- Do szkoły przyszło ośmioro z 420 uczniów. Rozumiem, że ich rodzice w tak nagłej sytuacji nie znaleźli opieki - mówi Ryszard Sikora, dyrektor Szkoły Podstawowej numer 36 w Krakowie. Nauczyciele w całej Polsce próbują wypracować zasady współpracy z uczniami na czas zamknięcia szkół, do których od poniedziałku już nie będzie można przyprowadzić dzieci.
Po decyzji o zawieszeniu pracy placówek oświatowych na dwa tygodnie od 12 do 25 marca, te w większości opustoszały. Jeszcze tylko do piątku przedszkola i szkoły będą działały jak świetlice, czyli będą tam prowadzone jedynie zajęcia opiekuńczo-wychowawcze dla tych dzieci, których rodzice nie zdążyli zapewnić im opieki. Od poniedziałku 16 marca zajęcia już w ogóle się nie odbędą.
Jesteśmy w kontakcie z rodzicami
Jak wyglądało to w czwartek w praktyce? - Przyszło jedno dziecko na 203 uczniów. Rozpisałam dyżury nauczycieli na dziś i jutro – mówi Katarzyna Stawicka, dyrektorka Społecznej Szkoły Podstawowej STO w Ciechanowie. - Od dziś pracujemy zdalnie, każdy według swojego planu. Uruchamiamy e-learning – dodaje.
Czytaj więcej: Czy polskie szkoły są gotowe na zdalne nauczanie?
Do e-learningu szykuje się też SP nr 36 w Krakowie. - Do szkoły przyszło ośmioro z 420 uczniów. Wcześniej napisałem do rodziców list, by ich tu nie wysyłali, jeśli nie muszą. Ale rozumiem, że rodzice w tak nagłej sytuacji nie znaleźli opieki, dlatego staramy się im pomóc – mówi Ryszard Sikora, dyrektor podstawówki. – Od poniedziałku nauczyciele będą w stanie gotowości, właśnie szykuję się do specjalnej narady z nimi, gdzie ustalimy, co będą robić. Nie zamierzam ich ściągać do szkoły, to bez sensu, żeby biegali po mieście, skoro mamy coś na zasadzie kwarantanny. Postaramy się wypracować jakieś rozwiązania zdalne, żeby kontaktować się w tym czasie z uczniami i pomagać im w nauce, szczególnie tym z ósmej klasy, którzy szykują się do egzaminów. E-dziennik przyda się teraz w zupełnie innej formie – dodaje.
Przyszła tylko córka lekarzy
Do szkoły podstawowej w Baranowie przyszła w czwartek jedna uczennica. Jej rodzice są lekarzami, nie mieli jej z kim zostawić.
- Kilka osób na świetlicy. Niestety, pojawili się też rodzice, którzy nie pracują, ale przyprowadzili dzieci, "żeby się pobawiły". Zostali odesłani - opisuje sytuację w jednej z łódzkich podstawówek Małgorzata, nauczycielka.
Do warszawskiej SP nr 354 przyszło tylko dwoje z 250 uczniów. W jednym z wilanowskich przedszkoli pojawiło się jednak ok. 60 z 275 dzieci.
Wiadomo, co z dziećmi. A co z nauczycielami? Właśnie to, "co zrobić" z nauczycielami od poniedziałku spędza sen z powiek dyrektorom szkół. Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski powiedział w środę, że ci "mają być w gotowości", ale nie dał dyrektorom sztywnych wytycznych, co to w praktyce oznacza. Niektórzy dyrektorzy już informują nauczycieli, że będą musieli normalnie przychodzić do szkoły. Np. w Dzierżoniowie władze chcą, by nauczyciele byli w szkołach codziennie od 8 do 12.
Rekolekcje już odwołane, są zadania domowe
Do Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 na poznańskich Krzesinach nikt w czwartek nie przyszedł. Ale Poznań już dzień przed decyzją władz centralnych poinformował, że zamyka szkoły – rodzice mieli więc więcej czasu na przygotowanie się.
– Nauczyciele będą pomagać uczniom zdalnie, rozesłałem im specjalne opracowanie o platformach internetowych, z których warto korzystać. Jesteśmy też w stałym kontakcie z rodzicami i już np. planujemy dodatkowe zajęcia w soboty dla chętnych ósmoklasistów przed egzaminem, oczywiście jak to całe zamieszanie się skończy - mówi dyrektor szkoły, Andrzej Karaś. I dodaje: - Zaraz po zakończeniu tego zamknięcia szkół mieliśmy mieć rekolekcje, ale już je w porozumieniu z kurią odwołaliśmy.
Nikogo nie było też w poznańskiej SP nr 12. – Czuję, że za chwilę będą zgłaszać się do mediów rodzice, że nauczyciele za dużo zadają, choć lekcje są zawieszone, bo moi nauczyciele podeszli do sprawy bardzo poważnie i wiem, że kontaktują się z uczniami przez e-dziennik, maile, skype – mówi Marek Korbanek, dyrektor szkoły. I dodaje: - Te zadania są oczywiście nieobowiązkowe, ale staramy się zaopiekować młodzieżą.
Czytaj więcej: Jak rozmawiać z dziećmi o koronawirusie?
W Warszawie sekretariaty pracują
MEN nie podało też jak dotąd informacji na temat sposobu organizacji pracy pracowników administracyjnych w szkołach. W wielu przedszkolach i podstawówkach trwa obecnie rekrutacja. Samorządowcy sami podejmują decyzję, jak zorganizować ich pracę. – Sekretariaty będą pracować – poinformowała tvn24.pl Joanna Gospodarczyk, szefowa stołecznego departamentu edukacji.
W środę minister Piontkowski był pytany przez dziennikarzy o to, czy po zakończeniu zawieszenia zajęć uczniowie będą odrabiali wolne, np. po lekcjach. - Strajki ubiegłoroczne pokazały, że nawet przy kilkutygodniowym okresie braku zajęć jest możliwość realizacji podstawy programowej – zapewnił jednak minister i podkreślił, że na razie rok szkolny przebiega zgodnie z harmonogramem. Planowo mają się też odbyć egzaminy zewnętrzne – zawodowe, ósmoklasistów i matury.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24