Pieniądze, jakie udało się odzyskać od Andrzeja Izdebskiego, były przesyłane z zagranicznych kont. A tam polski komornik ma ograniczone możliwości dostępu. Więc obawiam się, że zostaniemy bez tych 70 milionów złotych i bez tych respiratorów - mówił Szymon Jadczak, dziennikarz tvn24.pl, odnosząc się do możliwości odzyskania pieniędzy za zakup respiratorów od firmy byłego handlarza bronią.
Ministerstwo Zdrowia zakupiło w kwietniu 1241 respiratorów od firmy E&K, zarejestrowanej w Lublinie, a należącej do Andrzeja Izdebskiego. Rząd natychmiast po zawarciu umowy na 200 milionów złotych wypłacił 154 miliony złotych zaliczki. Andrzej Izdebski dostał pieniądze, ale nigdy nie wywiązał się ze swoich zobowiązań. Po wielomiesięcznych opóźnieniach dostarczył jedynie 200 respiratorów - niekompletnych, bez gwarancji, serwisu i części zamiennych. Do dziś żaden z nich nie trafił do szpitali - stoją w magazynach Agencji Rezerw Materiałowych.
Dziennikarz tvn24.pl Szymon Jadczak, który od początku śledzi sprawę zakupu respiratorów od firmy Andrzeja Izdebskiego, dowiedział się, że sąd na wniosek Skarbu Państwa wydał już dwa nakazy zapłaty dla spółki E&K, należącej do byłego handlarza bronią.
"Obawiam się, że zostaniemy bez tych 70 milionów i bez tych respiratorów"
O szczegółach sprawy zakupu respiratorów Jadczak mówił w środę w TVN24. - Z tego, co wiem, to już są podejmowane jakieś próby przez komorników zablokowania majątku, który mógłby posłużyć do odzyskania tych 70 milionów złotych - powiedział.
- Ale raczej nie mam dużych nadziei, że uda się odzyskać te pieniądze, ponieważ jak wynika z ostatnich dostępnych w Krajowym Rejestrze Sądowym dokumentów, firma Andrzeja Izdebskiego miała potężne długi. Miała ponad pięć milionów długów, a według dokumentów była wyceniona na 38 tysięcy złotych - mówił.
- A co do kont, to też może być ciężko z odzyskaniem czegokolwiek, bo pieniądze, jakie udało się odzyskać od Andrzeja Izdebskiego, były przesyłane z zagranicznych kont. A tam polski komornik ma ograniczone możliwości dostępu. Więc obawiam się, że zostaniemy bez tych 70 milionów i bez tych respiratorów - dodał.
Relacjonując swoje rozmowy z Izdebskim, dziennikarz tvn24.pl przytaczał, że "on ciągle coś obiecuje, ale z tego nic nie wynika". - Jedynym pozytywem jest to, że cały czas jest w Polsce. Jest szansa, że nie wymknie się polskiemu wymiarowi sprawiedliwości i polskim sądowym - dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sąd nakazał handlarzowi bronią zapłacić 70 milionów złotych za niedostarczone respiratory >>>
"Nie wykluczam, że on sam został wprowadzony przez kogoś w błąd"
Jadczak w rozmowie z TVN24 zwrócił również uwagę, że losy zakupu respiratorów mogły potoczyć się inaczej i inną rolę mógł odegrać w tym sam Izdebski.
- Izdebski kupował te respiratory z naprawdę dziwnych źródeł, od jakichś firm powiązanych z wojskiem pakistańskim, od dziwnych biznesmenów z Chin, którzy z kolei do tej pory kontaktują się ze mną, żaląc się na działania pana Andrzeja - mówił.
- Więc zakładam, że może on po prostu może przelał komuś te pieniądze. Nie wykluczam, że on sam został wprowadzony przez kogoś w błąd - dodał dziennikarz tvn24.pl.
Źródło: TVN24