Zakończyła się ogromna manifestacja europejskich związkowców we Wrocławiu. Około 20 tys. demonstrantów chciało przekazać swoje postulaty ministrom finansów krajów UE, którzy obradowali w Hali Stulecia, ale obrady skrócono. Zamiast tego minister finansów Jacek Rostowski przekonywał, że podziela hasła związkowców, czyli "TAK dla europejskiej solidarności, miejsc pracy i praw pracowniczych" oraz "NIE dla polityki cięć".
Marsz, którego organizatorem była Europejska Konfederacja Związków Zawodowych, rozpoczął się pod Stadionem Olimpijskim. Wczesnym popołudniem dotarł do Hali Stulecia, gdzie swoje dwudniowe obrady kończyli unijni ministrowie finansów, szefowie banków oraz instytucji Unii Europejskiej. Manifestanci nieśli na sztandarach hasła, m.in. "Tak dla europejskiej solidarności, pracy i praw pracowniczych", "Nie dla cięć" i "Wspieramy prawa do godnej pracy".
Jak mówił reporter TVN24 relacjonujący demonstrację, spowodowała ona w rozkopanym Wrocławiu gigantyczne korki, gdyż marsz był rozciągnięty na odcinku pięciu kilometrów. Według policji wzięło w nim udział 20 tys. osób, organizatorzy mówili o co najmniej 50 tys.
"Krwiopijcy pouciekali"
Po godz. 15. tłum dotarł na Rynek. Kolorowy pochód prowadziła orkiestra, która zabawiała demonstrantów do czasu przybycia wszystkich na miejsce. Wtedy przemówili liderzy ruchów związkowych. - Chcieliśmy im przekazać naszą petycję, ale ci krwiopijcy pouciekali przed nami jak szczury z pokładu. Tak wygląda z nimi dialog - mówił o obradujących przez dwa dni we Wrocławiu ministrach finansów krajów UE przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.
Duda wyjaśniał, że sobotnia manifestacja to protest przeciwko metodom rozwiązywaniu kryzysu. - Walka z kryzysem nie może być pretekstem do walki z pracownikiem i człowiekiem. Nie możemy do tego dopuścić - oświadczył.
Z kolei szef OPZZ Jan Guz mówił, że cały świat związkowy walczy o prawa pracownicze, o socjalną Europę. - Musimy wykrzyczeć, że dość poniżania. Mówimy "tak" socjalnej Europie. Mówimy "nie" oszustwom - podkreślał.
"Co to za politycy, którzy boją się ludzi?"
Wcześniej Duda mówił na antenie TVN24, dlaczego związkowcy zdecydowali się na udział we wrocławskiej euromanifestacji.
- Chodzi o to, żeby politycy, kiedy jest kryzys podchodzili do tego w sposób rozsądny, żeby nie zaglądali do cudzej kieszeni, a szczególnie do kieszeni pracownika, żeby ten kryzys był rozłożony równomiernie. Przyjechaliśmy tu nie po to, żeby nie mówić tylko o tym, że ma być solidarna Europa, ale faktycznie, żeby politycy jeśli mówią w taki sposób o solidarności Europy to powinni to wdrażać w życie. Nie chcemy, żeby wszystkimi kosztami tego kryzysu był obarczony pracownik - powiedział.
Cele (niby) zbieżne
Ministrowie finansów krajów UE obradowali we Wrocławiu od piątku. Dziś skrócili swoje posiedzenie tak, że nie spotkali się ze związkowcami, gdy ci przybyli pod Halę Stulecia. Minister finansów Jacek Rostowski na konferencji kończącej posiedzenie Ecofin pytany o komentarz do demonstracji powiedział, że podziela jej postulaty.
- "Tak" dla solidarności europejskiej, myślę, że dokładnie o tym mówiłem na debacie o kryzysie w Parlamencie Europejskim i mówię to we wszystkich wywiadach. Brak solidarności to największe zagrożenie dla Europy w czasach dzisiejszych - przekonywał.
- Ratowanie europejskiej stabilności ekonomicznej to najlepsza droga do zapewnienia, utrzymania i zwiększenia liczby miejsc pracy - dodał.
Według Rostowskiego skuteczna walka z kryzysem wymaga współpracy "nie tylko w ramach rodziny europejskiej, ale całej zachodniej rodziny".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24