To jest przeciwciało monoklonalne, znamy mechanizm tego przeciwciała - mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24 specjalistka chorób zakaźnych doktor Grażyna Cholewińska-Szymańska, odnosząc się do potencjalnego nowego leku przeciw COVID-19, którego dostawy zakontraktowała, jeszcze przed rejestracją preparatu, Unia Europejska. Prof. Michał Krawczyk z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, oceniając tendencję w rejestrowaniu się na szczepienia, podzielił się obserwacją, że "zmiany nie są bardzo dynamiczne".
Komisja Europejska poinformowała w czwartek o zawarciu przez Unię Europejską umowy na 55 tysięcy dawek potencjalnego nowego leku na COVID-19. Preparat opracowany został przez amerykańskiego producenta Regeneron i szwajcarską firmę farmaceutyczną Roche. Jest to pierwszy unijny kontrakt na lek tego typu. Porozumienie z Roche zostało osiągnięte w kwietniu, ale szczegóły umowy nie zostały wówczas podane do wiadomości publicznej - przypomniała agencja Reutera.
O leku tym, a także o akcji szczepień przeciwko koronawirusowi, mówili w "Faktach po Faktach" w TVN24 doktor nauk medycznych Grażyna Cholewińska-Szymańska, specjalistka chorób zakaźnych i ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie oraz Michał Krawczyk, profesor Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
"To nie jest nic takiego nadzwyczajnego i nowego"
- To nie jest nic takiego nadzwyczajnego i nowego - oceniła doniesienia o nowym leku dr Cholewińska-Szymańska. - To jest przeciwciało monoklonalne. My znamy mechanizm tego przeciwciała. Ono ma związać kolec wirusa po to, by ten wirus się dalej nie namnażał. Takich przeciwciał monoklonalnych mamy już kilka, jeden mamy już zarejestrowany (...) a kilka jest w kolejce do rejestracji - tłumaczyła.
Dodała jednak, że lek, o którym obecnie jest mowa, jest "specyficzny, bo zawiera w sobie dwa przeciwciała, które złapią kolec wirusa w dwóch miejscach i go unieczynnią".
- To wszystko jest jeszcze przed rejestracją, na razie nie mówmy jeszcze o tym leku, bo to jest jeszcze przyszłość - apelowała.
- Widzimy, że Unia Europejska, w walce z koronawirusem, robi u producentów zamówienia wcześniej, zanim jeszcze producent naprodukują te szczepionki, bo tak było ze szczepionkami, a teraz z lekami - wyjaśniła ekspertka.
"Leki podajemy ludziom chorym, a szczepimy osoby zdrowe"
Została zapytana, jak możliwość dopuszczenia do użytku potencjalnego leku przeciw COVID-19 może wpłynąć na chęć zaszczepienia się.
- Leki przeciwwirusowe, które mają w swoim działaniu mechanizm zwalczający namnażanie się wirusa to jedna sprawa, a szczepienia ochronne, profilaktyczne to jest druga sprawa. Leki podajemy ludziom chorym, a szczepimy osoby zdrowe - mówiła.
"Dzieci są istotnym ogniwem w roznoszeniu zakażenia"
Doktor Cholewińska-Szymańska odniosła się również do szczepień dzieci w wieku szkolnym. Szczepienia przeciw COVID-19 dla dzieci w wieku do 12 do 15 lat rozpoczną się 7 czerwca.
Lekarka mówiła, że "dzieci są istotnym ogniwem w roznoszeniu zakażenia, o czym przekonaliśmy się w pierwszej, drugiej i trzeciej fali koronawirusa". - Jak poszły do szkół, to się okazało że to zakażenie rozniosło się na osoby starsze - dodała.
Oceniła, że "dobrze by było, żeby dzieci były szczepione w szkołach i najlepiej jednodawkową szczepionką", ale przypomniała, że do tej pory dopuszczona dla nich została tylko dwudawkowa szczepionka Pfizera.
Prof. Krawczyk: największy problem to wciąż niski poziom wyszczepienia ludzi starszych
Michał Krawczyk, profesor Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, był pytany jak ocenia tendencję w rejestrowaniu się Polaków na szczepienia.
Odpowiedział, że "ona pełza". - Te zmiany nie są bardzo dynamiczne, co się będzie działo, to ciężko zgadnąć - powiedział.
- Największym problemem moim zdaniem jest wciąż niski poziom wyszczepienia ludzi starszych, 80+, tu wyraźnie jesteśmy w ogonie europejskim, a to jest grupa, w której mamy najwyższą śmiertelność - zwracał uwagę.
- Jeżeli chcemy poprawić chęć zaszczepienia się w grupie 18-30 lat, to prawdopodobnie trzeba się za to jakoś bardziej dziarsko zabrać - ocenił.
- Obawiam się, że jest znaczący odsetek ludzi, którzy nie szczepią się drugą dawką, a w szczególności będzie tak w przypadku osób, dla których to nie jest priorytet, bo nie odczuwają jakiegoś znaczącego zagrożenia życia - powiedział gość "Faktów po Faktach".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24