poniżania i psychicznego znęcania się. W wydanym w sobotę oświadczeniu duchowni Archidiecezji Gdańskiej napisali, że informacje o działaniach arcybiskupa odbierają jako "systemowy atak wymierzony w duchowieństwo i wiernych" archidiecezji.
We wtorek grupa 16 kapłanów z tamtejszej archidiecezji przesłała oświadczenie w tej sprawie do nuncjusza apostolskiego, w którym "potwierdza prawdziwość informacji" zawartych w materiale 'Czarno na białym'.
W reportażu o zachowaniu arcybiskupa Głódzia wobec podwładnych wypowiedział się ksiądz Adam Świeżyński, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. To właśnie on ujął się w przeszłości za młodym księdzem, który miał być ofiarą znęcania się ze strony arcybiskupa.
"Trzeba myśleć w kategoriach dobra ludzi"
W środę w "Faktach po Faktach" ksiądz Świeżyński tłumaczył, dlaczego zdecydował się publicznie mówić o zarzutach wysuwanych wobec arcybiskupa. - Uważam, że kluczową sprawą w tego typu sytuacjach jest dobro ludzi. Trzeba myśleć w kategoriach dobra ludzi, zwłaszcza tych, którzy są skrzywdzeni lub którzy czują się skrzywdzeni. Trzeba przede wszystkim im okazać zaangażowanie, wsparcie i maksymalną pomoc - wskazywał.
- Czuję odpowiedzialność za te osoby - zarówno za te, które są moimi kolegami, przyjaciółmi, jak i za te osoby, dla których ja kiedyś byłem wykładowcą czy wychowawcą seminaryjnym - kontynuował.
Ksiądz Świeżyński mówił również, że duchowni, którzy sygnalizowali przykłady niewłaściwego zachowania ze strony arcybiskupa Głódzia, są dla niego wiarygodni. - Wszystkich znam osobiście, oczywiście w różnym stopniu zażyłości. Znam ich na tyle, że wiem, że to, co mówią, to nie są rzeczy wyssane z palca, to nie jest nieprawda i wiem, że to nie jest atak systemowy na Kościół, to jest wyraz troski o Kościół - mówił.
"Problem polega na tym, że oni wiedzą, jaka jest rzeczywistość"
Ksiądz Świeżyński odniósł się do sobotniego oświadczenia duchownych Archidiecezji Gdańskiej, w którym mówią oni o "systemowym ataku na Kościół". - Nie wiem, jakie były motywy, które kierowały nimi przy podpisaniu tego oświadczenia. Myślę, że problem polega na tym, że oni wiedzą, jaka jest rzeczywistość i zaprzeczanie tej rzeczywistości jest szczególnie bolesne i smutne - mówił.
- Próbowałem zrozumieć, jakie motywy mogły kierować księżmi, którzy to podpisali. Na myśl przychodzi tylko jeden motyw - jakiegoś absolutnego poczucia zależności i obrony arcybiskupa za wszelką cenę, a być może również kwestia lęku - stwierdził duchowny.
O oświadczeniu kapłanów, którzy "potwierdzili prawdziwość informacji": chodzi o ich dobre imię
Odniósł się także do oświadczenia 16 kapłanów z archidiecezji, którzy "potwierdzili prawdziwość informacji" pokazanych w reportażu "Czarno na białym". Ocenił, że "było ono konieczne" wobec wcześniejszego oświadczenia, w którym duchowni bronią arcybiskupa. - Przede wszystkim po to, żeby powiedzieć, jak jest. Po drugie, żeby ponownie zadeklarować gotowość ujawnienia tych spraw wobec nuncjusza (apostolskiego - red.), jeśli jest taka potrzeba - wskazywał.
- Chodzi też o ich dobre imię. Myślę, że dla nich to jest bardzo trudna sytuacja, w której w oświadczeniu kurialnym, podpisanym również przez innych księży, zostają poniekąd nazwani kłamcami i (zostają - przyp.red.) sprowadzeni do roli kogoś, kto zwalcza Kościół - mówił ksiądz Świeżyński.
"Tych relacji jest bardzo wiele i od bardzo różnych osób"
Ksiądz Świeżyński był również pytany, od jak dawna duchowni wysuwają pod adresem metropolity gdańskiego zarzuty. - Pewnie to nie było tak, że to się zaczęło w momencie przyjścia arcybiskupa do diecezji. To narastało przez pewien czas - wskazywał.
Jednocześnie zastrzegł, że w diecezji przebywał tylko rok, gdy władzę nad nią sprawował arcybiskup Głódź. - Osobiście nie mogę stwierdzić, że sam mam takie doświadczenia, o jakich była mowa. Natomiast z wiarygodnych źródeł mam takie relacje i trudno mi te relacje podważać. Tym bardziej że tych relacji jest bardzo wiele i od bardzo różnych osób - zwracał uwagę.
"Dopóki nie nastąpi pewnego rodzaju oczyszczenie i naprawienie relacji, to cały czas będzie trudność we współpracy"
Ocenił także, że cała sytuacja "zaciążyła na wzajemnych relacjach księży".
- Myślę, że tu nie chodzi tylko o księdza arcybiskupa (…) tutaj chodzi o społeczność Kościoła gdańskiego, przede wszystkim o społeczność kapłanów. Chciałbym bardzo, żeby w tej społeczności panowały takie relacje, które umożliwią im współpracę i realną pracę duszpasterską dla dobra Kościoła - mówił.
- Obawiam się, że te wytworzone podziały i te patologiczne sytuacje, o których była mowa, są pewną sytuacją, która wymaga przezwyciężenia i mi w tej perspektywie zależy przede wszystkim na tym - tłumaczył. - Myślę, że dopóki nie nastąpi pewnego rodzaju oczyszczenie i naprawienie relacji, to cały czas będzie trudność we współpracy i wspólnym realizowaniu tych celów, które chcemy osiągać - dodał.
Świeżyński został również zapytany o to, czy spotkał się z jakimiś nieprzyjemnościami po tym, jak zaczął publicznie mówić o zarzutach wysuwanych wobec arcybiskupa Głódzia. - Do tej pory nie spotkałem się z jakąś niechęcią, wrogością, w każdym razie bezpośrednio nic do mnie nie dotarło - mówił.
"Są na pewno takie relacje między biskupami i księżmi, które można uznać za wzorcowe"
Ksiądz Świeżyński mówił także o dwóch scenariuszach działań, jakie mogą być podjęte w związku z zarzutami wobec arcybiskupa Głódzia.
- Albo zostaną podjęte działania przez nuncjusza apostolskiego w Polsce w celu wyjaśnienia tych spraw i ich zweryfikowania. I wtedy, w zależności od jego oceny, będą mogły być podejmowane decyzje. Albo zostaniemy przy treści oświadczenia kurialnego, jako osoby, które są niewiarygodne, które są tylko tymi, które atakują Kościół i wówczas sprawa się zakończy - tłumaczył.
Na uwagę, że do tej pory ze strony nuncjusza apostolskiego jest milczenie odparł, że "nie wiemy, co ono oznacza". - Nie wiemy, czy to milczenie oznacza, że nic się nie dzieje. Być może jest to milczenie, które oznacza, że podejmowane są jakieś kroki - zauważył.
Świeżyński mówił także szerzej o relacjach, jakie panują między duchownymi w różnych diecezjach. - W każdej diecezji wygląda to trochę inaczej. Myślę, że są na pewno takie relacje między biskupami i księżmi, które można uznać za wzorcowe, również w Polsce, i które mogłyby być przykładem do naśladowania dla pozostałych - stwierdził.
Duchowni informowali nuncjuszy apostolskich w Polsce
Według informatorów "Czarno na białym" księża, którzy mieli być krzywdzeni przez arcybiskupa Głódzia, szukali pomocy u przedstawiciela papieża w Polsce, a ich świadectwa dostało dwóch ostatnich nuncjuszy apostolskich w Polsce - arcybiskupi Celestino Migliore i Salvatore Pennacchio. Reporterzy wysłali pytania do nowego nuncjusza, co zamierza zrobić w tej sprawie, ale jak do tej pory nie otrzymali odpowiedzi. Księża, którzy składali w tej sprawie świadectwa, twierdzą, że nikt się z nimi nie kontaktował i nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić składane przez nich relacje.
Autor: mjz//kg//kwoj / Źródło: tvn24