"Widziałam zęby niemyte tygodniami"

Dziewczynka zmarła po zabiegu stomatologicznym
NIK: leczenie zębów na NFZ może przyprawić o ból głowy
Źródło: TVN24
Tylko nieco ponad połowa Polaków w wieku 18-25 lat myje zęby pastą dwa razy dziennie - wynika z raportu UCE Research. Okazuje się, że jedna na sto osób z tej grupy wiekowej zębów nie myje wcale. Rodzice nie dbają o zęby dzieci, co też ma opłakane skutki - mówią nam ekspertki. Dlaczego z higieną jamy ustnej jest w Polsce tak źle?
Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Polacy mają problem z higieną jamy ustnej. W ocenie ekspertów źródło problemu leży przede wszystkim w niewiedzy.
  • Rodzice nie wiedzą, jak edukować swoje pociechy na temat profilaktyki stomatologicznej, bo sami nie zostali wyposażeni w taką wiedzę.
  • Problemem w kształtowaniu zdrowia jamy ustnej jest też niewystarczający dostęp do stomatologów, zwłaszcza w szkołach.

- Mam wrażenie, że wbrew temu, co się mówi, nie żyjemy w kulcie piękna, tylko w kulcie show off. Bardziej dbamy o to, jaką sukienkę założymy niż o to, co pod tą sukienką się będzie znajdować. Bardziej dbamy o to, jakim samochodem wyjedziemy, niż o to, jak wygląda nasz dom. Doszło do pewnego zachwiania wartości, co widać nie tylko w podejściu do higieny jamy ustnej, ale i szeroko rozumianej profilaktyki zdrowotnej - komentuje w rozmowie z tvn24.pl stomatolożka doktor Emma Kiworkowa.

Deficyt wiedzy

Problemem, na który eksperci zwracają szczególną uwagę, jest brak należytej edukacji w zakresie higieny jamy ustnej. Od kiedy należy ją prowadzić? Jak się okazuje... na etapie ciąży.

- Bardzo się cieszę, że w szkołach rodzenia są zajęcia, na których informujemy kobiety, w jaki sposób dbać o bezzębną jamę ustną noworodka. Już u tak małych dzieci język i policzki powinny być przecierane gazikiem, zwilżonym najlepiej w przygotowanej letniej wodzie, no a oczywiście kiedy pojawią się pierwsze zęby, to od razu wkraczamy w świat szczoteczek i pasty do zębów (należy stosować wyłącznie produkty odpowiednie dla wieku dziecka - przyp. red.). Taka edukacja powinna być prowadzona w przedszkolach, w szkołach, a i o seniorach nie można zapominać - podkreśla higienistka stomatologiczna Katarzyna Obarska.

Sęk w tym, że aby móc przekazać dzieciom wiedzę, najpierw trzeba samemu nią dysponować. Z tym niestety bywa różnie.

- Jest ogromny deficyt wiedzy u rodziców. Pomimo że to są młode osoby, to wciąż słyszy się na przykład, że podejście do zębów mlecznych jest lekkomyślne. Rodzice traktują je jako przejściowe, a więc niewarte leczenia, bo przecież i tak wypadną. A wypadanie niektórych mlecznych zębów trwa między dziewiątym a dwunastym rokiem życia dziecka. To wcale nie jest tak szybko, a próchnica zębów mlecznych może przenosić się na zęby stałe. To jest niewiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie. Oni nie wiedzą, bo nikt ich tego też nie nauczył - dodaje Katarzyna Obarska.

Choroba cywilizacyjna

Próchnica jest chorobą powszechną u polskich dzieci. Jak wskazuje Narodowy Fundusz Zdrowia, występuje ona u 35-50 procent dzieci między 2. a 3. rokiem życia, 56–60 procent dzieci między 3. a 4. rokiem życia, prawie wszystkich między 6. a 7. rokiem życia i niemal 90 procent dwunastolatków. To choroba, która często jest lekceważona, a której skutki mogą być bardzo niebezpieczne.

- Może zagrażać zawiązkom zębów stałych, które są już w kości. Oczywiście wszyscy wiemy, że przedwczesna utrata mleczaków powoduje wady zgryzu. Pojawiają się problemy z wymową, ze spożywaniem posiłków. Wiadomo, że jeśli dziecko wcześniej musi mieć usunięte mleczaki z powodu próchnicy, to pojawiają się zaburzenia jakościowe i ilościowe w diecie. Mam wrażenie, że często odizolowujemy naszą jamę ustną od reszty organizmu. Rodzice myślą, że próchnica to jest tylko ten ubytek w zębie. Nie zdają sobie sprawy, że jest chorobą bakteryjną, zakaźną, cywilizacyjną - ostrzega higienistka stomatologiczna.

I wymienia: - Próchnica zwiększa ryzyko pojawienia się chorób stawów, oczu, nerek, układu krążenia. Wciąż są takie sytuacje, że dzieci z zakażeniami próchnicowymi trafiają na intensywną terapię z powodu sepsy, a to już śmiertelne zagrożenie.

"Widziałam zęby niemyte tygodniami"

Jak zauważa dr Emma Kiworkowa, problem z brakiem edukacji na temat profilaktyki stomatologicznej ma różne nasilenie w różnych regionach kraju. Najgorzej sytuacja wygląda w małych miejscowościach.

- Urządzaliśmy w takich miejscach przeglądy stomatologiczne. Dwie trzecie dzieci miało słabą lub bardzo słabą higienę. Większość dzieciaków miała problemy z odpowiedzeniem na pytanie, kiedy ostatni raz były myte zęby. Nie było oczywiście, że dzisiaj rano, tylko musiały się te dzieci zastanawiać, główkować, czy to było wczoraj rano, czy to było wczoraj wieczorem, czy to było w ogóle… - mówi stomatolożka i dodaje, że zdarzało się, że podczas akcji profilaktycznych niektóre dzieci dostawały do ręki swoją pierwszą szczoteczkę.

- Widziałam u tych maluchów zęby oklejone osadem, niemyte tygodniami, ubytek na ubytku. Jest to zapewne kwestia możliwości finansowych, ale nie zawsze. Czasem chodzi o brak świadomości i dentofobię (strach przed wizytą u stomatologa, charakteryzujący się silnym lękiem, a niekiedy nawet objawami somatycznymi, takimi jak przyspieszone bicie serca czy nudności - przyp. red.) przekazywaną z pokolenia na pokolenie - tłumaczy.

Muszą minąć dekady?

Dr Emma Kiworkowa ocenia, że minie jeszcze wiele lat, zanim sytuacja ulegnie dużej poprawie.

- Ta świadomość rośnie, ale wciąż zbyt wolno, żeby mówić o jakichś większych sukcesach. Uważam, że miną jeszcze co najmniej dwie dekady, żeby świadomość profilaktyki, i to nie tylko stomatologicznej, naprawdę się w tym kraju zmieniła - mówi stomatolożka.

Z kolei w ocenie Katarzyny Obarskiej dużym problemem w procesie poprawy profilaktyki stomatologicznej jest dostęp do gabinetów dentystycznych w szkołach.

- Pamiętam z dzieciństwa, że mieliśmy swoją higienistkę, która nas edukowała, przeprowadzała instruktaże, uczyła nas, w jaki sposób i czym myć zęby. Mieliśmy dentystę. Dzisiaj tego w zasadzie nie ma, poza naprawdę nielicznymi wyjątkami. Gabinety powoli wracają do szkół, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb. Jeśli w szkole nie ma gabinetu dentystycznego, organ prowadzący powinien zawrzeć porozumienie z gabinetem zewnętrznym. Pewnym uzupełnieniem dla tych brakujących gabinetów dentystycznych w szkołach są dentobusy. Mamy ich 16, czyli po jednym na każde województwo. Praktycznie codziennie odwiedzają jakąś miejscowość, a to oznacza, że potrzeby są naprawdę duże - zwraca uwagę higienistka.

Czytaj także: