"Najbliższy czas bardzo trudno zdefiniować", ale reżim epidemiologiczny będzie nam w nim towarzyszył - mówiła w "Faktach po Faktach" doktor Aneta Afelt z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW. Oceniła równocześnie, że w ciągu trzech do pięciu lat prawdopodobnie "dojdzie do naszego kontaktu, nieomal każdego z nas, z wirusem".
W środę minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał, że obowiązujące obostrzenia epidemiczne zostaną przedłużone do 18 kwietnia. Ocenił, że "cały czas mamy bardzo trudną sytuację w szpitalach", a dane o nowych zakażeniach z ostatnich dni są "zbyt słabym sygnałem, żeby traktować je optymistycznie".
"Należy przygotować się na to, że ten reżim epidemiologiczny będzie nam towarzyszył w ciągu najbliższego czasu"
Doktor Aneta Afelt z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego oceniła w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "o powrót do takiej rzeczywistości, do jakiej przywykliśmy sprzed marca 2020 roku, nie będzie tak łatwo".
Według niej "musimy przywyknąć do tego", iż taka sytuacja będzie się utrzymywać przez pewien czas, trzy do pięciu lat, "dopóki nie będziemy znali pełnej sytuacji, naszej reakcji na kolejne warianty, naszej reakcji immunologicznej odpowiedzi na szczepienia, na to, jak długo utrzymuje się odporność, w jaki sposób ten wirus będzie próbował obejść nasze wszystkie metody zapobieżenia jego rozprzestrzenianiu" i dopóki nie będziemy "przyzwoicie przygotowani naukowo, strategicznie".
Pytana, czy to oznacza jej zdaniem, że przez kolejne trzy-pięć lat będziemy żyli w reżimie epidemiologicznym, dr Afelt odparła, że "z pewnością należy przygotować się na to, że ten reżim epidemiologiczny będzie nam towarzyszył w ciągu najbliższego czasu". - Ten najbliższy czas bardzo trudno zdefiniować - przyznała.
- Natomiast dlaczego mówię o trzech-pięciu latach? Jest to okres, w którym - jak podejrzewamy - dojdzie do naszego kontaktu, nieomal każdego z nas, z wirusem i będziemy mogli już powiedzieć, że znamy populacyjną reakcję na zakażenia - wyjaśniała ekspertka.
Dr Afelt: Nieco się w te święta wymieniliśmy towarzysko. Może być widoczna delikatna górka zakażeń
Ministerstwo Zdrowia potwierdziło w czwartek 27 887 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 954 zakażonych osób. To najwyższa liczba zaraportowanych w ciągu doby zgonów od początku epidemii w naszym kraju. Od początku epidemii w Polsce zakażenie koronawirusem potwierdzono u 2 499 507 osób, z których 56 659 zmarło.
Dr Afelt oceniła, że "dane odpowiadają z jednej strony dynamice okoliczności, w których jesteśmy, a z drugiej strony dynamice testowania i ostatnich wydarzeń, w szczególności Świąt Wielkanocnych". - Z pewnością nieco się w te święta jednak wymieniliśmy towarzysko i w związku z tym tutaj może być widoczna – tak jak po Bożym Narodzeniu, po Nowym Roku – delikatna górka zakażeń – powiedziała.
Zaznaczyła przy tym, że wyniki jednego z modeli matematycznych "wskazują jasno, że jesteśmy w tej chwili w momencie, kiedy już widzimy to, że liczba zakażeń zaczyna nam spadać". - Tutaj prognoza i rzeczywistość dosyć dobrze ze sobą zaczynają grać. Czy to utrzymamy? To zależy od tego, na ile jesteśmy odpowiedzialni – mówiła badaczka.
Według niej "nasza odpowiedzialność indywidualna jest tutaj kluczem". Dodała, że ważne jest też to, "na ile będziemy konsekwentni w tym naszym postanowieniu i wytrwamy w lockdownie".
"Niestety nie znamy jeszcze realnej skali reinfekcji"
Badaczka była również pytana, co według projektowanych modeli ma wpływ na osiągnięcie odporności stadnej.
- Jeden czynnik to jest liczba osób, które już są po kontakcie z wirusem – mówiła. Dodała, że "w modelowaniu z reguły na tym etapie zakłada się, że do zakażenia dochodzi raz i jest to ten jednokrotny kontakt, niedający możliwości ponownego zakażenia". - Tutaj jest słabość tego rodzaju rozwiązań, ale mamy też dla tego wirusa jeszcze za mało danych – zaznaczyła.
- Jasne jest to, że dochodzi do infekcji. Niestety, nie znamy jeszcze realnej skali reinfekcji. Badania z Brazylii są bardzo niepokojące. Dla przypomnienia, w Manaus kilkanaście tygodni temu pojawiła się informacja o tym, że poziom zakażenia społeczności wynosi około 70 procent. Spodziewaliśmy się, że nastąpi tak zwana stadna odporność. Niestety, nie doszło do tego. Wpływ na to mają przede wszystkim warianty wirusa – mówiła.
Z drugiej strony to, że szczepimy się, że Polacy bardzo odpowiedzialnie podchodzą do szczepień – kontynuowała - to, według Afelt, "jest znakomitą wiadomością", ponieważ "zwiększymy pulę osób, które będą miały odporność immunologiczną, a więc będą lepiej chronione przed ciężkim przejściem zakażenia wirusem SARS-CoV-2".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24