Wszyscy potrzebujemy optymizmu w zakresie zwycięstwa nad pandemią. Natomiast nie sądzę, żeby obecnie zamknięcie szpitali tymczasowych świadczyłoby, że już wygraliśmy z pandemią - powiedział w "Faktach po Faktach" doktor hab. n. med. Mariusz Gujski, kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. - Musimy wrócić do programu edukacji zdrowotnej Polaków i cały czas edukować Polaków, że to ma sens, że szczepienia to jedyny krok, aby wyjść z pandemii - stwierdził Kamil Barczyk, dyrektor szpitala w Bolesławcu.
Działalność szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym zostanie zawieszona w najbliższą niedzielę - informował w tygodniu rządowy pełnomocnik do spraw szczepień Michał Dworczyk. Na konferencji podsumował działalność szpitala.
W sobotę gościem programu "Wstajesz i Wiesz" w TVN24 był doktor nauk medycznych Artur Zaczyński, dyrektor szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym. Jak powiedział, pomimo zawieszenia szpitala punkt szczepień będzie funkcjonował bez zmian. - Szpital tymczasowy zawiesza działalność tylko w zakresie szpitalnictwa. Punkt szczepień nadal będzie działał. Staramy zaszczepić się jak najwięcej osób. Już zaszczepiliśmy ćwierć miliona osób - podał Zaczyński.
"Szpital na Narodowym niewątpliwie bardzo się przydał"
Doktor habilitowany nauk medycznych Mariusz Gujski mówił w "Faktach po Faktach" w niedzielę, że "wszyscy potrzebujemy optymizmu w zakresie zwycięstwa nad pandemią".
- Natomiast nie sądzę, żeby obecnie zamknięcie szpitali tymczasowych świadczyłoby, że już wygraliśmy z pandemią. Niestety spodziewam się, i przykro mi to powiedzieć, raczej jestem optymistą, ale racjonalnie przyglądając się sytuacji, z pandemią jeszcze się nie pożegnamy. Jesienią wróci ze zwiększonym poziomem zachorowań - podkreślił kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
- Szpital na Narodowym niewątpliwie bardzo się przydał. Dobrze się stało, że tego typu rezerwy powstały. Natomiast jeśli spojrzymy na sytuację rok wcześniej, to w podobnym okresie, w połowie maja, również zdecydowanie poprawiły się statystyki. To jest akurat związane w naszej szerokości geograficznej z charakterystyką i zachowaniami koronawirusa. Nie mówię, że klimat jest jedynym czynnikiem, który nam pomaga. Niewątpliwie po pierwsze to fakt, że osoby, które przechorowały koronawirusa, zyskały pewną odporność. Drugi fakt to oczywiście masowe szczepienia, które zdecydowanie utrudniają wirusowi życie. To są fakty, choć niejedyne, które powodują, że możemy mieć więcej optymizmu i raczej w czasie wakacji powinniśmy spodziewać się relatywnego spokoju - dodał doktor Gujski
Kamil Barczyk, dyrektor szpitala w Bolesławcu, powiedział, że "na chwilę obecną tendencje są takie, aby w województwie dolnośląskim pozostały dwa szpitale covidowe". - Będzie to szpital we Wrocławiu przy ulicy Koszarowej oraz szpital w Bolesławcu. Wydaje się, że będzie to wystarczająca infrastruktura na okres wakacyjny, kiedy prawdopodobnie zakażeń będzie dużo mniej niż podczas trzeciej fali. Należy podkreślić, że to są szpitale, które już od roku udzielają świadczeń pacjentom covidowym i mają niezbędną infrastrukturę i doświadczony personel, który może jak najlepiej pomagać zakażonym pacjentom. Optymalizacja jest tutaj kluczem do sukcesu, żeby przenieść siły personelu medycznego w inne obszary działalności medycznej - mówił gość "Faktów po Faktach".
Barczyk ocenił również skalę opadania pandemii w Polsce. - Spadek jest bardzo pozytywny, to skokowy spadek. Z dnia na dzień to setki osób w skali ogólnopolskiej, ale dziesiątki w skali województwa. Tak naprawdę dzień po dniu zamyka się kolejny oddział covidowy w regionie, czyli jest to naprawdę coś wspaniałego. Wtedy przywracane są normalne odziały, więc pacjenci niezakażeni koronawirusem mogą wrócić do leczenia stacjonarnego - zwrócił uwagę.
- Tutaj ten spadek odnotowuje się z dnia na dzień, choć w Bolesławcu stabilna jest liczba pacjentów. Obecnie mamy ich 120, w maksymalnym momencie mieliśmy 170. O 50 procent spadła liczba pacjentów pod respiratorem. Jest ich w tej chwili około 20 - wyliczał dyrektor szpitala w Bolesławcu.
"Apeluję o racjonalne zachowywanie się"
Gujski przyznał, że martwi go sytuacja dotycząca szczepień. - Często rozmawiam z ludźmi, którzy są sceptyczni co do szczepień, którzy mają wątpliwości. Trudno jest argumentami racjonalnymi i naukowymi mierzyć się z argumentami emocjonalnymi, bo najczęściej te drugie wygrywają. One są po prostu bardziej donośne, silniejsze. Natomiast istotnie obserwujemy spadek liczby chętnych. W zasadzie kilka miesięcy temu wielu z nas dałoby wiele, żeby być zaszczepionym. Dzisiaj prawie wszyscy, którzy chcą być bardzo zaszczepieni, już zaszczepieni są, dlatego liczba chętnych spada. Dlaczego to mnie martwi? Szacunki naukowe wskazują, żeby osiągnąć odporność populacyjną, powinno zaszczepić się więcej Polaków niż w sondażach jest chętnych. Obserwujemy, że dwie trzecie spośród nas jest zwolennikami zaszczepienia i deklaruje chęć. Obawiam się, że to może być za mało, żeby osiągnąć odporność populacyjną - zaznaczył.
- Niewątpliwie osoby, które przechorowały koronawirusa, zyskały odporność - powiedział. - Wiemy niestety, choć ta wiedza jeszcze jest dość słaba, że często ta odporność szybko przemija. Natomiast odporność, którą zyskujemy przeciwko wirusowi, ma wiele mechanizmów. Organizm w różnoraki sposób potrafi sobie radzić z tego typu problemem - wyjaśniał.
- Niewątpliwie jesteśmy coraz bliżej sukcesu. Natomiast apeluję do wszystkich o racjonalne zachowywanie się i może poszukanie rozumnych argumentów, a nie emocjonalnych, na przykład w rzeczowych rozmowach z lekarzami. Często mówię, że w Polsce jest ponad 100 tysięcy lekarzy praktykujących. Znakomita większość spośród nas bez wahania poddała się zaszczepieniu dzięki wnikliwej analizie wiedzy, co dają szczepienia. Proszę mi wierzyć, że lekarze, którzy się zaszczepili, nie chcą być królikami doświadczalnymi. Podjęliśmy decyzje o szczepieniu świadomie, dbając o nasze zdrowie - dodał kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Barczyk również został zapytany o to, jak według niego realizowany jest Narodowy Program Szczepień. - Wraz z opadaniem fali zakażeń i upadkiem strachu, który wywołała pandemia, opada skala szczepień. W naszym punkcie szczepień, gdzie około 1000 osób dziennie jest szczepionych, zgłasza się około 800. 200 osób trzeba natychmiast przywołać na szczepienie. Zaczyna się z tym robić bardzo duży problem - powiedział gość "Faktów po Faktach".
- Jeszcze nie było takiej sytuacji w naszym szpitalu, żeby zmarnowała się szczepionka, ale musimy wykonać dwa razy więcej telefonów, aby zaprosić pacjentów z list chętnych na dany termin. Stosujemy aktywną formę zapraszania pacjentów. Jest to bardzo ważne i pomocne. Tak naprawdę mamy problem już na co dzień, bo szczepienie to poniekąd profilaktyka - zwrócił uwagę.
- A przecież zgłaszalność na profilaktykę w naszym kraju jest bardzo niska, więc poziom edukacji społeczeństwa jest niski i przez to nie chcemy się szczepić. Tutaj nabierają mocy ruchy antyszczepionkowe, bo wykorzystują tę pustkę, żeby się nie szczepić. To jest błąd. Musimy wrócić do programu edukacji zdrowotnej Polaków i cały czas edukować Polaków, że to ma sens, że szczepienia to jedyny krok, aby wyjść z pandemii - podkreślił dyrektor szpitala w Bolesławcu.
- Wydaje mi się, że dobrze byłoby, oprócz akcji emocjonalnych, żeby rządzący również zintensyfikowali działania nie tyle marketingowe i promocyjne, ale takiej rzetelnej informacji na temat szczepień - zakończył doktor Gujski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24