Spacerowanie w tłumie nie jest bezpieczne. - Możemy wychodzić do sklepu, na spacer, ale w taki sposób, żeby nie spotykać się w dużych grupach. Rzecz polega na tym, że wirus przenosi się drogą aerozolu rozpryskiwanego na odległość dwóch metrów - mówił w TVN24 doktor Paweł Grzesiowski, immunolog, ekspert do spraw zakażeń.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
CZYTAJ RAPORT TVN24.PL: KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE
Paweł Grzesiowski podkreślił na antenie TVN24, że spacerowanie w tłumie nie jest bezpieczne. - Mam na myśli zbiorowiska ludzi powyżej dwóch-trzech osób. Jednak spacerujący w pojedynkę to dobry znak, bo nie mamy w tej chwili zakazu opuszczania mieszkania, oczywiście poza kwarantanną. Możemy wychodzić do sklepu, na spacer, ale w taki sposób, żeby nie spotykać się w dużych grupach. Rzecz polega na tym, że wirus przenosi się drogą aerozolu rozpryskiwanego na odległość dwóch metrów - wyjaśnił ekspert.
Metr odległości na świeżym powietrzu
- Jeśli zatem spacerujemy, jeździmy na rowerze w pojedynkę lub z partnerem albo partnerką, nie jest to problem. Zwłaszcza, że robimy to z osobą, z którą mieszkamy. Ale jeśli spacer ma polegać na tym, że mamy się gdzieś spotkać w grupie, zaprzeczymy w ten sposób zaleceniom, żeby nie komunikować się z bliskiej odległości. Oczywiście nie da się utrzymać ludzi w czterech ścianach. Lepiej jest im pozwolić na wyjście, ale z zachowaniem środków ostrożności. Na świeżym powietrzu może to być metr odległości między osobami, bo wirus ulega rozproszeniu. Zaś w zamkniętym pomieszczeniu odległości powinna wynosić dwa metry - dodał.
Ekspert do spraw zakażeń przyznał, że decyzja o zamknięciu na przykład siłowni czy placów zabaw była słuszna. - To są miejsca, które uważamy za niebezpieczne, jeśli gromadzi się tam dużo osób. Przekazujemy w nich wirusa twarzą w twarz - wytłumaczył.
"Test dzień po kontakcie z zakażonym nic nie wykaże"
Szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus zwrócił się w poniedziałek z "jasnym przekazem do wszystkich krajów". - Testować, testować, testować. Testować każdego podejrzanego o zakażenie - powiedział na konferencji w Genewie. O większą liczbę testów apeluje też personel medyczny w Polsce, tłumacząc, że nie jest poddany badaniom profilaktycznym.
- Mam wrażenie, że w tej sferze jest totalne nieporozumienie, bo testów nie można wykonywać profilaktycznie. Nie można ich robić, zanim nie minie odpowiednio długo czasu. Test dzień po kontakcie z zakażonym nic nie wykaże, okres wylęgania wirusa trwa pięć dni. Jeśli nie ma objawów, a przebywało się z chorym, test ma sens pięć lub siedem dni później. Inaczej zostanie zmarnowany - podkreślił immunolog.
Narodowy Fundusz Zdrowia prowadzi całodobową infolinię (tel. 800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Autorka/Autor: kz//ks
Źródło: tvn24.pl