W dniu dzisiejszym rozbieżności w raportowaniu sięgają około 22 tysięcy przypadków w skali całego kraju, wynikają z pewnych opóźnień oraz z ręcznego przygotowania raportów - wyjaśniał pełniący obowiązki szefa GIS Krzysztof Saczka na zorganizowanej w poniedziałek konferencji prasowej. - Żeby uniknąć dalszych błędów, od jutra wprowadzamy nowy model raportowania - dodał.
Do rozbieżności w danych o liczbie zakażeń przekazywanej przez Ministerstwo Zdrowia a tej, którą podaje Michał Rogalski, który od początku pandemii prowadzi statystyki związane z liczbą zakażeń koronawirusem na podstawie danych z powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych, odniósł się na poniedziałkowej konferencji prasowej Krzysztof Saczka, pełniący obowiązki szefa Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Rogalski informował w ubiegły poniedziałek, że według jego wyliczeń na dzień 15 listopada różnica między liczbą zakażeń przekazaną przez resort zdrowia a danymi z powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych wynosiła 14,2 tysiąca.
Skąd wynikają rozbieżności?
Pytany o skalę rozbieżności, Saczka powiedział, że "w dniu dzisiejszym rozbieżności sięgają około 22 tysięcy w skali całego kraju, a na Mazowszu mamy poziom około 11 tysięcy". - Rozbieżności wynikają z pewnych opóźnień oraz sytuacji wynikającej z ręcznego przygotowania raportów - powiedział pełniący obowiązki szefa GIS.
- Te dane nie przekładają się na sytuację epidemiologiczną, bo są to dane z długiego okresu i ich znaczenie w skali całego wyniku jest znikome. Niemniej pracownicy Państwowej Inspekcji Sanitarnej zostali zobligowani do szybkiego uzupełnienia tych danych - dodał Saczka.
- Nie możemy powiedzieć, że są to jakieś poważne ludzkie błędy. Możemy powiedzieć, że są to pewnego rodzaju opóźnienia wynikające z wcześniejszych metodologii - mówił. Jak dodał, żeby uniknąć dalszych błędów, od wtorku wprowadzony zostanie nowy model raportowania, oparty na systemie informatycznym.
Krzysztof Saczka sprecyzował, że nowy model raportowania będzie polegał na tym, że laboratoria w ciągu 48 godzin będą musiały wprowadzić do systemu wyniki przeprowadzonych testów.
"Zostały podjęte działania zmierzające w kierunku sprawozdawczości w zakresie zakażeń"
Jednocześnie pełniący obowiązki szefa GIS zaznaczył, że "zostały podjęte konkretne działania zmierzające w kierunku sprawozdawczości w zakresie zakażeń COVID-19". - Został do tego celu przystosowany system EWP [Ewidencja Wjazdu do Polski - przyp. red.], który powstał w maju i służy komunikacji w zakresie wymiany informacji - dodał.
Zdaniem Saczki "wprowadzanie danych przez laboratoria do systemu EWP ma się odbywać w terminie maksymalnym do 48 godzin, w związku z czym został wypracowany odpowiedni interfejs umożliwiający raportowanie przez laboratoria tych wyników".
Saczka przekazał też, że inspekcja sanitarna przechodzi dynamiczny okres informatyzacji. - W wyniku działań zostały podjęte rozwiązania dotyczące zmian organizacyjnych w inspekcji sanitarnej. Dzielimy załogę na określone zadania, które należy realizować, czyli uciekamy od sytuacji, że każdy pracownik wykonuje wszystkie zadania, oraz chcemy doprowadzić do tego, że kontakt z klientem będzie jak najszybszy, (...) żeby kontakt z klientem był w ciągu jednego dnia, czyli w godzinach od 7 do 15, bo to jest pora, kiedy możemy dzwonić do różnych klientów - powiedział.
Poinformował, że 13 województw pracuje obecnie we wskazanych standardzie, a pozostałe powinny w ciągu tygodnia osiągnąć zakładany standard".
"Od początku raportowania dane pochodziły z bardzo różnych źródeł"
Szczegóły raportu dotyczącego rozbieżności w danych o zakażeniach przedstawiła Izabela Kucharska z Głównej Inspekcji Sanitarnej. - Zbadaliśmy sytuację, przyczyny takiego stanu - powiedziała. - Najważniejsze kwestie, które należy wymienić, które miały wpływ na rozbieżności między raportami, to przede wszystkim to, że raporty, które zbieramy, nie tylko jako Państwowa Inspekcja Sanitarna, ale jako różne instytucje, są zbierane w bardzo różnych celach. Cześć z nich jest więc nieporównywalna ze sobą - mówiła.
- Od początku raportowania dane pochodziły z bardzo różnych źródeł, które były uwzględniane przez GIS, ze względu na ich istotność. Mamy kilka raportów zbieranych w różnych celach, z różnych źródeł, i osoby, które nie są gotowe metodologicznie do porównywania tych danych, mogły odnieść wrażenie, że między nimi są istotne różnice - mówiła Kucharska.
Jak dodała, kolejną kwestią wpływającą na różnice w raportach był czas raportowania do Państwowej Inspekcji Sanitarnej przez laboratoria prowadzące testy na obecność koronawirusa.
- Nie bez znaczenia dla pewnego rodzaju opóźnień była kwestia ręcznego wprowadzania danych. W tym roku odbyliśmy pełny proces informatyzacji struktur, które działały w trybie ręcznym, tak że nie pomogło nam to w szybkim procesie raportowania - mówiła. Dodała, że "w połowie października nastąpił istotny wzrost przypadków, więc duże miasta miały tych przypadków tyle, że fizycznie osoby nie nadążały z ich bieżącym wprowadzaniem".
Rozbieżności w przedstawianych danych
Michał Rogalski, który od początku pandemii prowadzi statystyki związanie z liczbą zakażeń koronawirusem, napisał w zeszły poniedziałek na Twitterze: "Różnica pomiędzy sumą potwierdzonych przypadków w woj. mazowieckim według danych MZ a PSSE na dzień 15.11 wzrosła już do 14,2 tys. Czy MZ się w końcu doliczy i powie nam, skąd te nieprawidłowości?".
Wcześniej, we wpisie opublikowanym w piątek 13 listopada zwrócił uwagę, że różnica między liczbą potwierdzonych przypadków w województwie mazowieckim według danych z Ministerstwa Zdrowia a danymi z PSSE wynosi ponad 11 tysięcy przypadków na dzień 12 listopada. "11 tys. więcej niż wynika z danych Ministerstwa Zdrowia" - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24