Medycy łatają dziury systemu ochrony zdrowia wszelkimi możliwymi metodami. Niestety przez to narażają się na odpowiedzialność – mówił we "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 dziennikarz "Polityki" Paweł Reszka. Jak dodał, "oni odpowiadają za wszystko: kup sobie maskę, zrób sobie gogle, wydrukuj sobie przejściówkę i odpowiedz za to, co ci się nie udało". - Są w sytuacji nie do pozazdroszczenia - ocenił.
- Emocje społeczne poruszają się po sinusoidzie od miłości do nienawiści. Zaczynamy zjeżdżać w dół – mówił w TVN24 dziennikarz "Polityki" Paweł Reszka, komentując postawę społeczną wobec medyków w ostatnim czasie.
Jak ocenił, "bardzo przykrymi dla lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych były zapowiedzi ministra (sprawiedliwości Zbigniewa) Ziobry, który powiedział, że będzie wdrażał śledztwa, patrzył, kto dezerteruje z pracy".
- Ludzie w szpitalach "covidowych", ale też na normalnych oddziałach, pracują bardzo ciężko i realnie narażają życie, gdyż wielu z nich jest w grupie ryzyka. Zakazić się jest łatwo – podkreślił.
"Łatają dziury systemu ochrony zdrowia wszelkimi możliwymi metodami"
Dziennikarz opowiedział o swojej wizycie na oddziale intensywnej terapii w szpitalu zakaźnym. – Tam pracuje bardzo mało osób. Zapytałem swojego kolegi lekarza, czy zdarza mu się, że na oddziale intensywnej terapii jest sam. Mówi, że to mu się zdarza, bo po prostu nie mają ludzi. Na dobrą sprawę nie powinien przyjmować takich dyżurów, bo jeżeli mu zacznie nagle umierać dwóch, trzech pacjentów, to co on zrobi? Tam wszyscy są na granicy życia lub śmierci – relacjonował Reszka.
Jego zdaniem, medycy "łatają dziury systemu ochrony zdrowia wszelkimi możliwymi metodami". - Niestety przez to narażają się na odpowiedzialność – wskazał. - Oni odpowiadają za wszystko: kup sobie maskę, zrób sobie gogle, wydrukuj sobie jakąś przejściówkę i odpowiedz za to, co ci się nie udało. Są w sytuacji nie do pozazdroszczenia – opowiadał.
"Nikogo nie mamy prawa zmuszać do bohaterstwa"
Dziennikarz podkreślił, że "to nie jest tak, że coś się zaczęło w ochronie zdrowia źle dziać wczoraj, przedwczoraj czy w czasie epidemii, to są zaniedbania od lat".
- Nasi lekarze, nasze pielęgniarki wyjeżdżały, a politycy im machali – stwierdził. Dodał, że teraz brakuje rąk do pracy także dlatego, iż "część ludzi jest na kwarantannie, część zachorowała i nie może przychodzić do pracy, część ludzi po prostu powiedziała: ja nie mam ochoty się narażać".
- Ja uważam, że nikogo nie mamy prawa zmuszać do bohaterstwa – oznajmił.
Wyczerpanie i samotność
Opowiadając o pracy medyków w tym trudnym czasie, Reszka użył dwóch słów: wyczerpanie i samotność. Jak ocenił, "to jest stres na bardzo wielu poziomach". Po pierwsze – wskazał – lekarze i pielęgniarki, wracając do domu ze szpitali, spotykając się z rodziną, "mają gdzieś w tyle głowy: czy ja przypadkiem nie przyniosłem tego wirusa do domu".
- Druga rzecz, którą mają w głowie, to są zupełnie inne procedury. Każdy lekarz, ratownik medyczny, każda pielęgniarka, jak widzą pacjenta, którego stan bardzo mocno się pogarsza, to rzuca się do jego ratowania. A tutaj nie, tutaj trzeba założyć ten strój – zauważył.
- Ja nie potrafiłem telefonem komórkowym zrobić głupiego zdjęcia, a oni w tych trzech parach rękawiczek, w tych kombinezonach muszą zrobić wkłucie, muszą zaintubować pacjenta, zrobić bardzo skomplikowane rzeczy – wymieniał. Jak dodał, "to się raz uda, a raz się nie uda". - Nie może się wszystko udać w takim napięciu i takim stresie – zauważył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Iżakowski/SPWSZ w Szczecinie