Wrocław prezentuje nowoczesną trasę komunikacji miejskiej. Inwestycję w niemal połowie zrealizowano za unijne pieniądze. Samorządowcy chcieliby dalej rozwijać miasta i miasteczka, ale nie wiedzą, czy mogą liczyć na wsparcie. Pieniędzy z KPO jak nie było, tak nie ma – rząd Prawa i Sprawiedliwości nie potrafi spełnić warunków, żeby Polska mogła je otrzymać. Materiał magazynu "Polska i Świat".
To największa inwestycja tego typu w powojennym Wrocławiu. Siedem kilometrów trasy dla pieszych, rowerzystów i komunikacji miejskiej. Droga połączyła centrum z Nowym Dworem.
Jak zapowiedział Piotr Paś z Wrocławskich Inwestycji, w niedzielę od rana wyruszą z tej pętli pierwsze tramwaje i autobusy.
Do inwestycji za ponad 380 milionów złotych Unia dorzuciła prawie połowę. - Gdyby nie to wsparcie prawdopodobnie we Wrocławiu dzisiaj nie mówilibyśmy o skoku cywilizacyjnym, o nowej wartości transportowej - wyjaśnił Bartosz Nowak z Wrocławskich Inwestycji.
KPO wciąż nie ma, Lewica składa zawiadomienie do prokuratury
Stolica Dolnego Śląska ma już kolejne ambitne plany - od dwóch lat listę konkretnych inwestycji z dotacją z KPO. Problem tylko w tym, że wciąż nie ma KPO.
- Unia Europejska nakazała wydać te środki do 2026 roku, więc mamy niespełna trzy lata na zrealizowanie tych inwestycji i ich rozliczenie. Trzy lata to jest niezwykle mało, mówiąc o tak wielkich inwestycjach - zaznaczył Przemysław Gałecki z Urzędu Miasta we Wrocławiu.
Patrząc w kalendarz, na KPO Polska czeka już 850 dni, o czym przypomina Lewica. - Składamy zawiadomienie do prokuratury na pana premier Mateusza Morawieckiego, który według nas nie dopełnił obowiązku, który na nim spoczywa i doprowadził do uszczuplenia interesu publicznego w postaci tego, że nie złożyliśmy wniosku o wypłatę pieniędzy z Unii Europejskiej - zapowiedział szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.
Posłowie liczyli, że premier dotrzyma słowa i 270 miliardów złotych popłynie do Polski.
- Jeszcze pytała pani redaktor o to, kiedy środki z KPO do Polski mogą trafić. Myślę, że jest szansa na to, żeby tak się stało w ciągu najbliższych kilku miesięcy - mówił premier Mateusz Morawiecki w listopadzie 2022 roku.
- Panie premierze, znów pan oszukał. Panie premierze, znów pan okłamał - mówił podczas konferencji Tomasz Trela z Lewicy.
"Problem jest jeden, wszyscy wiemy jaki"
Premier w Kruszwicy w piątek mówił o tym, jak PiS dba o samorządy. O pieniądzach z Unii nie wspomniał.
W obronie premiera staje jednak wiceminister rolnictwa. - KPO nie ma tylko dlatego, że są pewne powody polityczne po stronie Unii Europejskiej. My płacimy składki do UE, wypełniamy wszystkie nasze obowiązki finansowe i powinniśmy korzystać tak jak inne kraje z tego mechanizmu - oświadczył Ryszard Bartosik.
O tym, jak bardzo miliardy z Unii są potrzebne, opowiadali na antenie TVN24 BiS samorządowcy. Zarówno z większych, jak i mniejszych miast.
- Po zmianie systemu podatkowego nasze dochody są mocno, mocno ograniczone i na dzień dzisiejszy borykamy się z (brakiem) środków na bieżącą działalność - mówił prezydent Bytomia Mariusz Wołosz.
- Mamy projekty, pozwolenia na budowę, mamy przygotowane odpowiednie dokumentacje, które niestety lada moment się zdezaktualizują, bo w większości te dokumenty mają trwałość dwa lata - stwierdził burmistrz Lądka Zdroju Roman Kaczmarczyk.
- Ja liczę na to, że po wyborach te środki z KPO w końcu dla samorządów, dla przedsiębiorców, po prostu dla Polaków będą dostępne. Problem jest jeden, wszyscy wiemy jaki - mówił prezydent Płocka Andrzej Nowakowski.
- Gdybyśmy mogli odzyskać pieniądze na te projekty, które dziś realizujemy ze środków własnych, moglibyśmy robić inne rzeczy - oświadczył Maciej Fiałkowski z Urzędu Miasta w Warszawie.
Z końcem wakacji minął termin wyznaczony na wprowadzanie modyfikacji w KPO. Polski rząd, choć nie spełnił wymogów, by dostać pieniądze, poprosił o zwiększenie puli pożyczkowej.
Źródło: TVN24