Połączenie prozdrowotnych zachowań z rozszerzającym się programem szczepień, przy tej skali gigantycznych zachorowań, które mamy w kraju, z czasem doprowadzi do odporności stadnej – mówił w "Kropce nad i" profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. W jego ocenie "należy zachować zdrowy rozsądek i bardzo powoli luzować restrykcje".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek o 12 762 nowych, potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 694 zakażonych osób. Od początku pandemii w Polsce infekcję koronawirusem potwierdzono już u 2 731 256 osób, z których 64 168 zmarło.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia z ostatniego tygodnia (od 12 do 18 kwietnia), najwięcej zgonów osób chorych na COVID-19 w Europie (3611) zanotowano w Polsce.
"To świadczy o stanie zdrowotnym naszego społeczeństwa"
- To jest, niestety, tragiczna sprawa. Przyczyn na pewno jest wiele. To świadczy także o stanie zdrowotnym naszego społeczeństwa. Bo myślę, że służba zdrowia zdecydowanie usprawniła swoje działania – ocenił w "Kropce nad i" w TVN24 profesor Krzysztof Simon.
Przedstawiając profil pacjenta covidowego, powiedział, że w dalszym ciągu do jego szpitala trafiają przede wszystkim "pacjenci wiekowi, którzy się nie zaszczepili". - Niestety, mam też dwie młodsze osoby poniżej 40. roku życia w bardzo złym stanie, co wcześniej praktycznie się nie zdarzało – przyznał.
Dodał, że głównie chodzi o osoby z chorobami towarzyszącymi, otyłością, cukrzycą, nadciśnieniem oraz chorobami nowotworowymi, a także o tych, którzy zwlekają ze zgłoszeniem się do szpitala. - Ta idea, żeby wszyscy mieli pulsoksymetry w czasie pandemii jest słuszna, ale nie ma co się bronić przed pójściem do szpitala. Bo my na pewnych etapach jeszcze jesteśmy w stanie pomóc, a potem już nie – tłumaczył gość "Kropki nad i".
Zwrócił także uwagę, że estrogeny mają działanie ochronne, w związku z czym "zdecydowanie mniej kobiet choruje niż mężczyzn".
Profesor Simon: należy zachować zdrowy rozsądek i bardzo powoli luzować restrykcje
Zapytany, czy rząd powinien rozpocząć znoszenie niektórych obostrzeń, na przykład otworzyć restauracje, Simon odparł, że w tej kwestii ścierają się różne poglądy. - Uważam, że należy zachować zdrowy rozsądek i bardzo powoli luzować [restrykcje – przyp. red.], szczególnie w tych województwach, gdzie liczba zakażeń nie jest taka wysoka – stwierdził.
Zwrócił uwagę, że są regiony, w których sytuacja epidemiczna jest katastrofalna, szpitale są przepełnione, a liczba zgonów "przerażająca". -Te województwa, niestety, muszą te restrykcje jeszcze utrzymywać – dodał.
- Niewątpliwie trzeba po długim weekendzie dopuścić do działania restauracje i bary na wolnym powietrzu – przekonywał. Jak tłumaczył, do największej liczby zakażeń dochodzi w pomieszczeniach zamkniętych, w których jest słaba wentylacja i kumuluje się dużo ludzi, którzy nie zachowują dystansu.
W jego ocenie otwarcie przedszkoli i żłobków było dobrym krokiem.
Zapytany, czy maseczki ochronne powinny być dalej obowiązkowe na świeżym powietrzu, gość "Kropki nad i" odparł, że "na przestrzeniach luźnych, na ulicach i w parkach to przesada". - Na wolnym powietrzu, przy przewiewie, ryzyko zakażeń jest minimalne – zauważył.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że w tych krajach, gdzie udało się opanować epidemię - w Korei Południowej, na Tajwanie czy w Chinach - "były maski wszędzie, mycie rąk wszędzie, dystans wszędzie, kamery i śledzenie wszystkich przypadków".
Według Simona w drodze do normalności ważne są także masowe szczepienia. - Połączenie prozdrowotnych zachowań plus rozszerzający się program szczepień, przy tej skali gigantycznych zachorowań, które mamy w kraju, z czasem doprowadzi do odporności stadnej – wyjaśnił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Elzbieta Krzysztof / Shutterstock.com