Zmiany nazwy, zmiany strategii nie zmieniają absolutnie nic, jeśli chodzi o opiekę nad pacjentami covidowymi - mówił w "Tak jest" w TVN24 Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Jego zdaniem, "spełniły się wszystkie czarne scenariusze". Ocenił, że łóżka, o których dostępności mówią obecnie przedstawiciele władz, "to są łóżka, które istnieją tylko w Excelu".
Ministerstwo Zdrowia potwierdziło w czwartek 4280 nowych przypadków zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Przekazało także informację o śmierci 76 zakażonych osób. To najwyższy bilans zakażeń i zgonów od początku pandemii. Tego dnia odbyła się też wspólna konferencja prasowa premiera Mateusza Morawieckiego oraz ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, podczas której poinformowali o nowych zasadach dotyczących walki z COVID-19. Szef rządu ogłosił, że od soboty 10 października zasady dla stref żółtych będą obowiązywać na terytorium całego kraju. Oprócz tego wyznaczono 38 stref czerwonych w powiatach i miastach na prawach powiatu.
Premier: od 10 października cała Polska w żółtej strefie. Co to oznacza?
"Zmiany nazwy, zmiany strategii nie zmieniają absolutnie nic"
Obecną sytuację epidemiologiczną, a także wprowadzenie nowych obostrzeń komentował w "Tak jest" w TVN24 Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. - Niestety, spełniły się wszystkie czarne scenariusze - ocenił.
- Sierpień był takim miesiącem, w którym województwo małopolskie było wyjątkowo dotknięte COVID-19. Kiedy cała Polska była na wakacjach, to my zmagaliśmy się z problemem dotyczącym łóżek covidowych - podkreślił Jędrychowski. Jego zdaniem "zmiany nazwy, zmiany strategii nie zmieniają absolutnie nic", jeśli chodzi o opiekę "nad pacjentami covidowymi".
"Mam wrażenie, że to są łóżka, które istnieją tylko w Excelu"
Odniósł się również do tego, że zarządzany przez niego szpital ma być jednym z 16 szpitali koordynacyjnych.
- Nie zgadzam się z samą ideą szpitala koordynującego. Szpital jest od leczenia, a nie od koordynowania. Nie pozbawiajmy wojewody, który ma kompetencje, ma ludzi, ma stworzone zespoły do koordynowania opieki zdrowotnej na terenie województwa, czegoś, za co jest odpowiedzialny - wskazywał.
Jak mówił, nadszedł "najwyższy czas i pora, aby wszystkie podmioty medyczne, które istnieją na terenie Polski - niezależnie od tego, czy są to podmioty publiczne czy prywatne - wzięły aktywny udział (w opiece) nad pacjentami covidowymi". Jak oszacował, "10-20 procent łóżek dostępnych w obrębie tych podmiotów powinno być w trybie natychmiastowym przekształconych w łóżka covidowe". - A na obecną chwilę widzimy, że te łóżka są tworzone, ale - proszę mi wierzyć - mam wrażenie, że to są łóżka, które istnieją tylko w Excelu - mówił dalej dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
"Cały czas gonimy epidemię"
- Cały czas przygotowujemy rozwiązania, które są dwa tygodnie za tym, na jakim poziomie jest epidemia, a nie myślimy o tym, żeby przygotować rozwiązanie być może nadmiarowe (...). My cały czas gonimy epidemię, cały czas nie doczekaliśmy się przepisów dotyczących odpowiedzialności lekarzy, jeżeli chodzi o leczenie pacjentów z COVID-19 - wskazywał.
"Nie miejmy złudzeń, że za kilka tygodni będziemy mieli poważny problem, jeśli chodzi o kadrę medyczną"
Marcin Jędrychowski odniósł się także do statystyki dotyczącej zgonów związanych z zakażeniem koronawirusem. W czwartek resort zdrowia przekazał informację o śmierci 76 zakażonych osób.
- Nie miejmy złudzeń, że ta liczba zgonów na poziomie siedemdziesięciu kilku jest jednak efektem ograniczonej dostępności do łóżek. Nie miejmy też złudzeń, że za kilka tygodni będziemy mieli poważny problem, jeśli chodzi o kadrę medyczną - mówił.
Odwołał się do sytuacji w zarządzanym przez niego szpitalu. - Jak dobrze pójdzie, to ten tydzień zakończę z wyłączeniem kilkudziesięciu osób personelu medycznego - przyznał. Jak mówił, duża część personelu medycznego jego szpitala jest obecnie zakażona. - I to są zakażenia pochodzące od dzieci, które były w szkołach, które przyszły do domu i zakaziły rodziców - podkreślił.
- Niestety, z przerażeniem patrzę na to, że personel medyczny coraz częściej pada ofiarą COVID-u. Na szczęście nie są to zakażenia wewnątrzszpitalne, ale zewnętrzne - dodał Jędrychowski.
Źródło: TVN24