Nie chodzi o to, by ukarać polskich obywateli - przekonywał w czasie środowej debaty na temat rezolucji wzywającej polski rząd do przestrzegania praworządności Guy Verhofstadt. Za przyjęciem dokumentu opowiedziało się między innymi sześciu europosłów Platformy Obywatelskiej. Zostali za to skrytykowani przez prezydenta Andrzeja Dudę, premier Beatę Szydło i przedstawicieli rządu w Warszawie.
Parlament Europejski przyjął w środę rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. Za rezolucją opowiedziało się między innymi sześciu europosłów Platformy Obywatelskiej, który zostali za to skrytykowani przez prezydenta Andrzeja Dudę, premier Beatę Szydło i przedstawicieli rządu w Warszawie.
W dokumencie przyjętym w środę w Strasburgu znalazł się też apel europarlamentu do polskiego rządu, by potępił "ksenofobiczny i faszystowski" marsz z 11 listopada zorganizowany przez narodowców.
Timmermans: sprawa nie dotyczy konkretnego państwa
W ramach wcześniejszej debaty na temat rezolucji Frans Timmermans przedstawił ocenę sytuacji w Polsce w imieniu Komisji Europejskiej, która wszczęła wobec Warszawy procedurę ochrony praworządności.
Wiceszef KE wskazywał, że każde państwo, które przeprowadza reformy, musi robić to zgodnie z prawami podstawowymi, których zobowiązały się przestrzegać wszystkie kraje, wstępując do UE.
- Sprawa dotycząca praworządności nigdy nie dotyczy tylko konkretnego państwa, lecz całych struktur Unii Europejskiej - powiedział. Dodał, że właśnie dlatego zaangażowanie Parlamentu Europejskiego w tę sprawę "jest tak ważne".
Lewandowski: działania rządu sprzeczne z racją stanu
Europoseł Platformy Obywatelskiej Janusz Lewandowski stwierdził z kolei w czasie debaty, że działania polskiego rządu są sprzeczne z polską racją stanu i prowadzą do izolacji. Powołał się na list Piotra Szczęsnego, który dokonał samopodpalenia w Warszawie.
Eurodeputowany PO oświadczył, że większość uzyskana przez PiS w wyborach parlamentarnych nie daje tej partii mandatu do łamania prawa, wycinania Puszczy Białowieskiej i tolerowania przejawów ksenofobii i nietolerancji.
Europosłowie PiS wychodzą z debaty
Szef delegacji PiS Ryszard Legutko stwierdził w odpowiedzi, że bezprawne są działania Komisji Europejskiej, która nie chce dialogu z Polską, tylko stawia ultimatum.
- Jakby jakaś dziesiąta część z tego, co działo się w Hiszpanii, działo się w Polsce, to zamieniłby się pan w świętego Jerzego walczącego ze smokiem - mówił Legutko, zwracając się do Timmermansa. Oskarżył go przy tym o stosowanie podwójnych standardów, a także działanie na szkodę Unii Europejskiej.
Krytykując postawę państw zachodnich wobec rządu w Warszawie, w tym artykuły w prasie, Legutko mówił też o trwającej w niemieckich mediach "antypolskiej orgii" i "dyrdymałach" dotyczących rzekomo tragicznej sytuacji w Polsce, a także o "barbarzyńskim zachowaniu" minister obrony Niemiec po jej ostatnich słowach szeroko komentowanych przez polityków w Warszawie.
Po tym wystąpieniu europosłowie PiS opuścili salę plenarną.
Verhofstadt: nie atakujemy Polski
Ryszarda Legutkę próbował wzywać do powrotu szef liberałów w Parlamencie Europejskim Guy Verhofstadt, który "chciał mu zadać pytanie".
Następnie były premier Belgii powiedział, że w związku z sytuacją panującą w Polsce jego ugrupowanie "od dwóch lat prosi o uruchomienie wobec niej artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej".
Verhofstadt zaznaczył, że kroki podjęte wobec polskiego rządu nie powinny dotknąć zwykłych obywateli.
- Nie atakujemy Polski - podkreślał. - To, co atakujemy i o czym mówimy to fakt, że przez ostatnie dwa lata mamy do czynienia z rządem, za którym stoi osobowość pana Kaczyńskiego, który uważa, że może skopiować kropka w kropkę pana Orbana, który także uważa, że musi stworzyć nieliberalne państwa w całej Unii Europejskiej. Kopiowanie pana Orbana nie leży w interesie Polski, polskiego społeczeństwa i polskich obywateli. I to jest sedno naszej dzisiejszej debaty - mówił. - Niestety, ponieważ tak mają się sprawy, zwrócimy się o uruchomienie artykułu 7 - kontynuował. - Nie po to, by ukarać polskich obywateli. Nie o to chodzi. Moja propozycja jest taka, że gdy dojdzie do sankcji, to fundusze europejskie powinny być skierowane bezpośrednio do polskich miast, do polskiego społeczeństwa, do zwykłych obywateli. Bo nie możemy pozwolić, aby zwykli polscy obywatele byli ofiarami reakcyjnej agendy polskiego rządu i pana Kaczyńskiego - zaznaczył.
Jako jeden z przykładów nietolerancji wywoływanej rządami PiS Verhofstadt podał ostatni marsz narodowców w Warszawie, w którym brało udział "kilka tysięcy faszystów", odbywający się - jak podkreślił - zaledwie kilkaset kilometrów od Auschwitz.
Po jego wypowiedzi Marek Jurek wyraził oburzenie przywoływaniem Auschwitz w debacie.
Sześciu europosłów PO za rezolucją
Rezolucja została przyjęta w głosowaniu po debacie. Większość eurodeputowanych PO wstrzymała się od głosu w tej sprawie, ale sześciu poparło dokument. Europosłowie PiS byli przeciw. Siedmiu eurodeputowanych z ich frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów poparło jednak rezolucję. Eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Sześciu europosłów PO, którzy głosowali "za", to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Różna Thun.
- Głosowałem za, bo to narzędzie presji na zmianę pozycji przez rząd. To nie jest decyzja, to kierunek prac, nie ma żadnego przesądzenia o sankcjach, jak to niektórzy interpretują. Jestem przeciwko sankcjom - powiedział Boni.
Od głosu wstrzymało się 12 eurodeputowanych PO: Jerzy Buzek, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, Janusz Lewandowski, Elżbieta Łukacijewska, Jan Olbrycht, Marek Plura, Dariusz Rosati, Adam Szejnfeld, Bogdan Wenta, Jarosław Wałęsa, Tadeusz Zwiefka, Bogdan Zdrojewski.
"Nie poparłem uruchomienia artykułu 7, bo uderzyłby w Polskę i Polaków. Ubolewam, że rząd brakiem dialogu naraża nas na niebezpieczeństwo sankcji" - oświadczył Buzek na Twitterze.
Od głosu wstrzymali się też polscy europosłowie SLD: Adam Gierek, Janusz Zemke, Krystyna Łybacka i Bogusław Liberadzki oraz Lidia Geringer de Oedenberg.
Wszyscy europosłowie PiS zagłosowali przeciw rezolucji, podobnie Robert Iwaszkiewicz z Grupy Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej oraz niezrzeszeni: Janusz Korwin-Mikke i Jacek Saryusz-Wolski.
Siedmioro europosłów z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy PiS, poparło rezolucję. Byli to: Anneleen Van Bossuyt, Helga Stevens, Eleni Teocharus, Mark Demesmaeker, Rikke Karlsson, Sander Loones i Monica Macovei.
Prezydent: gdzie szacunek dla demokracji?
Rezolucję oraz zachowanie europosłów PO, którzy głosowali za jej przyjęciem skomentowali w środę najważniejsi polscy politycy. Do rezolucji i apelu odniósł się prezydent Andrzej Duda.
"Zachowanie i język posłów PO i ich koalicjantów w PE jest nie do zaakceptowania. To mowa kłamstwa, która uderza w PL, Polaków i nasze prawo wyboru. Gdzie szacunek dla demokracji?" - napisał prezydent na Twitterze.
Zachowanie i język posłów PO i ich koalicjantów w PE jest nie do zaakceptowania. To mowa kłamstwa, która uderza w PL, Polaków i nasze prawo wyboru. Gdzie szacunek dla demokracji?
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) November 15, 2017
Szydło: pragnę kategorycznie zaprotestować
- Pragnę kategorycznie zaprotestować przeciwko stwierdzeniom, jakie padły dziś w Parlamencie Europejskim i powiedzieć to głośno i wyraźnie. Polska jest krajem wolnym od antysemityzmu i rasizmu. Ci, którzy mówią inaczej po prostu rozmijają się z prawdą. Nie należy marginalnych incydentów utożsamiać z całym narodem - powiedziała premier Beata Szyło w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl.
Zdaniem Szydło, "polskie sprawy powinniśmy załatwiać w naszym polskim domu", a nie na forum Parlamentu Europejskiego.
Wcześniej napisała też na Twitterze, że "politycy szkalujący swój kraj na forum międzynarodowym nie są godni jego reprezentowania". Napisała też o "skandalicznych wydarzeniach", jakie jej zdaniem miały miejsce w Strasburgu.
Politycy, szkalujący swój kraj na forum międzynarodowym nie są godni jego reprezentowania.
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) November 15, 2017
Podczas piątkowego szczytu europejskiego, odniosę się do dzisiejszych skandalicznych wydarzeń w PE
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) November 15, 2017
MSZ: wiele elementów ocennych
Polskie MSZ oceniło z kolei, że rezolucja "nie odnosi się do meritum kwestii spornych między Komisją a Polską", a należy ją raczej traktować "jako polityczny instrument nacisku na Polskę".
Podczas środowej konferencji prasowej szef MSZ Witold Waszczykowski odniósł się z kolei do samej debaty oraz do głosowania polskich deputowanych za przyjęciem rezolucji.
- Zastanawiamy się na podstawie jakich to materiałów, argumentów i wiedzy można w tej chwili debatować o praworządności w Polsce (...). Rozumiem, że debata ta została oparta o jakieś pogłoski i inne materiały niemerytoryczne, które są rozpowszechniane, być może najczęściej, przez polską opozycję, która w dalszym ciągu wychodzi z założenia, że ulica i zagranica to są instrumenty do rywalizacji politycznej z polskim rządem - powiedział.
Szef MSZ mówił też, że rząd jest zszokowany językiem tej debaty. - Wystąpienia niektórych posłów i określenia tego, co się dzieje w Polsce, są nie do zaakceptowania, są nie do przyjęcia. Uważam, że (...) niektórzy europosłowie zaskarżą te wystąpienia, jako mowa nienawiści - stwierdził.
Bochenek: zwalczanie rządu ulicą i zagranicą
Rzecznik rządu Rafał Bochenek pytany o postawę posłów opozycji podczas środowej debaty w PE stwierdził, że "politycy Platformy od samego początku mówili, że będą starali się zwalczać demokratycznie wybrany rząd PiS, wybrany większością głosów Polaków".
- Te wystąpienia polityków, to głosowanie, jest skandalicznym i bezprecedensowym w ogóle jeżeli chodzi o polską politykę i polityków, którzy reprezentują nas w wielu krajach zachodniej Europy - ocenił. Jego zdaniem, takie działania to przykład "zwalczania" rządu PiS "ulicą i zagranicą".
Czarnecki: chcą przejść do historii jako targowica
Wiceszef Parlamentu Europejskiego europoseł Ryszard Czarnecki zagłosował przeciwko rezolucji.
- Głosowałem przeciwko tej rezolucji, ponieważ była ona antypolska, była podniesieniem ręki na naszą ojczyznę. Każdy polski patriota powinien głosować przeciw. Nie rozumiem polityków PO, którzy ją poparli. Oprócz tego głosowałem przeciw, ponieważ nienawidzę kłamstwa, a cała ta rezolucja oparta była na jednym wielkim kłamstwie na temat naszego kraju - oświadczył Czarnecki.
Dodał, że przyjęcie rezolucji będzie prowadziło "do dalszego bicia piany na temat Polski", a "także do dalszego szantażu polityczno-medialnego".
Powiedział, że nie jest zaskoczony głosowaniem opozycji. - Zdążyłem przywyknąć do tego, że oni chcą przejść do historii Polski jako targowica. Uważam, że dziś po raz kolejny polscy wyborcy zobaczyli, że są politycy z Polski, którzy śpiewają w polskim chórze oraz ci, którzy wspierają działania przeciwko Polsce na forum międzynarodowym - powiedział.
Karczewski: szkalowanie Polski sięgnęło dna
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski określił wystąpienia podczas debaty mianem "szkalowania" Polski. Dodał, że Parlament Europejski "sięgnął dna".
Szkalowanie #Polska i #Polacy przez @europarl sięgnęło dna. Oskarżanie tysięcy Patriotów, w tym licznych rodzin, uczestników #MarszNiepodległości o ksenofobię i faszyzm musi zakończyć się stanowczym sprzeciwem i zadośćuczynieniem. Skandal!
— Stanisław Karczewski (@StKarczewski) November 15, 2017
Terlecki: ci, którzy byli za rezolucją, nie są patriotami
W czwartek w TVN24 szef klubu PiS Ryszard Terlecki stwierdził, że to "skandal, że są tacy, którzy tak bardzo nie lubią, nie chcą własnej ojczyzny, że potrafią głosować przeciwko niej". W jego ocenie, europosłowie, którzy zagłosowali za przyjęciem rezolucji "nie są patriotami".
- Zachowali się obrzydliwie wobec własnej ojczyzny i myślę, że to powinno mieć jakieś konsekwencje - dodał. Według polityka PiS, europosłowie głosujący za rezolucją, nie powinni ponownie kandydować na stanowisko europarlamentarzystów w następnych wyborach. Jak tłumaczył, "ta szóstka nie zasługuje na to, żeby w ogóle myśleć o nich, jako o przyszłych parlamentarzystach, niech sobie kandydują z Niemiec czy z Belgii czy skąd chcą". Terlecki dodał, że każdy poseł może mieć swoje zdanie na temat sytuacji w Polsce, "ale głosowanie za rezolucjami, które mają karać Polskę za niepopełnione winy, to jest jednak przekroczenie wszelkich granic". - Sankcji się nie boję, ale prawdę mówiąc przykro jest oglądać to widowisko europejskie - mówił.
Kukiz: kapusie platformiane, hańba wam!
Lider klubu Kukiz'15 Paweł Kukiz napisał z kolei na Facebooku: "Nowoczesna Platforma może mówić o sukcesie. Dwa lata 'ciężkiej pracy' przy szkalowaniu Polski nie poszło na marne". "O ile zgadzam się, że PiS siermiężnie i bezpardonowo zawłaszcza Państwo, dąży do władzy autorytarnej i 'wycina' absolutnie wszystko co niepisowskie, to nigdy nie pogodzę się z targowickim sposobem załatwiania problemu. Nigdy nie zgodzę się na donosicielstwo i żądania 'bratniej pomocy' od obcych Państw - czy to w postaci rezolucji czy czołgów" - kontynuował. "Mieliście, zdrajcy i kapusie z PO, osiem lat aby wprowadzić takie zmiany ustrojowe, które uniemożliwiłby autorytarne metody sprawowania władzy. Mieliście osiem lat, żeby np. stworzyć ustawę o obligatoryjnym referendum dla władz, która to instytucja uniemożliwiłaby PiSowi władzę absolutną. Ale Wam pasował taki System! Bo wierzyliście, że ten 'święty Grall', ta bolszewicka Konstytucja z 1997, która zwycięskiej partii daje władzę bezgraniczną, będzie na wieki należeć do Was. Że na wieki rządzić będziecie. Nie robiąc nic w kwestii zmiany ustroju zajechaliście siebie i nas - Obywateli" - podkreślił Kukiz. Dodał, że choć uważa, "że PiS przekroczył granice arogancji, pychy i chciwości", PO powie jedno "kapusie platformiane. Hańba Wam!". "Sprawy polskie załatwia się w Polsce. A skoro nie potraficie - won z Polski. Postarajcie się o azyl polityczny, status uchodźcy, czy co tam chcecie i zostańcie w tej Brukseli czy Strasburgu. Mieliście, uchole, osiem lat na zmianę ustroju. Więc teraz nie płaczcie" - zakończył swój wpis.
Kosiniak-Kamysz: nie popieramy rezolucji
Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w TVP1 zwrócił uwagę, że europosłowie PO nie wzięli udziału w głosowaniu nad rezolucją, bo jest to w jego ocenie "kompletnie bez sensu". - Nie popieramy (rezolucji), bo nie bierzemy udziału w tej przenoszonej wojnie polsko-polskiej na arenę brukselską. Nie podoba nam się to, bo to nie służy ani Polsce, ani Polakom. Nie służy też zahamowaniu jakichkolwiek złych zmian (w Polsce) - mówił Kosiniak-Kamysz. Jak podkreślił, nie jest zwolennikiem takich dyskusji i rezolucji w PE. - One nie zmieniają żadnej sytuacji w Polsce. Moim zdaniem takie rezolucje powodują, że PiS staje się partią silniejszą. Jeżeli ktoś ma inne poglądy, niech wykazuje to tutaj w kraju - powiedział prezes Stronnictwa. Jak dodał, jest przeciwko nakładaniu na Polskę sankcji.
- Obawiamy się, że te działania w polityce międzynarodowej, powodują, że rykoszetem dostaną polscy przedsiębiorcy, polskie rodziny, Polacy" - mówił Kosiniak-Kamysz. "Uważam, że nasze sprawy należy rozstrzygać w Polsce - oświadczył.
Konsekwencje dla europosłów PO?
Tomasz Siemoniak, poseł PO, pytany w radiu Plus o eurodeputowanych z PO, którzy zagłosowali za sankcjami dla Polski, podkreślił, że Platforma "podziela treści, które są w rezolucji, krytyczną ocenę rządów PiS-u". - Natomiast nie zgadza się, żeby nawet w formie miękkiej sugestii, pojawiało się ryzyko sankcji wobec Polski - podkreślił. - Odróżniamy rząd PiS-u i jego złe działania od konsekwencji, które będą konsekwencjami dla każdego Polaka, bo będą mogły oznaczać, hipotetycznie ograniczenie funduszów europejskich - zaznaczył polityk. Jak dodał, oczekiwano wstrzymania się od głosu po to, by nie tworzyć wrażenia, że "pojawia się możliwość zaakceptowania sankcji". - Platforma się wstrzymała od głosu, a kilku europosłów głosowało inaczej, mimo wyraźnego stanowiska frakcji. Zobaczymy, będziemy o tym rozmawiali, najlepiej, gdy cały klub, cała frakcja głosuje razem - oświadczył. Dodał jednocześnie, że "ta sprawa była niesłychanie emocjonalna, trudna". Zapytany, czy eurodeputowani, którzy zagłosowali "za", poniosą konsekwencje, powiedział: - Będziemy rozmawiali o konsekwencjach na posiedzeniu zarządu pewnie w przyszłym tygodniu.
Dopytany o formę konsekwencji stwierdził, że "nie wie, czy (będą) kary". - Uważam, że trzeba mocno zwrócić uwagę, że jednolite działanie naszej frakcji ma istotne znaczenie i że eurodeputowani wywodzą się z Platformy i powinni bardzo mocno uwzględniać lojalność wobec Platformy.
Autor: mart//adso,kg / Źródło: PAP, TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24