Państwo tak nie powinno funkcjonować, powinno być przygotowane, zorganizowane. Logistyka jest bardzo słabym punktem - ocenił w "Faktach po Faktach" Krzysztof Simon, wojewódzki konsultant do spraw chorób zakaźnych. W programie opowiadał o stanie zdrowia swoich pacjentów oraz pracy służb medycznych na pierwszej linii frontu. - Po raz pierwszy spotykamy się z tak masowymi zachorowaniami, tak agresywnym wirusem - mówił.
W Polsce do piątkowego wieczora potwierdzono 1389 przypadków zakażenia koronawirusem. Szesnastu pacjentów zmarło. W naszym kraju trwa stan epidemii. Obowiązuje między innymi zakaz zgromadzeń i szczególne zasady korzystania z transportu publicznego.
"Moi ludzie chodzili jak kosmici"
Krzysztof Simon, ordynator jednego z oddziałów zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu oraz wojewódzki konsultant do spraw chorób zakaźnych był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. Pytany, jak czują się jego pacjenci, odparł, że większość choruje "subklinicznie lub prawie bezobjawowo". - Kierujemy ich na izolację domową. (...) Część trafia na stopniowo poszerzane oddziały szpitalne - mówił.
- Mówi się o trzech tysiącach łóżek, a realnie jest ich tysiąc. Tak trzeba do tego podejść. Nie można epatować liczbami, które są po prostu nieprawdziwe. A tak się do niedawna to wszystko zdarzało. Ci pacjenci leżący u mnie w klinice są w różnym stanie, niektórzy w katastrofalnym, ale to są prawie wyłącznie osoby w zaawansowanym wieku - opowiadał.
Simon mówił, że sam jest "starszym panem" i też ma "pewne niepokoje". - Ale moim obowiązkiem jest pracować. Zresztą mam znakomity, bardzo aktywny zespół, który współpracuje z drugim zespołem szpitalnym. Dzięki temu możemy funkcjonować. Trzeba było wiele rzeczy zorganizować na miejscu. Te ruchy oddolne, zaangażowanie ludzi, każdego szczebla (...) to umożliwia normalne funkcjonowanie - zaznaczył.
Gość programu zwrócił uwagę, że wystąpiły "ogromne niedobory sprzętu jednorazowego". - Ogromne zaangażowanie marszałka i wojewody - zresztą z dwóch opcji politycznych - plus zaangażowanie dyrekcji szpitala, poszukiwanie źródeł tego sprzętu owocują tym, że mamy (sprzęt - red.) właściwie na bieżąco - mówił gość "Faktów po Faktach".
Zaznaczył, że w zeszłym tygodniu jego oddział przechodził kryzys. - Moi ludzie chodzili jak kosmici, w strojach, w których nawet zastrzyku nie można zrobić (...) to w ogóle jest niemożliwe funkcjonowanie. W tej chwili to się poprawiło, ale głównie z zakupów darczyńców. Państwo tak nie powinno funkcjonować, powinno być przygotowane, zorganizowane. Ta logistyka jest jakby bardzo słabym punktem - ocenił.
"Choroba wyrwała się spod kontroli. Głównie z powodu błędów ludzkich"
Prof. Simon pytany o to, czy sugerowałby wszystkim obywatelom noszenie masek ochronnych, odpowiedział. - Są plusy i minusy. Ludzie się jednak gromadzą, część ludzi nie przestrzega (wprowadzonych zasad), część starszych ludzi zapomina - zwrócił uwagę stwierdzając, że w takich sytuacjach warto maski nosić.
Kiedy czeka nas szczyt zachorowań? A kiedy koniec epidemii? - Po raz pierwszy spotykamy się z tak masowymi zachorowaniami, tak agresywnym wirusem. Przy podobnych wirusach SARS i MERS, tamta epidemia się nagle skończyła (...), wirus zmutował, stał się mniej agresywny - odpowiedział Simon. - Tu tak nie jest niestety, a wirus jest bardzo podobny - zauważył.
- Ta choroba wyrwała się spod kontroli. Głównie z powodu błędów ludzkich. Jeśli Włosi w ogóle niczego nie przestrzegali, a na kwarantannie zbierali się na pizzę i wino, to poszło, jak poszło. Odbywały się mecze piłkarskie, różne inne rzeczy - dodał.
Nawiązał w ten sposób do sytuacji we Włoszech, gdzie na COVID-19 choruje ponad 86 tysięcy osób, a zmarło ponad 9 tysięcy.
Według niego, to "dobrze, że rząd w Polsce zareagował", jednak zaznaczył, że zrobił to "trochę późno". Wszystko idzie w kierunku poprawy - ocenił. - Kiedy się to skończy? Zwykle to trwa dwa, trzy miesiące, ale zachorowań należy się spodziewać prawdopodobnie jesienią i być może będą w ciągu roku pojedyncze (przypadki zachorowań - red.), tak jak jest z grypą - stwierdził.
Co z wyborami?
Profesor Simon pytany był także o zbliżające się, majowe wybory prezydenckie. Opozycja apeluje, aby ze względu na epidemię, wybory zostały przełożone.
- Nie mogę się wypowiadać jako konsultant i ordynator. Mogę powiedzieć, jako prywatny człowiek, jest to moralnie skandaliczne: namawianie ludzi w okresie epidemii, gdy mamy tysiące różnych problemów, zgony bliższych i dalszych znajomych, zamieszanie, utraty pracy, utraty majątku - wymieniał. - Jest to po prostu nieodpowiedzialny cynizm w stosunku do naprawdę ciężko dotkniętego narodu - mówił. - To nie jest czas, ani miejsce. A gdzie jest kampania wyborcza? Ja w ogóle tego nie widzę - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24