"Nienawiść jest cechą naszych czasów"

Nie, "polskie władze" nie zawiesiły tablic "strefa wolna od LGBT"
Tablice "strefa wolna od LGBT" były symboliczne
Źródło: TVN24

Mówimy głośno o tym, co się dzieje. To, co się działo w latach 60. w Stanach Zjednoczonych jeśli chodzi o dyskryminację rasową, w latach 30. w Polsce jeśli chodzi o dyskryminację Żydów, czy to, co się działo z Tutsi i Hutu. To zawsze chodzi o pewną polityczną kalkulację - mówił w "Faktach po Faktach" Bartosz Staszewski, twórca symbolicznych tablic "strefa wolna od LGBT". Jego plansze pojawiły się przy wjazdach do miejscowości, które przyjęły homofobiczne uchwały.

Pod koniec stycznia tabliczki z napisem "strefa wolna od LGBT" pojawiły się przy wjazdach do kilku miejscowości. Ich zdjęcia były rozpowszechniane w sieci, niekiedy bez żadnego opisu, przez co odbierano je jako przejaw działalności samorządowców.

Akcja okazała się jednak projektem artystycznym autorstwa Bartosza Staszewskiego, aktywisty walczącego o prawa człowieka i członka stowarzyszenia "Miłość nie wyklucza".

Polskie władze nie zawiesiły tablic "strefa wolna od LGBT". Czytaj więcej>>

"Uchwały stygmatyzują tę grupę ludzi"

- Zaznaczyłem, że jest to symboliczna tablica, która jest odpowiedzią na uchwały samorządów. Później się okazało, że to przerosło wszelkie oczekiwania - przyznał Staszewski.

Jak wyjaśnił, był przekonany, że zdjęcia tabliczek sprowokują odbiorców do myślenia, wywołają dyskusję i zwrócą uwagę na problem, z którym boryka się w Polsce środowisko osób LGBT. - Okazało się, że ta cienka linia tego, co jest absurdalne, a co jest prawdziwe, już się zatarła. Żyjemy trochę w takich czasach absurdu - stwierdził twórca akcji.

Zdaniem Staszewskiego, uchwały przyjmowane przez samorządy wywierają realny wpływ na życie osób LGBT. - Stygmatyzują tę grupę ludzi, którzy tam mieszkają. Nas, zwykłych gejów, lesbijki. Nastolatków, którzy chcą tam po prostu bezpiecznie żyć. Nagle okazuje się, że samorządowcy wybierają (ich - red.) na jakieś zagrożenie dla ładu społecznego. Stygmatyzują ich i tworzą tego typu uchwałę, wskazują na nich palcem. Moja akcja ma na to zwrócić uwagę - podkreślił.

Staszewski uważa, że budowanie poczucia zagrożenia w treści dokumentów przyjmowanych przez samorządy jest elementem propagandy.

"Prawo, by czuć się bezpiecznie we własnym kraju"

Na części zdjęć przygotowanych przez Staszewskiego pojawili się przedstawiciele środowiska LGBT pochodzący z miejscowości, które przyjęły kontrowersyjne uchwały. Jak przyznał aktywista, reakcje na ich pojawienie się na fotografiach były różne.

- Większość z nich to były słowa wsparcia i podziwu, że ktoś się odważył pokazać twarz z tak małej miejscowości. Lesbijka, gej - to nie jest tam typowe. Ja mogę tam przyjechać z Warszawy i zrobić te zdjęcia. Dla nich to jest dramat. Często nie mogą wyjść na studniówkę, trzymając się za rękę z ukochaną osobą. Nie mogą mówić o tym, że są gejami, lesbijkami. Są wyrzucani z domów. To są ludzkie tragedie - mówił Staszewski.

"Uchwały samorządów stygmatyzują gejów i lesbijki"
Źródło: TVN24

- Ja mam prawo wziąć ślub ze swoim chłopakiem. A przynajmniej chciałbym mieć takie prawo. Prawo do tego, by czuć się bezpiecznie we własnym kraju, w końcu na niego płacę. I prawo do tego, by nie czuć się obrażanym przez polityków, na których de facto łożę przez swoje podatki. A niestety, dzieje się to coraz częściej, coraz częściej słyszę obraźliwe rzeczy ze strony przede wszystkim polityków PiS - zaznaczył.

"Wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczynamy obrażać drugiego człowieka"

Staszewski odniósł się także do oskarżeń osób, które krytykują pomysł wprowadzenia kar za stygmatyzujące wypowiedzi na temat osób LGBT. Ich zdaniem, takie rozwiązanie byłoby ograniczaniem wolności słowa.

- Wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczynamy obrażać drugiego człowieka. A polskie prawo już broni pewne mniejszości, na przykład religijne czy etniczne. Więc do tego należałoby po prostu dodać orientację seksualną. Wtedy nie będziemy słyszeli o tęczowej zarazie, że jesteśmy dewiantami albo promujemy pedofilię. Wtedy może będziemy żyli w trochę lepszym kraju - ocenił aktywista.

"Nienawiść jest cechą naszych czasów"

Staszewski nawiązał także do słów byłego więźnia obozu Auschwitz Mariana Turskiego, który podczas uroczystości w 75. rocznicę wyzwolenia obozu apelował "nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana".

- Nienawiść jest cechą naszych czasów. Przynajmniej dla nas, jako osób LGBT. Widzimy to i się z tym spotykamy. Jak myślę o tych słowach, żeby nie być obojętnym, to moja akcja to pokazuje. Pokazujemy się w tych miejscowościach i mówimy głośno o tym, co się dzieje. To, co się działo w latach 60. w Stanach Zjednoczonych jeśli chodzi o dyskryminację rasową, w latach 30. w Polsce jeśli chodzi o dyskryminację Żydów, czy to, co się działo z Tutsi i Hutu - to zawsze chodzi o pewną polityczną kalkulację ludzi, którzy sterują w tle, inspirują do tego, żeby się nienawidzili. Przykład idzie z góry - podkreślił Staszewski.

- Te samobójstwa dzieciaków, które po prostu chcą tutaj żyć, rzucają się pod pociągi czy skaczą z mostów, to jest ta polityczna odpowiedzialność ludzi, którzy mówią o nas per "tęczowa zaraza". To mi się w głowie nie mieści, jako zwykłemu obywatelowi tego kraju - podsumował.

Samorządy przyjmują uchwały przeciw LGBT
Samorządy przyjmują uchwały przeciw LGBT
Źródło: tvn24
Czytaj także: