Lasek: członkowie komisji Millera nie mają sobie nic do zarzucenia

Dr Maciej Lasek w "Kropce nad i" w TVN24
Lasek: jako komisja Millera nie mamy sobie nic do zarzucenia
Źródło: tvn24

Dzięki naszej pracy lotnictwo wojskowe stało się bezpieczniejsze i przewóz najważniejszych osób w państwie również - powiedział były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dr Maciej Lasek. Ekspert w ten sposób bronił ustaleń tak zwanej komisji Millera dotyczących przyczyn katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem w 2010 roku.

Dr Maciej Lasek był jednym z członków komisji Millera badającej okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Pytany o to, jakie błędy popełniło "państwo polskie", że do niej doszło, zaznaczył, że w tym przypadku należy mówić raczej "o błędach określonych instytucji".

Jak stwierdził, przede wszystkim niewłaściwie realizowane było szkolenie lotnicze w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, który latał wtedy z najważniejszymi osobami w państwie. - Załogi były zbyt mocno obciążone wykonywaniem lotów dyspozycyjnych, nie było czasu na loty treningowe, nie było czasu na odnowienie czy przedłużenie uprawnień - wymienił.

- Nadzór nad pułkiem był niewłaściwy. To, w perspektywie wielu lat, doprowadziło do sytuacji, kiedy ten pułk nie zapewniał absolutnie bezpiecznego sposobu transportu najważniejszych osób w państwie - ocenił w "Kropce nad i".

Lasek: zalecenia wdrożono "na papierze"

Spytany, jak można było do tego dopuścić pamiętając, że dwa lata wcześniej doszło do wypadku wojskowego samolotu CASA w Mirosławcu, dr Lasek stwierdził, że "to też ciekawostka".

- Zalecenia profilaktyczne po wypadku samolotu CASA były bardzo zbliżone do tych, które później zaproponowaliśmy również po wypadku Tupolewa - podkreślił. Jak dodał, "sposób wdrażania tych zaleceń w 36. pułku podlegał również badaniu komisji Jerzego Millera".

- I żeśmy wskazali bardzo wyraźnie, że to zostało zrobione bardziej "na papierze", niż w rzeczywistości - stwierdził. - Opisano, że wszyscy członkowie personelu lotniczego przeszli odpowiednie szkolenia, wskazane w odpowiednich rozkazach, ale nawet wszyscy nigdy nie byli w tym czasie, kiedy były prowadzone szkolenia, w tym pułku - dodał.

Zdaniem dr Laska popularne powiedzenie, że polski pilot "nawet na drzwiach od stodoły wyląduje" jest "jednym z najgorszych określeń związanych z lotnictwem". - Dzisiaj za bezpieczeństwo lotów odpowiadają przede wszystkim procedury i właściwe szkolenie pilotów - podkreślił.

Ekspert zwrócił w TVN24 uwagę na różnice w szkoleniu pilotów cywilnych i wojskowych w Polsce. Podczas gdy pilot cywilny, jak mówił, "dwa razy do roku odbywa sesje symulatorowe, podlega ciągle systemowi monitorowania swoich działań", w wojsku "już od 2007 roku piloci Tupolewów nie mieli możliwości szkolenia na symulatorach".

Lasek: zaleceń po wypadku w Mirosławcu nie wprowadzano

Lasek: zaleceń po wypadku w Mirosławcu nie wprowadzano

Zarzuty Macierewicza

Dr Lasek skrytykował ostatnie twierdzenia Antoniego Macierewicza, szefa sejmowej podkomisji smoleńskiej, że Jerzy Miller przymuszał ludzi do kłamliwych zeznań i fałszowania swojego raportu, by nie różnił się on od opublikowanego wcześniej raportu strony rosyjskiej.

- Członkowie komisji Millera przygotowali własny raport - podkreślił. - Każdy, kto potrafi czytać, może zobaczyć, że ten raport bardzo mocno różni się od raportu rosyjskiego - dodał zwracając uwagę, że raport komisji Millera wymienia m.in. błędy po stronie rosyjskiej.Jak dodał, "pan poseł Antoni Macierewicz nie jest w stanie mnie o nic oskarżyć", a "raport Millera jest oparty na faktach". - Do dzisiaj tych faktów nikt nie podważył. Dwa lata olbrzymich środków, nakładów i propagandy, która jest w jakiś sposób prezentowana w niektórych mediach, które kiedyś były mediami publicznymi, nie przynoszą efektów. Zdecydowana większość Polaków nie przyjmuje tez zamachowych czy wybuchowych - ocenił.

Maciej Lasek podważył także kolejne twierdzenia Antoniego Macierewicza, że podczas badania wraku samolotu pod Smoleńskiem wykryto ślady materiałów wybuchowych. Przypomniał, że polscy specjaliści w 2012 roku pobrali ponad 700 próbek, przeprowadzili ich badania fizykochemiczne i opublikowali raport, "który mimo wysiłków rządu, można znaleźć".

- Wszystkie próbki, wszystkie badania, które zostały przeprowadzone, wykluczają obecność materiałów wybuchowych lub produktów ich przemiany - zaznaczył. Jednocześnie dodał, że sejmowa podkomisja "nie zrobiła żadnych własnych analiz", a wszystkie pokazywane przez nią zdjęcia są zdjęciami komisji Millera, prokuratury lub strony rosyjskiej.

- Dla mnie kwintesencją, można powiedzieć analiz podkomisji, jest niedawne wystąpienie pana Franka Taylora, który bardzo pewnym głosem wygłasza: tak, jestem pewien, że był wybuch - stwierdził dr Lasek. - I pokazuje co? Prostopadłościan z listewek czy drucików, na których na nitkach podwieszone są karteczki. I on twierdzi, że to jest rekonstrukcja 3D - dodał.

"Zrobiliśmy dobrą robotę"

Pytany o wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, że brzoza nie mogła złamać skrzydła samolotu tej wielkości co Tu-154M, dr Lasek podkreślił, że to on "jest specjalistą od badania wypadków, czy od mechaniki lotu i wytrzymałości konstrukcji, a nie pan prezes Jarosław Kaczyński".

W ten sam sposób odniósł się również do wypowiedzi ministra Piotra Glińskiego na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. - Jeżeli chodzi o prawdziwych ekspertów, z którymi się spotykaliśmy przez wiele lat, oni nie mają wątpliwości co było przyczyną - stwierdził. - Oni się przede wszystkim dziwili, że współcześnie można promować takie niestworzone historie czy teorie spiskowe, które absolutnie nie mają potwierdzenia w faktach - dodał w TVN24.

Lasek: Macierewicz nie jest w stanie mnie o nic oskarżyć

Lasek: Macierewicz nie jest w stanie mnie o nic oskarżyć

Komentując fakt, że członkowie podkomisji smoleńskiej nie pojechali na miejsce katastrofy pod Smoleńskiem, dr Lasek stwierdził, że "być może się boją". - Przede wszystkim boją się konfrontacji swoich teorii z rzeczywistością - stwierdził.

Gość "Kropki nad i" odniósł się również do słów jednej z osób, która straciła bliską osobę w katastrofie smoleńskiej, że ludzie z tzw. Komisji Millera "powinni odpowiadać na pytania dziennikarzy zza krat".

- Myślę, że mogę to powiedzieć w imieniu wszystkich 34 członków komisji Millera. Nie mamy sobie nic do zarzucenia, zrobiliśmy dobrą robotę, dzięki naszej pracy lotnictwo wojskowe stało się bezpieczniejsze i przewóz najważniejszych osób w państwie również - zaznaczył.

Osiem lat po katastrofie

10 kwietnia 2010 r. o godz. 8.41 samolot Tu-154M z delegacją udającą się na obchody 70-lecia zbrodni katyńskiej rozbił się pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką, wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych.

We wtorek w całym kraju odbywały się obchody ósmej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Zorganizowane zostały liczne nabożeństwa w miejscach pamięci, świątyniach, na cmentarzach, marsze pamięci, a na warszawskim placu Piłsudskiego odsłonięto Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM "KROPKA NAD I"

Autor: mm/tr / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: