Traktowanie Polski jako jednolitego obszaru aktywności wirusa byłoby niesłuszne – uważa doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw walki z COVID-19. W TVN24 analizował zapowiedzi resortu zdrowia w sprawie zmian w obostrzeniach.
Ministerstwo Zdrowia potwierdziło w środę 12 146 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. To najwyższy dobowy bilans zakażeń od 6 stycznia tego roku. We wtorek resort informował o 6310 nowych przypadkach.
O możliwych powodach takich wzrostów mówił na antenie TVN24 doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw walki z COVID-19. Przekazał, że brytyjska, bardziej zakaźna mutacja koronawirusa może być jednym z powodów. Zauważył jednak, że "sam ten wariant nie może być jedynym powodem". - Mamy nowy wariant wirusa w środowisku, ale jeszcze trzeba mieć okazję, żeby go przenieść – powiedział.
- Musi być koincydencja dwóch sytuacji: po pierwsze – nowy, bardziej zakaźny wariant, po drugie – okazja do tego, żeby się zarazić, czyli spotkania grupy, bliski kontakt i zakażenia rodzinne, szkolne i związane z przebywaniem w zamkniętych pomieszczeniach – wymienił.
Minister zdrowia Adam Niedzielski ma w środę przedstawić informację o sytuacji epidemicznej w naszym kraju i poinformować o nowych zasadach dotyczących zmian w obowiązujących obostrzeniach. Z zapowiedzi ministra wiemy, że rząd będzie chciał sformalizować zmianę związaną z niedopuszczeniem przyłbic i chust jako zamiennika maseczki.
Grzesiowski: nieprofesjonalne osłony powinny być zlikwidowane
Grzesiowski pytany o ocenę tej propozycji przypomniał, że eksperci covidowi "od kilku miesięcy domagają się ujednolicenia zasad zasłaniania ust i nosa". - Absolutnie powinny być zlikwidowane nieprofesjonalne osłony, takie jak szalik, komin, czy nawet przyłbica jako jedyny ochronny sposób. Przyłbica jest tylko plastikiem, który nie filtruje – wyjaśnił.
- Jeśli chodzi o maseczki, to mamy do wyboru FP1, FP2 i FP3. FP1 to maseczki chirurgiczne, które wystarczają na dwie, trzy godziny kontaktu krótkotrwałego. Jeżeli wszyscy w danym pomieszczeniu mają maseczkę chirurgiczną, to jest bezpiecznie. Wyższy stopień filtracji, maska FP2 i FP3, są potrzebne przy bardziej intensywnym, dłuższym kontakcie również z potencjalnie chorymi osobami. Takich maseczek my używamy w placówkach medycznych – opisywał doktor Grzesiowski.
Czy w wymienionych maseczkach FP2 i FP3 powinniśmy zatem chodzić także na zewnętrz? - Uważam, że to powinno zostać ujednolicone – odpowiadał lekarz.
- W dalszym ciągu nie rozumiem do końca zaleceń noszenia maseczek w przestrzeni publicznej, gdzie nie ma ludzi, bo wirus nie fruwa w powietrzu. Tam, gdzie jest tłok, tam, gdzie jest tłum, na przykład na przystanku czy przed sklepem, tam powinniśmy maseczki mieć, bo są inni ludzie. Natomiast jeśli jestem sam na ulicy, nie bardzo mam się od kogo zarazić, to zalecenie noszenia maseczki powinno być moim zdaniem fakultatywne, dobrowolne – mówił.
"Regionalizacja powinna być bardzo precyzyjna"
Grzesiowski odniósł się także do kolejnej zapowiedzi ministra Niedzielskiego, według której wprowadzone mają być zróżnicowania w obostrzeniach ze względu na regiony kraju. Chodzi tu przede wszystkim o Warmię i Mazury, gdzie kolejny dzień z rzędu odnotowano rekordowo wysoką (970) liczbę nowych zakażeń. Trudna sytuacja w tym regionie trwa drugi tydzień.
Czy decyzja o regionalizacji jest słuszna? - Jest słuszna od początku pandemii, tylko nie była realizowana – zauważył Grzesiowski. Przypomniał przy tym podział na powiaty żółte i czerwone w okresie letnio-jesiennym. - Pod koniec września to wszystko zlało się w jedną, czerwoną strefę. Niestety nie dało to oczekiwanego efektu – powiedział.
- W tym momencie traktowanie Polski jako jednolitego obszaru aktywności wirusa byłoby niesłuszne – ocenił. - Mamy cztery województwa, które ciągną przyrost zachorowań do góry, to Mazowsze, Pomorze, Warmia i Mazury i Kujawsko-Pomorskie. Trudno proponować na Podkarpaciu, czy w Małopolsce te same zasady – przekonywał. - Na pewno regionalizacja, ale ona powinna być bardzo precyzyjna – zaznaczył. Zwrócił uwagę, że rozróżnienie powinno być na poziomie powiatowym, a nie wojewódzkim.
- Takiego zarządzania pandemią w Polsce od początku brakuje - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock