Dwa lata temu radni Kraśnika zagłosowali, by ich miasto było "wolne od LGBT". Wszystko to, żeby zadowolić konserwatywnych wyborców. Teraz miasto płaci cenę za tę decyzję – pisze amerykański dziennik "New York Times". "Staliśmy się pośmiewiskiem Europy i to mieszkańcy, a nie lokalni politycy, ponoszą tego największe koszty" – przytacza słowa burmistrza Kraśnika Wojciecha Wilka amerykański dziennik.
Prawie jedna czwarta powierzchni Polski znajduje się w granicach samorządów, w których przyjęto uchwały lub inne, podobne dokumenty uznające LGBT za "ideologię" i ukazujące te osoby w negatywnym kontekście. Prawie jedna trzecia powierzchni kraju przynależy do samorządów, które przyjęły różnego rodzaju akty odwołujące się do konieczności obrony "tradycyjnego modelu rodziny", w których LGBT pojawia się w negatywnym kontekście. Przyjmowanie uchwał przez samorządy rozpoczęło się po podpisaniu przez warszawski ratusz karty LGBT. Karta zakłada między innymi budowę hostelu interwencyjnego dla osób wykluczonych przez swoje rodziny, powstanie centrum społeczno-kulturalnego dla LGBT, przeciwdziałanie przemocy wobec osób LGBT oraz zajęcia edukacyjne dotyczące między innymi bezpieczeństwa.
Jednym z miast, które przyjęło uchwałę o "ideologii LGBT", był Kraśnik w województwie lubelskim. O cenie, jaką przyszło zapłacić miastu za tę decyzję, napisał w weekend amerykański "New York Times".
"Gdy przed dwoma laty lokalni radni przyjęli uchwałę, ogłaszając, że ich małe miasto w południowo-wschodniej Polsce jest 'wolne od LGBT', burmistrz miasta nie widział nic złego w tym, co wydawało się jedynie symbolicznym i prawnie bezcelowym gestem" – pisze "NYT" o Kraśniku.
Dziś – zauważa nowojorski dziennik – burmistrz Wojciech Wilk stara się opanować powstałe z tego powodu straty. "Decyzja, która z początku wydawała się wolnym od kosztów ukłonem w stronę konserwatywnej społeczności wiejskiego i religijnego pogranicza Polski z Ukrainą, stała się kosztowną kompromitacją dla Kraśnika. Naraziła (Kraśnik - red.) na utratę milionów dolarów zagranicznej pomocy, a sam burmistrz zauważył, że zamieniła 'nasze miasto w synonim homofobii', co według niego nie jest prawdą" – czytamy w "NYT".
Gazeta przypomniała, że we wrześniu zeszłego roku władze Norwegii oświadczyły, że nie będą przyznawać grantów polskim gminom, które uchwaliły deklaracje przedstawiające osoby LGBT w negatywnym kontekście. Jak ocenia "NYT", dla samego Kraśnika oznacza to stratę 10 milionów dolarów (ok. 40 milionów złotych) na projekty rozwojowe. Współpracę z Kraśnikiem zawiesiło także francuskie miasto partnerskie Nogent-sur-Oise.
"Staliśmy się pośmiewiskiem Europy i to mieszkańcy, a nie lokalni politycy, ponoszą tego największe koszty" – przytacza słowa Wilka amerykański dziennik. Jak dodaje "NYT", burmistrz namawia teraz radnych, by uchylili decyzję z maja 2019 roku. "Moje stanowisko jest jasne: chcę żeby uchylono tę uchwałę" - podkreśla cytowany samorządowiec.
"Zasłona dymna dla homofobii"
"New York Times" zwraca uwagę, że Kraśnik jest jednym z kilkudziesięciu miejsc w Polsce, w których lokalne władze podejmowały podobne decyzje jak ta sprzed dwóch lat. Gazeta dodaje, że samorządy robiły to "przy silnym wsparciu rządzącego w Polsce Prawa i Sprawiedliwości oraz Kościoła rzymskokatolickiego".
"Deklaracje, będące częścią partyjnych wysiłków w celu konsolidacji swojej bazy (wyborczej – red.) przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku, nie zabraniały osobom homoseksualnym wstępu do miasta, ani nie groziły wydaleniem tym, którzy już tam mieszkają. Zamiast tego obiecywano nie wpuszczać 'ideologii LGBT'" – pisze dziennik. Jak precyzuje, "ideologia LGBT" to termin, którego konserwatyści w Polsce używają, by opisać sposób życia, który według nich "jest zagrożeniem dla polskiej tradycji i wartości chrześcijańskich".
Gazeta cytuje 22-letniego Cezarego Nieradko, który sam siebie określa jako "jedynego geja, który mówi o tym otwarcie" w Kraśniku. Według niego określenie "ideologia LGBT" jest zasłoną dymną dla homofobii. Mężczyzna opowiada, że po wprowadzeniu przez władze deklaracji, aptekarz odmówił mu realizacji recepty na leki na serce.
Jan Albiniak, radny z Kraśnika, który przygotował projekt rezolucji, przyznał w rozmowie z "NYT", że "osobiście nie ma nic do osób homoseksualnych, które określił jako 'przyjaciół i kolegów'". Jak jednak tłumaczył radny, jego celem było "powstrzymanie idei, które 'zakłócają normalny, zwyczajny sposób funkcjonowania naszej społeczności'".
Uchwała "szkodliwa dla miasta i dla jego mieszkańców"
W odpowiedzi na działania polskich samorządów, które przyjmowały uchwały anty-LGBT, Unia Europejska, Norwegia i Islandia zapowiedziały odcięcie finansowania dla regionów, które naruszyły europejskie zaangażowanie na rzecz tolerancji i równości – przypomina "NYT". Dziennik dodaje również, że Parlament Europejski w marcu przyjął deklarację o "strefie wolności" dla osób LGBT.
Choć deklaracja PE jest jedynie symbolicznym gestem – pisze dziennik – postawy takie zaczynają przynosić konkretne rezultaty. "W obliczu utraty zagranicznych dofinansowań, kilka polskich miast, które wcześniej określiły siebie jako 'wolne od LGBT', (…) w ostatnich miesiącach zmieniło zdanie. Jednak 21-osobowa rada Kraśnika, która w ubiegłym roku zagłosowała przeciw uchyleniu deklaracji, odrzuciła niedawno wniosek burmistrza o ponowne głosowanie" – czytamy.
Gazeta zwraca uwagę, że tylko jeden członek rady wyraził gotowość do zmiany stanowiska. "'Popełniłem błąd' – mówi Paweł Kruk, który początkowo wstrzymał się od głosu, ale teraz uważa, że rezolucja jest niemądra i powinna być unieważniona" – pisze "NYT".
Sam burmistrz Kraśnika określa uchwałę jako "szkodliwą dla miasta i dla jego mieszkańców". Jak zauważa amerykański dziennik, Wilk obawia się, że utrzymanie statusu miasta jako "wolnego od LGBT" zamknie mu drogę do zagranicznego finansowania na autobusy elektryczne i programy dla młodzieży. To ostatnie jest w jego opinii "szczególnie istotne, ponieważ młodzi ciągle wyjeżdżają" z miasta.
"Nadszedł czas, by porzucić próby uczynienia miasta 'wolnym' od kogokolwiek i czegokolwiek"
"New York Times" zauważa, że początkowo niewiele osób zwracało uwagę na uchwały samorządów, które "powszechnie postrzegano jako polityczną zagrywkę partii rządzącej, która czepie radość z obrażania 'politycznej poprawności' swoich rywali". Gazeta dodaje, że wiele zmieniło się po tym, gdy w ramach projektu artystycznego aktywisty Bartosza Staszewskiego przy wjazdach do kilku miast zaczęły pojawiać się tabliczki z napisem "strefa wolna od LGBT". "Premier Mateusz Morawiecki oskarżył Staszewskiego o tworzenie fałszywych skandali wokół 'stref wolnych', które nie istnieją" – pisze.
"Jednak nawet ci, którzy popierają takie środki [jak uchwały samorządów –red.], często wydają się zagubieni, wobec tego, co chcą wykluczyć" – zwraca uwagę nowojorska gazeta. Przypomina słowa polityk PiS Elżbiety Kruk, która powiedziała: "Myślę, że Polska będzie pierwszym regionem wolnym od LGBT". "Później tłumaczyła, że celem była 'ideologia LGBT'" – zauważa "NYT".
"Według burmistrza Wilka semantyczny spór jest sygnałem, że nadszedł czas, by porzucić próby uczynienia miasta 'wolnym' od kogokolwiek i czegokolwiek" – czytamy. Amerykański dziennik dodaje jednak, że inną opinię w tej sprawie ma radny Albiniak. "Jeśli zagłosuję za uchyleniem, zagłosuję wbrew sobie" – cytuje jego słowa "New York Times".
"New York Times", Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24