We wtorek na przejściu granicznym w Kuźnicy zgromadzeni tam przez białoruskie służby migranci rzucali w polskich funkcjonariuszy kamieniami. Rannych zostało dziewięcioro policjantów, dwoje strażników granicznych i żołnierz.
We wtorek zaostrzyła się sytuacja na przejściu granicznym w Kuźnicy. Migranci, którzy przybyli tam dzień wcześniej, rzucali w polskie służby kamieniami, gałęziami, granatami hukowymi i próbowali siłą przedrzeć się na teren Polski. W odpowiedzi policja polewała agresorów z armatek wodnych.
Zamieszki na przejściu granicznym. Ranni funkcjonariusze
Około południa policja poinformowała, że jeden z uczestniczących w akcji policjantów "został dość poważnie ranny". Został przewieziony do szpitala w Sokółce. Rzecznik policji Mariusz Ciarka potwierdził, że u funkcjonariusza stwierdzono pęknięcie kości czaszki. To policjant z warszawskiej prewencji.
Wieczorem policja poinformowała, że "na chwilę obecną w sumie 9 policjantów rannych". "Policjantki i Policjanci dopóki trzymała ich adrenalina nie czuli, że mogą być ranni i potrzebować specjalistycznej pomocy, ale jak zeszli z granicy odczuli skutki obrażeń" - napisano w policyjnym komunikacie na Twitterze.
Wcześniej policja podała, że rannych zostało łącznie siedmioro policjantów. Wśród nich była także policjantka z urazem głowy, która trafiła do szpitala, oraz pięciu policjantów z obrażeniami rąk i nóg.
Poszkodowana została też funkcjonariuszka Straży Granicznej. "Jeden z kamieni ją uderzył, została przewieziona na SOR" - przekazała SG. Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej major Katarzyna Zdanowicz poinformowała w rozmowie z TVN24, że strażniczka ma złamaną rękę i wybity bark. Wieczorem rzeczniczka Komendy Głównej SG Anna Michalska przekazała, że łącznie rannych we wtorek zostało dwoje pograniczników. - Ich życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedziała.
Z kolei jeden z żołnierzy "został uderzony kamieniem w twarz podczas dzisiejszego ataku migrantów" - poinformował resort obrony narodowej. Została mu udzielona pomoc i - jak podał resort - "jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo".
Żaryn o skoordynowanym ataku na polską granicę
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn podsumowując wtorkowe wydarzenia na polsko-białoruskiej granicy, oświadczył, że doszło do "bezprecedensowej agresji przeciwko Polsce". "Rośnie agresja migrantów kontrolowanych przez służby białoruskie. W okolicach przejścia granicznego Bruzgi doszło dziś do koordynowanego ataku na polską granicę i strzegących ją funkcjonariuszy" - napisał Żaryn w komunikacie.
"Agresywne grupy migrantów próbowały niszczyć zabezpieczenia graniczne i atakowały polskich funkcjonariuszy oraz żołnierzy przy użyciu kamieni i innych niebezpiecznych przedmiotów. Na skutek brutalnych aktów agresji ranni zostali funkcjonariusze Policji i Straży Granicznej, a także jeden z polskich żołnierzy. Dzięki profesjonalnemu działaniu polskiej strony atak został powstrzymany, a granica pozostała nienaruszona" - zaznaczył Żaryn.
Cała akcja - jak napisał - została zaplanowana i przeprowadzona przez służby Alaksandra Łukaszenki. Dodał, że w poniedziałek kilkutysięczna grupa migrantów z tymczasowego przygranicznego koczowiska, pod nadzorem białoruskich funkcjonariuszy, została ściągnięta na teren zamkniętego punktu granicznego w Bruzgach i przygotowana do siłowego forsowania polskiej granicy.
"Przeprowadzono tam również działania propagandowe i dezinformacyjne: ściągnięto reżimowe media, a na pierwszy plan wysunięto kobiety i dzieci" - przekazał rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
Żaryn przypomniał, że sam atak na polską granicę nastąpił we wtorek w godzinach porannych. "Agresywni migranci rzucali w polskich funkcjonariuszy i żołnierzy kamieniami, butelkami, kłodami, a także granatami hukowymi i kostką brukową. Część z nich posiadało ręcznie przygotowaną broń do miotania kamieniami. Widoczne było również zastosowanie taktyki bojowej – w czasie, gdy jedna grupa migrantów rzucała w polskie siły bezpieczeństwa kamieniami, druga korzystając z osłony niszczyła zabezpieczenia graniczne. Ataki były koordynowane i obserwowane przez białoruskie służby" - napisał Żaryn.
Podkreślił, że "próba siłowego przekroczenia granicy nie powiodła się".
Od 2 września w strefie przygranicznej obowiązuje stan wyjątkowy. Do tej strefy nie mają dostępu dziennikarze. Relacjonując wydarzenia na granicy, media mogą korzystać niemal wyłącznie z oficjalnych rządowych nagrań i informacji.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: MSWiA