"Wszyscy tak naprawdę boją się paniki". Polska blogerka w Pekinie

pekin
Polska podróżniczka o sytuacji w Pekinie
Źródło: TVN24

Nawet w Pekinie, który przecież nie jest jeszcze odcięty od świata, produkty już znikają w rekordowym tempie ze sklepowych półek. Ludzie wykupują jedzenie na zapas. Myślę, że wszyscy tak naprawdę boją się paniki - mówi polska podróżniczka i blogerka Kornelia Mulak, która przebywa w stolicy Chin.

- Wszystkie atrakcje turystyczne, w tym te najważniejsze, takie jak Zakazane Miasto, zostały zamknięte. Pozamykane są również sklepy, galerie handlowe, większość restauracji. Tak więc jest pusto na ulicach - mówiła Kornelia Mulak. Relacjonowała, że cały czas obywatelom przypomina się o noszeniu maseczek i częstym myciu rąk. Władze zalecają także, aby najlepiej w ogóle nie wychodzić z domów. 

- Myślę, że wszystkich, zarówno Chińczyków, jak i przebywających tutaj obcokrajowców, niepokoić mogą kolejne działania rządu, które oczywiście mają cel prewencyjny i w dużej mierze na pewno pomogą rozprawić się z wirusem, ale jednak nikt nie chciałby znaleźć się w mieście, do którego nie da się wjechać i z którego nie da się wyjechać. Nawet w Pekinie, który przecież nie jest jeszcze odcięty od świata, produkty już znikają w rekordowym tempie ze sklepowych półek. Ludzie wykupują jedzenie na zapas. Myślę, że wszyscy tak naprawdę boją się paniki  - oceniła Mulak.

Blogerka planuje powrót do Polski. - Taka możliwość wciąż istnieje. Co prawda w Pekinie i paru innych większych miastach ograniczono już w pewnym sensie transport, na przykład do Pekinu nie wjadą już autobusy, ale pociągi i samoloty jak najbardziej wciąż są opcją - powiedziała. - Mam nadzieję, że zdążę przed zamknięciem lotnisk - stwierdziła. Dodała, że Chiny opuszczają nie tylko turyści - pracodawcy pozwalają wyjeżdżać swoim zagranicznym pracownikom. - Ponadto wiele firm zdecydowało się teraz na pracę zdalną - mówiła Mulak.

W Pekinie nie ma paniki, mówi polska blogerka
W Pekinie nie ma paniki, mówi polska blogerka
Źródło: EPA/WU HONG/PAP

Zdaniem Mulak "Chińczycy wierzą, że to się skończy dość szybko". - Większość opinii, z jakimi się spotykam głosi, że po dwóch-trzech tygodniach tego wirusa już nie będzie. Po internecie krąży informacja, że opracowywana jest teraz szczepionka i lekarstwo na wirusa i widzę, że wielu Chińczyków chce wierzyć w to, że to lekarstwo będzie dostępne za raptem parę tygodni - powiedziała.

Aktualnie czytasz: "Wszyscy tak naprawdę boją się paniki". Polska blogerka w Pekinie

Epidemia koronawirusa

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła w czwartek alert w związku z koronawirusem. Chińska narodowa komisja zdrowia poinformowała w nocy z czwartku na piątek, że liczba ofiar śmiertelnych nowego patogenu wzrosła do 213. 

Nowy typ koronawirusa wykryto w chińskim mieście Wuhan w grudniu 2019 roku. Objawy choroby to: gorączka, trudności w oddychaniu, a także nacieki w płucach. Światowa Organizacja Zdrowia przesłała do szpitali na całym świecie wytyczne dotyczące zapobiegania i kontroli zakażeń.

Tajemniczy wirus powoduje zapalenie płuc, które jest nieco lżejsze od zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej SARS, czyli nietypowego zapalenia płuc. Pojawiło się ono po raz pierwszy w końcu 2002 roku w chińskiej prowincji Guangdong. 

Aktualnie czytasz: "Wszyscy tak naprawdę boją się paniki". Polska blogerka w Pekinie
Czytaj także: