Uważamy, że liczba zgonów będzie mniejsza niż w tygodniach jesiennych - tak o trzeciej fali epidemii w Polsce mówił w "Faktach po Faktach" w piątek dr Jakub Zieliński z Zespołu Modelu Epidemiologicznego ICM Uniwersytetu Warszawskiego. Prof. Anna Piekarska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi dodała, że teraz nie powinien chorować personel medyczny, co na pewno ułatwi walkę z pandemią.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 15 829 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 263 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Od początku epidemii w Polsce potwierdzono 1 766 490 zakażeń.
W "Faktach po Faktach" w TVN24 o tym, jak dalej może potoczyć się epidemia w Polsce, rozmawiali profesor Anna Piekarska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi oraz doktor Jakub Zieliński z Zespołu Modelu Epidemiologicznego ICM UW.
"Zakażenia będą na poziomie nieco niższym niż druga fala"
- Według naszych szacunków maksimum zakażeń wystąpi na początku kwietnia - powiedział Zieliński. - Te zakażenia będą na poziomie nieco niższym niż ta druga fala z października i listopada - dodał.
Mówił też, że "liczba stwierdzonych zakażeń jest złą miarą", bo zależy od liczby wykonywanych testów, czy też tego, czy ludzie unikają testowania. - Dla nas ważnym parametrem będzie liczba zgonów, czy liczba hospitalizacji, czy liczba osób przebywających na OIOM-ach. Uważamy, że nie będzie aż tak źle, czy aż tak tragicznie jak było wtedy - powiedział.
Przypomniał, że w czasie drugiej fali zakażeń na jesieni dla części osób zabrakło miejsc w szpitalach. - W tym maksimum doszliśmy do pewnego pułapu, powinny być przyjmowane kolejne osoby do szpitali, natomiast nie były, bo nie było realnie miejsc. W związku z tym było dużo gorzej, niż to wynika ze statystyk, jeśli chodzi o liczbę hospitalizacji, ponieważ część osób (chorych) nie była w stanie się dostać do szpitali - stwierdził.
Zaznaczył, że pewnym kryterium jest całkowita liczba zgonów w danym okresie, nieważne czy z powodu COVID-19, czy innych chorób. - Uważamy, że ta całkowita liczba zgonów będzie mniejsza niż w tych tygodniach jesiennych, gdzie umierało dwukrotnie więcej, czy w skrajnym tygodniu ponad dwukrotnie więcej ludzi niż zazwyczaj, czyli ponad 1200 zgonów dodatkowych w ciągu dnia - powiedział.
Ocenił, że pułap z drugiej fali jego zdaniem "już się nie powtórzy", co "nie znaczy, że nie będzie źle". - W wielu miejscach jesteśmy już na granicy wydolności systemu - dodał.
"Mamy dowody na to, że te szczepienia są niezwykle skuteczne"
Profesor Anna Piekarska mówiła w "Faktach po Faktach", że zgadza się z tą prognozą i należy uwzględnić, iż epidemia będzie przebiegała inaczej, między innymi z powodu szczepień oraz zwiększającej się liczby osób, które przechorowały COVID-19.
- Podatność na zakażenie na pewno będzie mniejsza - oceniła.
Podkreśliła, że istotną kwestią jest to, iż nie powinien chorować personel medyczny. - W drugiej fali był to, i w każdej epidemii jest najgorszy ten moment, kiedy zaczyna chorować personel i pacjentów nie ma kto leczyć. W tej chwili mamy personel zaszczepiony i mamy dowody na to, że te szczepienia są niezwykle skuteczne. Ja od początku stycznia nie przyjęłam do oddziału ani jednego lekarza czy pielęgniarki z COVID-em, którzy byliby zaszczepieni - dodała.
Zdaniem Piekarskiej wyszczepienie personelu "na pewno będzie miało wpływ na to, jak ta epidemia będzie przebiegała". - Plus oczywiście zaszczepienie rosnącej, mam nadzieję, liczby osób będzie wpływało na spłaszczenie tych dramatycznych krzywych - oceniła.
"Ta jedna dawka najprawdopodobniej wystarcza"
Goście TVN24 komentowali również propozycje, aby szczepić ozdrowieńców jedną dawką i wydłużyć czas między pierwszą a drugą dawką szczepionki.
- Rada Medyczna rekomendowała takie rozwiązanie, dlatego że po pierwsze wydłużenie czasu między dawkami to jest wydłużenie do okresu akceptowalnego czy zalecanego przez producenta, czyli to jest absolutnie zgodne z charakterystyką produktów leczniczych. My absolutnie tego czasu nie przekroczyliśmy - wyjaśniała prof. Piekarska. - Dzięki temu zyskujemy dawki pierwsze, którymi możemy zaszczepić jak największą liczbę ludzi - dodała.
- Jeśli chodzi o drugą dawkę u ozdrowieńców, to chciałam zwrócić uwagę, że w większości chorób zakaźnych, nie we wszystkich, ale prawie we wszystkich, w których stosujemy szczepienia, ozdrowieńców w ogóle nie szczepimy - przypomniała Piekarska.
Dodała, że w tej chwili wiadomo już, że przeciwciała utrzymują się najprawdopodobniej co najmniej pół roku po zakażeniu. - Zgodnie z obietnicami, mam nadzieję, że rzetelnymi, w drugim kwartale tych szczepionek ma być dużo więcej - zaznaczyła.
Profesor Anna Piekarska zwróciła również uwagę, że osoby, które przeszły zakażenie, już po pierwszej dawce szczepienia mają więcej przeciwciał niż osoby, które nie chorowały i są po dwóch dawkach. - To oznacza, że ta jedna dawka najprawdopodobniej wystarcza, a przynajmniej na razie wystarcza - wyjaśniła.
Jakub Zieliński przyznał, że sam proponował, aby ozdrowieńców szczepić "trochę później". - Największym problemem jest właśnie to niedoszacowanie. To znaczy my wiemy o niewielkiej części (liczby) ozdrowieńców - powiedział.
Dodał, że przy zrobieniu większej liczby badań okazałoby się, iż jest duża grupa osób, które mają już przeciwciała, ale nie miały zdiagnozowanego COVID-19. - Dla tych osób byłoby to korzystne, bo taki człowiek nie trafia na kwarantannę, bo jest odporny. Byłby szczepiony później. Nie ma w tym nic strasznego, dlatego że ozdrowieńcy, na to jest dużo danych, źle znoszą drugą dawkę, bo po prostu mają już tych przeciwciał dużo, to jest problemem - mówił Zieliński.
Źródło: TVN24