Z punktu widzenia etycznego można było tej sytuacji uniknąć - ocenił szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski, odnosząc się do doniesień, że była wicepremier Jadwiga Emilewicz korzystała wraz z synami ze stoku narciarskiego. O sprawie pisaliśmy na tvn24.pl.
W środę na tvn24.pl pisaliśmy, że trzech synów byłej wicepremier wzięło udział w zgrupowaniu narciarskim jak zawodowi sportowcy, choć nie mieli licencji, które do tego uprawniają. Licencje pojawiły się w wykazie Polskiego Związku Narciarskiego dopiero po tym, gdy dziennikarz tvn24.pl zadał o nie pytania. Do grupy osób uprawnionych do korzystania ze stoku została dopisana też sama była wicepremier Jadwiga Emilewicz.
Emilewicz zapewniła w oświadczeniu, że w żaden sposób nie naruszyła rządowych wytycznych i rozporządzenia o zamknięciu stoków, a jej synowie trenują narciarstwo alpejskie, posiadają licencje narciarskie i przebywali w Suchem na szkoleniu przygotowującym do zawodów.
Sobolewski o nierozważnym działaniu
Szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski pytany w Radiu Plus o tę sytuację, stwierdził, że z prawnego punktu widzenia Emilewicz ma rację. - Natomiast z punktu widzenia etycznego można było tej sytuacji uniknąć - ocenił.
- Było to bardzo nierozważne działanie, szczególnie w sytuacji, gdy prosimy o to, aby jednak w tym trudnym okresie powstrzymać się od działań, które mogą spowodować rozwinięcie się zakażeń koronowirusem w Polsce - powiedział Sobolewski.
Od 28 grudnia obowiązują dodatkowe obostrzenia w związku z epidemią COVID-19. To między innymi zamknięcie hoteli, ograniczenie w działaniu galerii handlowych i stoków narciarskich. Obostrzenia zostały w poniedziałek przedłużone do 30 stycznia.
Zgodnie z rozporządzeniem dotyczącym obostrzeń prowadzenie przez przedsiębiorców i inne podmioty działalności związanej ze sportem, rozrywkowej i rekreacyjnej polegającej na organizacji współzawodnictwa sportowego, zajęć sportowych i wydarzenia sportowego jest dopuszczalne wyłącznie w przypadku sportu zawodowego i organizowania współzawodnictwa bez udziału publiczności.
Źródło: PAP