Chciałbym tych ludzi zaprosić na wolontariat do nas do kliniki, żeby spojrzeli na to, co się dzieje, żeby porozmawiali z rodzinami, które straciły młodych ludzi - mówił w TVN24 profesor Piotr Suwalski z Kliniki Kardiochirurgii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA. - Duża część pacjentów zgłasza się zdecydowanie za późno, szczególnie u tych młodych to widać, bo są świadomi, że są młodzi, nie mają z reguły żadnych chorób współistniejących - powiedział Paweł Doczekalski z Komisji Młodych Lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w sobotę o 9505 nowych potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 513 zakażonych osób. Od początku pandemii w Polsce infekcję koronawirusem potwierdzono już u 2 751 632 osób, z których 65 222 zmarły.
"Chciałbym tych ludzi zaprosić na wolontariat do nas do kliniki"
Profesor Piotr Suwalski z Kliniki Kardiochirurgii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA stwierdził, że coraz więcej pacjentów wymaga sztucznego płuca i coraz więcej młodszych pacjentów. - Widzimy też takie tragedie ludzkie, które są po prostu niezwykle dramatyczne dotyczące młodych ludzi, ich rodzin, dzieci - powiedział. Dodał, że pod respiratorami leżą pacjenci nawet 20-letni.
- Pamiętam dramaty młodych ludzi, którzy umierali niedługo po ślubie, po narodzinach dziecka. Są to rzeczy, które powodowały, że lekarze, pielęgniarki schodzili z dyżurów, nie ukrywam, że również ja, ze łzami w oczach - opowiadał.
Ocenił, że bardzo trudna jest kwestia kontaktu z rodzinami. - Z punktu widzenia ludzkiego rozmowa telefoniczna w takim momencie tragedii nie jest tym samym, co taka rozmowa w cztery oczy i próba spokojnej, ale bardzo trudnej rozmowy - powiedział. - Pacjenci często zdają sobie sprawę, że ta choroba przychodzi nagłymi falami i nawet przy poprawie czy lżejszym przebiegu możemy spodziewać się pogorszenia - dodał i doprecyzował, że takie gwałtowne pogorszenie może nastąpić w ciągu kilku godzin. Zapewnił, że lekarze i pielęgniarki, mimo kombinezonów, starają się zapewnić pacjentom ludzką bliskość.
Odnosząc się do materiału "Superwizjera" o podziemnych klubach powiedział, że jest "przerażony". - Jest mi niezwykle trudno to zrozumieć - stwierdził. - Chciałbym tych ludzi zaprosić na wolontariat do nas do kliniki, żeby spojrzeli na to, co się dzieje, żeby porozmawiali z rodzinami, które straciły młodych ludzi, z wdowami, wdowcami, z dziećmi, które straciły ojca, matkę - dodał.
- Postarajmy się jeszcze chwilę wytrzymać i dzięki temu powinno być wcześniej czy później dobrze - powiedział i przypomniał, że "każdy rodzaj szczepień chroni przed najgorszym".
"Uważają, że to chwilowa gorączka, może to jest przeziębienie"
Paweł Doczekalski z Komisji Młodych Lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie przyznał we "Wstajesz i weekend" w TVN24, że na COVID-19 choruje coraz więcej młodych ludzi między 30. a 40. rokiem życia. - Widać, że ten wariant brytyjski jest zdecydowanie bardziej zakaźny i groźniejszy dla pacjentów. Teraz wydaje mi się, że jest to związane z tym, iż starsi pacjenci są już zaszczepieni i są często po dwóch dawkach szczepień, ci młodsi niekoniecznie - wyjaśnił.
- Gros tych pacjentów zgłasza się zdecydowanie za późno - zwrócił uwagę. - Szczególnie u tych młodych to widać, bo są świadomi, że są młodzi, nie mają z reguły żadnych chorób współistniejących, wcześniej nie chorowali na żadne choroby przewlekłe. Uważają, że to chwilowa gorączka, może to jest przeziębienie, może to jest grypa. Dosyć lekceważąco podchodzą do tych wszystkich objawów, natomiast zdecydowanie za późno się zgłaszają. W momencie, kiedy pojawia się duszność i spadek saturacji, wtedy tak naprawdę to już jest za późno - zaznaczył gość TVN24.
Zaapelował, aby zgłaszać się do lekarzy i robić testy. - Będzie taki procent pacjentów, również tych młodych, którzy ciężko zachorują - ostrzegł. - Jeżeli jakiekolwiek objawy grypopodobne u państwa wystąpią, proszę się zgłosić do lekarza i naprawdę nie jest w tym momencie żadnym problemem zrobić test - dodał.
"Młodzi mówią wprost, że oni chcą się zaszczepić, oni chcą funkcjonować normalnie"
Doczekalski zauważył również, że dużo młodych osób chce się zaszczepić. - To napawa olbrzymim optymizmem. To świadczy o tym też, że młodzi wiedzą i ufają nauce i widzą, że te szczepionki naprawdę działają - mówił. - Młodzi mówią wprost, że oni chcą się zaszczepić, oni chcą funkcjonować normalnie - stwierdził.
Stwierdził, że wielu lekarzy jest przemęczonych z powodu pandemii. - W tym momencie widać, że schodzimy z trzeciej fali, że jest mniej tych zachorowań. Co szalenie niepokojące, to ta liczba zgonów - mówił.
- Od kilkunastu lat ochrona zdrowia w Polsce jest niedofinansowana i w tym momencie pandemia uwidoczniła wszystkie jej mankamenty i wszystkie niedostatki. Również kadrowe, bo to jest dramat - dodał.
"Młodzi muszą też uważać"
Gościem "Wstajesz i weekend" w TVN24 był także dyrektor do spraw lecznictwa szpitala MSWiA w Krakowie doktor Krzysztof Czarnobilski, który mówił o ryzyku zakażeń wśród młodych - Wiemy, że ta obecna mutacja koronawirusa prawdopodobnie w większym stopniu dotyka ludzi młodych - mówił.
- Oczywiście, im człowiek starszy, to wiadomo, że tych chorób jest więcej i to ryzyko powikłań jest większe, ale młodzi muszą też uważać - dodał.
Źródło: TVN24