To ostatni dzwonek, żeby stworzyć centrum zarządzania pandemicznego, które będzie opierało się na rzetelnych analizach i przede wszystkim będzie działać proaktywnie, a nie reaktywnie, czyli zawsze za późno - przekonywał w "Faktach po Faktach" doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19. Ponad rok po ogłoszeniu pierwszego przypadku zakażenia w naszym kraju recenzował, co mogłoby się poprawić w systemie walki z epidemią i czego w nim brakuje. - Zarządzanie pandemią jest na poziomie przedszkola - ocenił.
W środę Ministerstwo Zdrowia potwierdziło 17 260 nowych przypadków zakażeń w Polsce. Rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz w TVN24 zwrócił uwagę, że liczba ta jest największa od początku trzeciej fali epidemii. Według raportu rządu zajętych jest ponad 67 procent łóżek przeznaczonych dla pacjentów covidowych.
Jednocześnie w tym tygodniu kolejne województwa uruchamiają szpitale tymczasowe. Minister zdrowia Adam Niedzielski na konferencji w środę przyznał, że największym problemem i "wąskim gardłem" w tym przypadku jest personel medyczny.
Niepokojące dane skomentował w "Faktach po Faktach" doktor Paweł Grzesiowski, specjalista w dziedzinie terapii zakażeń i ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19. - Na szczęście ta liczba zakażeń nie przeradza się jeszcze w wysoki procent hospitalizacji i zgonów. Widzimy na razie wzrost zachorowań, natomiast te liczby pacjentów hospitalizowanych nie są tak gwałtowne jak w październiku i listopadzie ubiegłego roku - ocenił.
- Dla mnie absolutnie kluczową informacją jest, ile osób dziennie trafia do szpitali. Tej informacji nie znamy mimo upływu roku od początku pandemii, te statystyki są kalekie, nie są właściwie prezentowane - recenzował.
Grzesiowski przypomniał przy tym, że resort zdrowia podaje liczbę zajętych łóżek dla pacjentów z COVID-19, ale - jak mówił - "to przecież nie oznacza, ilu ludzi trafiło do szpitali, bo część ludzi została wypisana, a część przyjęta". - To zupełnie nieistotna informacja z punktu widzenia oceny natężenia fali pandemicznej. To jest istotne z punktu widzenia zarządzania szpitalami - wyjaśnił.
"Cały czas jesteśmy opóźnieni w stosunku do wirusa"
W tym kontekście ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19 powiedział, że pandemia w Polsce "rozwija się plamami". - To są pojedyncze powiaty, gdzie dochodzi do nagłego wzrostu zachorowań. Mamy Polskę centkowaną, gdzie wśród 380 powiatów (powiatów oraz miast na prawach powiatu - red.) zaledwie 20-30 jest objętych wysoką liczbą zachorowań - mówił.
Według Grzesiowskiego powiaty te "powinny być już od dwóch tygodni zamykane". - Nie wiem, dlaczego w dalszym ciągu nie stosujemy powiatowej polityki lockdownu, tylko jest wojewódzka czy krajowa - mówił. - To jest według mnie zupełnie nieuzasadnione - przyznał.
Gość "Faktów po Faktach" za przykład podał tu, żeby obejmować restrykcjami dane powiaty na dwa lub trzy tygodnie. - Po to, aby zamrozić interakcje międzyludzkie i szybko spowodować spadek zachorowań. To się sprawdza - przekonywał. Za przykład podał objęte lokalnym lockdownem Warmię i Mazury, zaznaczając jednak, że nie musiało być w tym przypadku zamykane całe województwo, a wybrane powiaty.
- Naprawdę bardzo się tym martwię, że mimo upływu czasu zarządzanie pandemią jest na poziomie przedszkola. To jest dramatyczne, bo bardzo wiele kosztuje. Cały czas jesteśmy opóźnieni w stosunku do wirusa - ocenił. Przypomniał, że wirus na nowo zaczął atakować w styczniu. - Jesteśmy w marcu i dalej zastanawiamy się nad lockdownem. To moim zdaniem jest kompletnie nieskuteczne i będzie nas kosztowało znacznie więcej strat, zdrowia i życia oraz strat gospodarczych - przekonywał.
"To ostatni dzwonek"
Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19 przypomniał w "Faktach po Faktach", że "za chwilę będziemy obchodzić półrocznicę lockdownu, który został ogłoszony w połowie października". - Co to dało? Trzecią falę - skwitował. - Nieskuteczne zarządzenie tym procesem powoduje kolejne straty - mówił.
- To ostatni dzwonek, żeby stworzyć centrum zarządzania pandemicznego, które będzie opierało się na rzetelnych analizach i przede wszystkim będzie działać proaktywnie, a nie reaktywnie, czyli zawsze za późno - tłumaczył.
Rok od pierwszego potwierdzonego przypadku. Czego brakuje?
Na początku miesiąca minął rok od pierwszego potwierdzonego przypadku zakażenia koronawirusem w Polsce. Grzesiowski został więc zapytany o najważniejsze rzeczy, których jeszcze o tej epidemii nie wiemy.
- Najwięcej pytań dotyczy przyszłości genetycznej tego wirusa, czyli jego mutacji i zdolności do zmian. To jest dzisiaj w moim pojęciu największe zagrożenie. Jeżeli pojawi się wariant, który ucieknie naszej odporności, czy to szczepiennej czy po przechorowaniu, to będziemy myśleli o pandemii jako o kolejnym nowym wydarzeniu, nowym zagrożeniu - odpowiedział.
- Nowy wariant mógłby złamać nasza dotychczasową linię obrony, czyli szczepienia i wczesne leczenie - zauważył. Grzesiowski powiedział jednak, że najnowsze dane względem działania szczepionki na nowe warianty koronawirusa "są pozytywne". - To powód do wielkiej dumy z nieprawdopodobnego postępu medycyny - przyznał. - Dziś ani wariant brytyjski, ani ten wykryty w południowej Afryce nie są w stanie przełamać naszej odporności - powiedział ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw COVID-19.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24