Być może będzie można maseczki ograniczyć tylko do przestrzeni zamkniętych, do transportu, do sklepu, a na ulicy może niekoniecznie. Wszystko zależy od tego, jak ta epidemia będzie przebiegała - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski w piątek na konferencji prasowej mówił o noszeniu maseczek. Jego zdaniem, jeżeli okaże się, że mamy 100 nowych przypadków na dobę w Polsce, to "być może będzie można te maseczki ograniczyć tylko do przestrzeni zamkniętych: do transportu, do sklepu". - A na ulicy może niekoniecznie. Wszystko zależy od tego, jak ta epidemia będzie przebiegała - powiedział.
W tym tygodniu, jak do tej pory liczba przypadków koronawirusa potwierdzanych każdego dnia w Polsce wahała się między 322 a 556.
Szumowski: namawiamy szpitale do powrotu do normalnego trybu
Szumowski był pytany również o kwestię "odmrażania" ochrony zdrowia i schemat przekształcania szpitali jednoimiennych, czyli takich, w których leczeni są tylko pacjenci chorzy na COVID-19, chorobę wywoływaną przez koronawirusa SARS-CoV-2.
- Ze swojej strony nie zalecaliśmy ograniczania działalności szpitali poza nielicznymi zabiegami planowymi, które zużywają dużo krwi. Natomiast w tej chwili już namawiamy szpitale do powrotu do normalnego trybu, oprócz tego, że powinny badać swój personel i oczywiście pacjentów - odpowiedział Szumowski.
W tym kontekście zaapelował o badanie personelu. - Róbmy te wymazy wśród personelu medycznego. Każdy szpital swój personel może "wymazać" - powiedział.
Minister poinformował też, że planowane jest "w województwach, w których są na przykład dwa szpitale jednoimienne, aby jeden już wracał zupełnie do normy". - Oczywiście wymaga to dezynfekcji wszystkich sal i pomieszczeń - dodał.
Szumowski: WOŚP, Komisja Europejska zostali oszukani
Szumowski odniósł się także do zakupu maseczek ochronnych, które nie spełniały norm. We wtorek 12 maja "Gazeta Wyborcza" opublikowała informacje, według których resort zdrowia - przepłacając i bez sprawdzenia jakości - kupił maseczki ochronne za ponad 5 milionów złotych. Według "GW", zarobił na tym Łukasz G, "przyjaciel rodziny Łukasza Szumowskiego, transakcję miał mu ułatwić brat ministra zdrowia, a finalizował ją wiceminister Janusz Cieszyński". Dziennikarze - jak twierdzą - zdobyli te informacje dzięki korespondencji SMS i dwóm nagraniom.
Minister w dniu publikacji potwierdził, że maseczki, o których napisała gazeta, nie spełniają norm i że w związku z tym zażądano "wymiany towaru na adekwatny". Następnego dnia po publikacji gazety ministerstwo złożyło zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.
- Wszystkie takie instytucje jak WOŚP, jak Komisja Europejska działając w dobrej wierze, z chęcią pomocy medykom, pomocy pacjentom, pomocy chorym zostały oszukane. I tutaj nie ma żadnej ani winy, ani zarzutów, ani w ogóle sugestii, że te organizacje jak WOŚP czy Komisja Europejska mogły popełnić jakiś błąd. Po prostu okazało się, że towar, który przyjęli w dobrej wierze, żeby pomóc innym, jest trefny - oświadczył Szumowski.
Wyjaśnił, że informacja z resortu dotycząca wadliwych maseczek nie miała na celu wytknięcia błędu danej instytucji czy organizacji, lecz przede wszystkim to, by wadliwe maseczki nie trafiły do medyków. - Bo one po prostu nie chronią - podkreślił. - I dzięki temu, że napisałem list do pani komisarz (Stelli - red.) Kyriakides, dystrybucje tych środków zostały wstrzymane i są w normalny sposób wyjaśniane - mówił minister, dodając, że poza Polską także Holandia zgłosiła wątpliwości co do jakości maseczek sprowadzonych przez Unię Europejską.
- Holandia potwierdziła nasze doniesienia i teraz myślę, że Komisja będzie żądała wymiany towaru albo anulowania tej transakcji i zwrotu gotówki. Trudno mi odpowiadać za Komisję Europejską, ale byłby to naturalny ruch - dodał.
Komisja Europejska poinformowała w czwartek, że po Polsce drugi kraj - Holandia - zgłosił wątpliwości co do jakości maseczek, które zostały rozdysponowane wśród krajów członkowskich. KE zdecydowała o zawieszeniu kolejnych dostaw do czasu wyjaśnienia sytuacji.
Cieszyński: decyzje o kolejnych poluzowaniach dotyczące restauracji nie wcześniej niż za dwa tygodnie
Na tej samej konferencji pytano wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego o możliwość organizacji w restauracjach przyjęć komunijnych oraz weselnych. Wiceszef resortu podkreślił, że obecnie wynegocjowane z branżą gastronomiczną warunki zakładają, że w "restauracjach i lokalach będziemy spotykać się wyłącznie z najbliższymi, z osobami, z którymi na co dzień funkcjonujemy". Wyjaśnił, że chodzi o to, by w ramach jednego stolika możliwość zakażenia wirusem była maksymalnie ograniczona.
- Jeżeli chodzi o pozostałe osoby, będzie obowiązkowe dystansowanie na poziomie odległości pomiędzy stolikami - zaznaczył wiceminister. Wyraził też nadzieję, że restauratorzy dostarczą gościom płyny do dezynfekcji oraz po każdej wizycie zdezynfekują stoliki. Cieszyński podkreślił, że od poniedziałku w trakcie pobytu w restauracji nie trzeba będzie nosić maseczki.
- Wszystkie nasze działania przygotowywane są stopniowo. Kolejne fazy odmrażania życia gospodarczego, społecznego będzie dzieliło co najmniej dwa tygodnie, abyśmy byli w stanie ocenić wpływ tych zmian na sytuację epidemiczną - podkreślił Cieszyński.
Od poniedziałku bary, kawiarnie i restauracje będą otwarte, w związku z tym Ministerstwo Rozwoju we współpracy z Głównym Inspektorem Sanitarnym i przedstawicielami branży gastronomicznej, przygotowało wytyczne do funkcjonowania gastronomii w trakcie epidemii. Lokale gastronomiczne muszą jednak wprowadzić zasadę 1,5 metra odległości od krańca blatu jednego stolika do krańca blatu drugiego. W lokalach można korzystać tylko z jednorazowych sztućców, schowane mają być wszelkie dodatki jak cukier, serwetki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24