500 plus to są akurat pieniądze, które trafiają do rodzin, a wiele z tych rodzin straciło pracę. To, co powinniśmy zawiesić, to trzynastą emeryturę - ocenił w "Kropce nad i" w TVN24 ekonomista i były polityk Ryszard Petru. Lider Lewicy Razem Adrian Zandberg przekonywał, że nie wolno zawieszać żadnych programów, z których środki trafiają do rodzin. - Podstawowy problem, który dzisiaj stoi przed polską gospodarką, to załamanie się dochodów gospodarstw domowych - zauważył.
Adrian Zandberg i Ryszard Petru w "Kropce nad i" rozmawiali o kondycji polskiej gospodarki w związku z pandemią COVID-19.
"Teraz zawieszenie 500 plus byłoby błędem"
Ryszard Petru zastrzegł, że w jego ocenie "błędem było rozdanie 500 plus, bo wydaliśmy 100 miliardów złotych na ten program i teraz tych 100 miliardów złotych brakuje nie tylko na pomoc dla firm, ale brakuje też na testy" na obecność koronawirusa. Mimo to przyznał, że w obecnej sytuacji "zawieszenie 500 plus byłoby błędem dlatego, że to są akurat pieniądze, które trafiają do rodzin, a wiele z tych rodzin straciło pracę".
Jego zdaniem "to, co moglibyśmy i powinniśmy zawiesić, to 13. emeryturę". - Te środki trafiają do emerytów, którym sytuacja relatywnie się nie pogarsza, a brakuje i będzie brakowało olbrzymich pieniędzy na walkę z bezrobociem, na pomoc małym i średnim firmom, ale też wielkim firmom, które bez pomocy zaczną zwalniać - ocenił.
- Trzeba będzie po tym kryzysie wyciągnąć wnioski, jak to się stało, że ponad 100 miliardów złotych zostało na kwestie socjalne, a nie inwestowano wtedy ani w ochronę zdrowia, ani w pensje lekarzy, pielęgniarek. Te wszystkie słabości ostatnich lat niestety bardzo teraz mocno widać, kiedy służba zdrowia jest niewydolna, a państwo nie jest w stanie pomóc tym, którzy tracą pracę z powodu wprowadzonych obostrzeń - dodał Petru.
"Nie wolno w tym momencie zawieszać żadnych programów, których środki trafiają do gospodarstw domowych"
Adrian Zandberg ocenił, że "zdecydowanie nie wolno w tym momencie zawieszać żadnych programów, których środki trafiają do gospodarstw domowych". - Podstawowy problem, który dzisiaj stoi przed polską gospodarką, to załamanie się dochodów gospodarstw domowych. Jeżeli one się załamią, a to już się dzieje, bo dziesiątki tysięcy ludzi już dostały wymówienia z pracy, to wpadniemy w korkociąg, w recesyjną spiralę, z której będziemy wygrzebywać się latami. Bo gospodarstwa domowe, jeżeli stracą dochody, to będą skazane na zadłużanie się prywatnie - tłumaczył.
- Dużo lepszym rozwiązaniem jest to, żeby odpowiedzialność wzięło państwo - dodał.
Zandberg przypomniał, że podczas prac nad rządową specustawą dotyczącą koronawirusa Lewica postulowała rozwiązanie, które jest stosowane w Danii - by państwo było gwarantem utrzymania zatrudnienia i utrzymania wysokości płac i - jak stwierdził - dokładało 75 procent do pensji. - Po to właśnie, żeby utrzymać stabilność dochodu gospodarstw domowych - zaznaczył.
"Nie zauważa się soli polskiej gospodarki, czyli przedsiębiorstw"
Ryszard Petru przekonywał jednak, że gospodarka to są przedsiębiorstwa. - Jeżeli nie pomożemy małym, średnim i dużym przedsiębiorstwom, to one padną i zwolnią setki tysięcy ludzi. Słabością tak zwanej tarczy jest to, że ona de facto nie pomaga firmom - mówił.
Wskazał na pomoc w innych krajach Europy czy w Stanach Zjednoczonych. - Głównie pomaga się firmom, dając im zastrzyki gotówki albo płynności, żeby nie upadły - powiedział.
Dodał, że "tym osobom, które tracą pracę, są bez środków do życia oczywiście też trzeba pomóc, ale w pakiecie rządowym w ogóle nie ma pomocy dla dużych i średnich firm". - Nie zauważa się soli polskiej gospodarki, czyli przedsiębiorstw - skomentował.
Zandberg: tym, którzy są słabsi należy pomagać w pierwszej kolejności
- Nie mam wątpliwości, że państwo musi także dużym firmom dostarczyć płynności, taka jest jego rola. Ale w tym przypadku trzeba też rozważyć taki mechanizm, w którym w zamian za płynność, w zamian za wsparcie finansowe od państwa dla prywatnych firm, państwo objęłoby udziały, żeby to był uczciwy deal. Żeby nie było tak, że wszyscy podatnicy zrzucają się, wspólnie zadłużają się, żeby pomóc wielkiemu przedsiębiorstwu, a później to wielkie przedsiębiorstwo na przykład uznaje, że będzie dalej płacić podatki w rajach podatkowych - stwierdził poseł.
Stwierdził, że nie można udawać, iż "wielki bank i pani, która prowadzi kwiaciarnię na rogu, to jest taki sam rodzaj przedsiębiorstwa". - Tym, którzy są mali, tym, którzy są słabsi należy pomagać w pierwszej kolejności - uważa Zandberg. - Obowiązkiem państwa jest przede wszystkim zajęcie się losem pracowników i drobnych przedsiębiorców. A jeżeli chodzi o duży biznes - wspierać, ale wspierać w zamian za coś - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24