W związku z tym, że nie uzyskaliśmy deklaracji o zwrocie towaru spełniającego normy, bądź gotówki, dzisiaj wysłaliśmy zawiadomienie do prokuratury w sprawie maseczek, które nie spełniają norm - poinformował w środę przed południem minister zdrowia Łukasz Szumowski. Chodzi o zakup masek ochronnych za około pięć milionów złotych przez resort zdrowia, co ujawniła "Gazeta Wyborcza".
"Gazeta Wyborcza" napisała we wtorek, że przepłacając i bez sprawdzenia, czy spełniają polskie normy jakości, Ministerstwo Zdrowia kupiło maseczki ochronne za około pięć milionów złotych. Według dziennika zaangażowany w transakcję miał być przyjaciel rodziny ministra Łukasza Szumowskiego drobny biznesmen Łukasz G., wiceminister Janusz Cieszyński oraz brat szefa resortu. Sprawę bada CBA.
CZYTAJ WIĘCEJ: Maseczki niespełniające norm i wielomilionowa transakcja >>>
- Sprawdziliśmy te maseczki, one nie spełniają norm. W związku z tym zażądaliśmy wymiany towaru na towar, który jest adekwatny - mówił we wtorek w Radiu Zet minister zdrowia Łukasz Szumowski.
W środę na konferencji prasowej poinformował, że "w związku z tym, że nie uzyskaliśmy deklaracji o zwrocie towaru spełniającego normy, bądź gotówki, dzisiaj wysłaliśmy zawiadomienie do prokuratury w sprawie maseczek, które nie spełniają norm".
Pytany, czy ma sobie coś do zarzucenia w tej sprawie, odparł: "my nie traktujemy nikogo w sposób ekstraordynaryjny". - Każdy przechodzi, zresztą widać to właśnie po tym, transparentną ścieżkę. Jeżeli mamy jakiekolwiek wątpliwości, sprawdzamy. Jeśli się okazuje, że towar nie spełnia tych opisanych norm, żądamy jego wymiany lub zwrotu – przekonywał minister Szumowski.
Minister zdrowia: maseczki z transzy UE nie spełniają żadnych norm
Szumowski podkreślił też, że analizowane są wszystkie środki ochronne, które spływają do Polski. - Dostaliśmy 600 tysięcy maseczek z transzy Unii Europejskiej. Niestety nie mają one certyfikatu CE, co nas zaniepokoiło i wysłaliśmy je również do badania i tutaj muszę niestety przekazać państwu, że te maseczki, które zakupiła Unia Europejska, nie spełniają żadnych norm - ani FFP1, ani FFP2, ani FFP3. W związku z tym nie mogą być rozdysponowane wśród medyków w tej kategorii FFP - powiedział minister.
Dodał, że dzisiaj "wyśle list do Komisji Europejskiej" z tą informacją, bo wie, że te maseczki zostały przekazane do 16 krajów. – Do nas nie trafiły żadne wątpliwości innych krajów, więc mam nadzieję, że ten nasz alert pozwoli na to, żeby te maseczki nie były rozdysponowane osobom, które chcą się chronić, bo to wtedy jest groźne – zaznaczył minister zdrowia.
Poinformował także, że Ministerstwo Zdrowia sprawdziło "jednego z kolejnych kontrahentów". – To jest milion zakupionych maseczek. Na szczęście te spełniają wszystkie normy FFP2 i FFP3. Więc nie jest tak, że mamy wszystkie maseczki po prostu trefne i oszukane w Polsce – powiedział.
Szumowski: będziemy reklamować testy antygenowe
Łukasz Szumowski przekazał także, że spłynęły już raporty dotyczące testów antygenowych. - Będziemy je reklamowali u producenta tak samo, dlatego że niestety nie spełniały norm - powiedział.
Szumowski dodał, że chodzi o testy antygenowe, które według producenta miały spełniać normę między 65 a 85 procent pewności wskazania.
Minister o testach komercyjnych
Minister zdrowia odniósł się również do przygotowanego przez resort rozporządzenia dotyczącego laboratoriów, które będą uprawnione do prowadzenia diagnostyki COVID-19. W projekcie znalazły się wytyczne oraz zapis, który zakazuje wykonywania badań komercyjnych, niefinansowanych z budżetu państwa, osobom w kwarantannie, izolacji i tym, które mają objawy zakażenia koronawirusem. Ministerstwo chce również, by badania komercyjne mogły stanowić maksymalnie 30 procent ogółu badań wykonywanych w danym laboratorium.
- Nie chcemy blokować żadnej działalności, bo wiemy, że ludzie oczekują tego, natomiast, po pierwsze, musimy zabezpieczyć dostępność testów dla pacjentów – powiedział Szumowski. Dodał, że to jest jego priorytet jako ministra zdrowia.
- My płacimy oczywiści za te testy, niezależnie od tego, czy to jest firma publiczna czy prywatna. Każdy dostaje tę samą stawkę – to jest 280 złotych. Ona jest stawką całkiem przyzwoitą. W Niemczech możemy wykonać takie testy komercyjnie na poziomie 30-40 euro. W związku z tym te 280 złotych w Polsce to jest – wydaje się – godziwa zapłata – mówił.
- Natomiast nie możemy sobie pozwolić na to, że firmy czy podmioty przejdą całkowicie do komercji, będą robiły komercyjnie badania na przykład danym grupom zawodowym, czy spółkom, a pacjenci nie będą mieli do tego dostępu - podkreślił.
Dodał, że woli, żeby dostęp do testów mieli pacjenci, medycy, ci, którzy tego potrzebują.
- W związku z tym, wydaje się, że taką kompromisową żeśmy wypracowali propozycję, że jeżeli ktoś chce robić komercyjnie, to po pierwsze: musi się zwalidować, bo test na koronawirusa jest trochę takim testem, który mówi o tym, czy zarażamy kogoś czy nie (…) Po drugie, jeżeli chce robić komercyjnie, to proszę bardzo, ale 70 procent wolumenu, który zrobi, musi przeznaczyć dla publicznej oferty i dla pacjentów, dla medyków i dla tych wszystkich, którzy tego potrzebują – wskazał Szumowski.
Minister o powrocie obostrzeń: cały czas wchodzi to w grę
Minister zdrowia pytany na konferencji prasowej, czy jest możliwość przywracania obostrzeń, które są obecnie łagodzone, odpowiedział, że "cały czas wchodzi to w grę".
Jako przykład podał Koreę Południową, gdzie po poluzowaniu obostrzeń nie przestrzegano warunków bezpieczeństwa i w konsekwencji władze zdecydowały się przywrócić restrykcje. - Jeśli będą takie sygnały, to będziemy się cofać. Natomiast mam nadzieję, że będziemy się zachowywali odpowiedzialnie - powiedział Szumowski.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24