Pogrzeb Stanisława Soyki. "Był kochającym człowiekiem, z sercem wielkim jak dźwięk jego głosu"

Uroczystości pogrzebowe Stanisława Soyki
Synowie Stanisława Soyki żegnają ojca
Źródło: TVN24
W Warszawie pożegnano wybitnego muzyka i wokalistę Stanisława Soykę. Artysta zmarł nagle, 21 sierpnia, przed planowanym występem na festiwalu w Sopocie. Obok rodziny i znajomych muzyka, w uroczystości pogrzebowej uczestniczyli miłośnicy twórczości artysty oraz przedstawiciele świata kultury. - Kochali cię wszyscy. Kochali, szanowali i chcieli z tobą muzykować - wspominał Soykę dziennikarz muzyczny Piotr Metz.

Uroczystości pogrzebowe Stanisława Soyki rozpoczęły się w południe mszą w kościele pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy przy ul. Alfreda Nobla 16 w Warszawie. Artysta spoczął na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Wybitny muzyk odszedł nagle, w wieku 66 lat, tuż przed swoim planowanym występem na Top of the Top Sopot Festival. W czwartek, 21 sierpnia, wieczorem artysta miał pojawić się na scenie podczas finałowego koncertu "Orkiestra mistrzów". Z powodu jego śmierci ostatni dzień festiwalu w Sopocie został przerwany w połowie.

Wielki, ale skromny. "Ujmował każdego"

W liście skierowanym do uczestników pogrzebu prezydent Karol Nawrocki podkreślił, że Stanisław Sojka był gwiazdą świata muzycznego, zachwycał swym mistrzostwem jako wokalista, pianista, skrzypek, gitarzysta, kompozytor i aranżer. Dodał, że miał też liczne inne talenty - dał się poznać jako poeta, aktor dubbingowy, pamiętnikarz.

"Nie tylko jego twórcze uzdolnienia sprawiały, że fascynował i ujmował każdego, kto miał okazję poznać go osobiście. Miliony słuchaczy Stanisława Sojki czuły, że mają do czynienia z mądrym, dobrym człowiekiem. Wielkim, a zarazem skromnym. Otwartym na innych ludzi, ciepłym i życzliwym. Takim go zapamiętamy" - zaznaczył prezydent.

Wskazał także, że mimo sukcesów własnego pisarstwa Sojka równie chętnie sięgał po teksty klasyków: Staffa, Leśmiana, Szekspira. "Fascynowało go to, co ponadczasowe, co dotyczy kondycji człowieka" - dodał.

Nawrocki wskazał, że artysta nigdy nie gonił za płytką popularnością. "Nigdy nie był błahy w tym, co chciał wypowiedzieć. Był prawdziwą gwiazdą – bo gwiazdy nie tylko świecą, lecz także prowadzą, wskazują kierunek ludzkiej wędrówki. Dlatego jego twórczość pozostanie ciągłą inspiracją do odkrywania tego, co najważniejsze. Tego, co nas buduje, umacnia i doskonali w naszej indywidualnej drodze, w relacjach z innymi ludźmi i w kształtowaniu historii naszego narodu" - podkreślił.

List prezydenta odczytał szef Kancelarii Prezydenta RP Zbigniew Bogucki.

Za wybitne zasługi dla kultury polskiej, za działalność artystyczną i twórczą Stanisław Soyka został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Uroczystości pogrzebowe Stanisława Soyki
Uroczystości pogrzebowe Stanisława Soyki
Źródło: PAP/Radek Pietruszka

"Głos pełen prawdy, czułości i wewnętrznego światła"

- Stanisław Soyka zostawił po sobie lekcję tego, że muzyka może być modlitwą, rozmową z drugim człowiekiem, ale też krzykiem i ciszą, ale zawsze, jeśli płynie z serca, jest po prostu prawdą - powiedziała ministra kultury i dziedzictwa narodowego Marta Cienkowska podczas uroczystości pogrzebowych muzyka.

Szefowa resortu kultury zwróciła się do uczestników uroczystości, zaznaczając, że muzyk miał "głos pełen prawdy, czułości i wewnętrznego światła". Podkreśliła, że był wrażliwym, zaangażowanym człowiekiem, który obdarzał innych życzliwością, szczerością, uśmiechem oraz dobrocią, a także osobą o niespotykanej kulturze osobistej.

- Przez dekady swojej działalności artystycznej potrafił dotrzeć do ludzkich dusz niezależnie od pokolenia. Jego interpretacje poezji, własne utwory oraz odwaga w łączeniu gatunków świadczyły o jego nieustającej ciekawości świata i jego nieustającej ciekawości człowieka - podkreśliła Cienkowska. Oceniła, że był artystą niepokornym, ale nigdy zamkniętym, wiernym sobie, a jednocześnie otwartym na innych. Powiedziała, że dla polskiej kultury był kimś więcej niż wybitnym artystą - symbolem nadziei, wiary i miłości. - Przypominał, że warto marzyć, warto wierzyć i że w świecie pełnym niepokoju to właśnie miłość i sztuka nadają życiu sens - zaznaczyła.

Żegnając muzyka, podkreśliła, że jego głos pozostanie z nami w domach, w radio, w telewizji. - Artyści tacy jak Stanisław Soyka nigdy nie odchodzą. Pozostają w naszych sercach. Pozostają w naszej pamięci - wskazała.

Podczas uroczystości pogrzebowej Stanisława Soyki odczytano także list od prezydenta m. st. Warszawy Rafała Trzaskowskiego. "Żegnamy dziś wyjątkowego człowieka. Wybitnego artystę, którego piosenki towarzyszyły nam przez lata. Artystę, który wzruszał nas śpiewając Szekspira, Osiecką, Miłosza czy Szymborską. Urzekał słowami, muzyką i niepowtarzalnym głosem. Charyzmatyczny, bliski publiczności, był dla wielu pokoleń prawdziwą inspiracją" - napisał.

"Żegnamy człowieka, który żył tak, jak śpiewał – z pokorą i wdzięcznością, z wielkim ciepłem i szacunkiem dla innych. Niech jego przesłanie stanie się dziś i naszym memento, aby kochać, aby być wdzięcznym, aby nie trwonić żadnej chwili. Bo, jak śpiewał: 'życie to tylko krótki sen'". Prezydent Warszawy podkreślił, że muzyk "przypominał nam o kruchości czasu, o przemijaniu, o potrzebie otwarcia się na drugiego człowieka. To ważne lekcje, za które jesteśmy wdzięczni i które, mam nadzieję, zostaną z nami na długo".

- Staszku drogi, byłeś w naszym świecie sztuki postacią wyjątkową. Nie tylko poprzez niezwykłą muzykę, ale przez to, że w całej naszej poplątanej często artystycznej branży, nie miałeś jednej osoby, powtórzę: jednej osoby sobie nieprzychylnej - mówił między innymi w trakcie przemówień podczas uroczystości pogrzebowych dziennikarz muzyczny Piotr Metz. - Kochali cię wszyscy. Kochali, szanowali i chcieli z tobą muzykować. A ty to kochałeś. Zawsze przy pełnych salach, czy w domach kultury, czy w filharmoniach. Staszku, na ciebie się chodziło, bo to zawsze było święto wielkiej sztuki - dodał.

Dziennikarz Piotr Metz podczas uroczystości pogrzebowych Stanisława Soyki
Dziennikarz Piotr Metz podczas uroczystości pogrzebowych Stanisława Soyki
Źródło: PAP/Radek Pietruszka

Listy rodziny do zmarłego

Głos zabrał także przyjaciel rodziny Adam Pachura, który w imieniu rodziny zmarłego podziękował za obecność zebranych na pogrzebie. "Dziękujemy, że razem z nami żegnacie kogoś, kto był nie tylko wybitnym artystą, ale przede wszystkim bliskim, kochającym człowiekiem. Ciepłym, wrażliwym, z sercem wielkim jak dźwięk jego głosu" - odczytał treść listu przygotowanego przez najbliższą rodzinę artysty. "Dziękujemy za wszystkie słowa otuchy, za pamięć, za wspólne milczenie i wspólne łzy. Stanisław pozostawił po sobie nie tylko muzykę, ale i ślad w sercach. I patrząc dziś na was, wiemy, że nie tylko w naszych. Wyobrażam sobie, że gdyby tylko Stanisław mógł, sam napisałby tę mowę: zwięzłą, treściwą, bez zbędnych ozdobników. Dokładnie tak, jak robił to przez lata, gdy trzeba było napisać notkę prasową, prosto, celnie i z charakterem".

"Teraz rzeczywiście zrozumiałem jak szybko i nagle mogą odchodzić bliscy. Jak ważne jest, żeby pilnie i obecnie ich kochać zanim odejdą. Albo zanim odejdę ja. Życie mojego taty tu, na ziemi, było pieśnią. Księgą, która spisana była o jego donośnych czynach, które widzieliśmy wszyscy" - napisał między innymi jeden z synów.

"Tata tworzył przyjaźnie, dbał o ludzi. Szczególnie o muzyków. Tych, z którymi grał i tych, z którymi się przyjaźnił" - podkreślali synowie.

"Stanisław po prostu cenił drugiego człowieka. Lubił rozmowę, uważną, głęboką i mądrą. Jego pieśń nie ucichła wraz z jego odejściem. Trwa dalej" - wspominali bliscy.

Ewa, żona Stanisława Soyki, w krótkim liście wspominała go między innymi tak: "Kochany Staszeczku, zawsze rozpływałeś się jak zdrabniałam twoje imię. Dziękuję ci bardzo za te wszystkie wspaniałe lata z tobą. Jest co wspominać, nudy nie było. Tak wiele mnie nauczyłeś. Zawsze szanowałam, że twoja pierwsza żona i dzieci były w twoim sercu. Ale znalazłeś też miejsce dla mnie, dla mojej córki i moich wnuków. Mówiłeś: 'jestem dziadkiem zapasowym'. Wokół ciebie było zawsze dużo ludzi".

Podczas uroczystości były także spontaniczne przemówienia, na które zdecydowali się członkowie rodziny, ale także przyjaciele zmarłego.

Łączył gatunki, od jazzu po pop

Urodził się w 26 kwietnia 1959 roku w Żorach, naukę pobierał w szkole muzycznej w Gliwicach. W wieku 23 lat zadebiutował na festiwalu Jazz Jamboree, szybko zdobywając uznanie środowiska jazzowego. Współpracował m.in. z Michałem Urbaniakiem, Wojciechem Karolakiem i Tomaszem Stańką.

W swojej twórczości Soyka łączył jazz, pop, soul, poezję śpiewaną i muzykę klasyczną, a jego charakterystyczny głos i emocjonalny sposób interpretacji sprawiły, że zyskał miano jednego z najwybitniejszych interpretatorów polskiej piosenki.

Jak przypomniano na stronie internetowej zmarłego artysty, w jednym z licznych wywiadów Soyka powiedział: "Nie gram dla fajerwerków, nie śpiewam, by się popisać. Moją ambicją i pragnieniem jest, by mój śpiew, moje pieśni dodawały otuchy, podnosiły na duchu tych, którzy przychodzą mnie słuchać. Chcę, by wychodzili z koncertu pogodni i umocnieni".

Jako autor i wykonawca zasłynął dzięki takim utworom jak "Tolerancja (na miły Bóg)", "Play It Again", "Cud niepamięci" oraz interpretacjom poezji Czesława Miłosza i Agnieszki Osieckiej. W jego dorobku znajdują się zarówno autorskie płyty popowe, jak i jazzowe oraz chóralne projekty oratoryjne.

Uroczystości pogrzebowe Stanisława Soyki
Uroczystości pogrzebowe Stanisława Soyki
Źródło: PAP/Radek Pietruszka

Wspominają Soykę. "Nie śpiewał o bzdurach"

Wspominając zmarłego artystę, wokalistka Ewa Bem podkreśliła, że od strony muzycznej Soyka był dla niej wzorem oraz przewodnikiem na "żmudnej, trudnej i wyboistej drodze do osiągnięcia własnej świadomości artystycznej, zarówno tekstowej, jak i muzycznej".

- On zawsze szedł swoją drogą, nie bacząc na mody, podpowiedzi, tendencje. Miał po prostu własne upodobania. To dotyczy zarówno tekstów, jak i muzyki, którą komponował - powiedziała.

Dziennikarz, krytyk muzyczny Paweł Sztompke powiedział, że Soyka wszystko robił po swojemu. - Niezależnie od tego, czy sięgał po największe polskie przeboje, czy wybierał utwory ze średniej półki, gdy dawał im swój znak, stawały się one zupełnie innymi utworami. Nie mówię, że lepszymi czy gorszymi, ale innymi. Miał pomysł na każdy z tych utworów i one w tym momencie stawały się jego - wskazał.

Wokalistka i kompozytorka Grażyna Łobaszewska podkreśliła, że Soyka przede wszystkim śpiewał o czymś. - O tym, co go dotyczyło, na co zwracał uwagę. Nie śpiewał o bzdurach. A tego się ostatnio słyszy coraz więcej. Takich bzdur i utworów o niczym - powiedziała. - To były ważkie tematy, jego przemyślenia. Bo to był inteligent, człowiek oczytany - oceniła.

Po mszy pogrzebowej, odprawionej w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy na warszawskiej Saskiej Kępie, prochy zmarłego przewieziono na cmentarz Powązki Wojskowe i złożono w grobie.

Czytaj także: