|

Onkologia. Opuszczona wyspa

Mniej operacji i badań w szpitalach onkologicznych
Mniej operacji i badań w szpitalach onkologicznych
Źródło: TVN24

W maju 2019 roku pod kątem raka piersi w województwie warmińsko-mazurskim przebadało się 2585 kobiet. W maju 2020 roku - zaledwie 14, czyli 185 razy mniej. Minister zdrowia zapewnia, że onkologia to "pewna wyspa".

Artykuł dostępny w subskrypcji

21 października, krótko po poważnej operacji nowotworu trzustki onkolog Dawid Murawa zrobił zdjęcie. Fotografię opatrzył opisem.

"Trudny dzień operacyjny i trochę refleksji. Siedmiogodzinna operacja 43-letniej chorej z rakiem trzustki. W tym wszystkim nie do akceptacji jest fakt, iż ta chora wałęsała się od kilku tygodni pomiędzy poradniami onkologicznymi, bo COVID, bo nie potrafimy".

- Po operacji powiedziałem rodzinie: "Gdyby ta przepychanka trwała jeszcze miesiąc, nie wykonałbym dzisiejszego zabiegu. Pacjentki by nie było" - mówi nam dr hab. Dawid Murawa, od dwóch miesięcy prezes Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej.

21 października minister zdrowia Adam Niedzielski mówił w Sejmie: - Onkologia to jest pewna wyspa, której chcemy pilnować ze względu na priorytet polityki rządu.

Lekarze po operacji nowotworowej
Lekarze po operacji nowotworowej
Źródło: Dawid Murawa

"Jakby nie wystarczyło, że mam raka"

Fundacja OnkoCafe wiosną przeprowadziła ankietę wśród pacjentów zmagających się z nowotworem.

"Czekałam 7 miesięcy na USG (w lipcu 2018 miałam po raz kolejny usuwanie operacyjnie guzka w piersi) i po tym miałam mieć wizytę onkologiczną. Tego samego dnia, oczywiście 5 maja, dostałam telefon z pytaniem, czy chcę przesunąć USG i z informacją, że wizyta u onkologa odbędzie się jako teleporada. Nie zgodziłam się na nią i mam mieć ją jutro tj. 13 maja, lecz wczoraj dzwoniła pani z recepcji, iż nie muszę przychodzić i będzie to teleporada. Nie zgodziłam się, bo pierś mnie ciągle boli, w dodatku teraz mam zmianę w lewej, nie dostałam wyniku. Pani z wielkim niezadowoleniem powiedziała, że mam przyjść. Boje się, w jaki sposób jutro zostanę potraktowana".

"Martwią mnie odkładane wizyty kontrolne. Pozostawienie nas pacjentów samym sobie... Szpitale są zamknięte, nie odbierają od nas telefonów. Nie ma możliwości konsultacji, jeśli coś nas martwi".

"Musiałam zabiegać o wszystkie informacje dotyczące leczenia, nawet od lekarza. Bez pytania i dociekania, a czasem wręcz bycia namolnym, trudno cokolwiek załatwić, ustalić, dowiedzieć się. Trzeba nieustannie zawiadywać procesem własnego leczenia, kontrolować, co się dzieje, gdzie się zwrócić. To bardzo męczące. Jakby nie wystarczyło, że mam raka".

To tylko kilka przykładów sprzed pół roku. Anna Kupiecka z OnkoCafe ma kolejne, już z jesieni. Mówi o pacjentach, którzy długo czekają na wizytę, a później dostają sms: "Wizyta jest odwołana, odezwiemy się. Proszę czekać".

- Pacjent czeka. I nie wie, co dalej. Onkologia jest w rozsypce - twierdzi Kupiecka.

Mniej operacji

Problemem operacji odwoływanych z powodu koronawirusa zajmowali się brytyjscy naukowcy z grupy CovidSurg Collaborative. Próbowali oszacować skalę skasowanych zabiegów w szpitalach na całym świecie. W opublikowanym w maju raporcie podali, że przez 12 tygodni od wybuchu epidemii w Europie odwołano 72,3 procent wszystkich zaplanowanych operacji. Zabiegi onkologiczne były wśród nich drugą najliczniejszą grupą: przełożono 37,7 procent z nich.

Na podstawie rozmów z polskimi lekarzami naukowcy oszacowali skalę wszystkich odwołanych zabiegów w Polsce. Wyszło im, że średnio tygodniowo anulowano ok. 22,7 tysięcy operacji.

Przykład. Beskidzkie Centrum Onkologii w Bielsku-Białej. W tym miejskim szpitalu z dnia na dzień przybywało pracowników z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa. Aż wreszcie liczba przekroczyła setkę i - jak mówił Lech Wędrychowicz, dyrektor placówki - wszyscy to pracownicy medyczni.

- To zdecydowanie utrudnia pracę szpitala. Na cztery sale operacyjne możemy uruchomić dwie. A 40 pacjentów onkologicznych czeka na operację - zwracał uwagę.

W warszawskim centrum onkologii operacje, również z powodu koronawirusa i idącej za nim izolacji, odwoływano wielokrotnie.

Ale problemem nie są tylko operacje.

f71e130a-5ff6-43f7-82cd-a5f0f3b58ff8-480p
Dla chorych na raka pandemia okazała się katastrofą (materiał z maja)
Źródło: "Fakty" TVN

Adam Maciejczyk, dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii we Wrocławiu przyznał, że w marcu do wrocławskiej placówki zgłosiło się o 30 procent, a w kwietniu nawet o 50 procent mniej pacjentów niż wcześniej - podała pod koniec maja Polska Agencja Prasowa.

Zdaniem doktor Agnieszki Jagiełło-Gruszfeld z warszawskiego centrum onkologii nowych pacjentów onkologicznych obecnie jest o jedną trzecią mniej.

- Już we wrześniu widzieliśmy, że liczba pacjentów zaczęła dochodzić do pułapu z zeszłego roku. Ale w październiku, znów jest dołek. Pacjenci się boją przyjść do ośrodka onkologicznego i rozpocząć diagnostykę - alarmuje doktor Jagiełło-Gruszfeld w rozmowie z nami.

Czternaście pacjentek

Fundacja Onkologia 2025 sprawdziła, ile kobiet zgłosiło się od początku roku na badania profilaktyczne piersi. Pod lupę wzięła trzy województwa: mazowieckie, śląskie i warmińsko-mazurskie.

Badania mammograficzne na Mazowszu
Badania mammograficzne na Mazowszu
Źródło: Onkologia 2050, tvn24

Wnioski? Wraz z miesiącem, w którym wprowadzono obostrzenia, liczba osób zgłaszających się na badania profilaktyczne spadła drastycznie. W kwietniu i maju liczba badań we wszystkich analizowanych województwach spadła w porównaniu do roku 2019 o ponad 90 procent. Największy spadek odnotowano w województwie warmińsko-mazurskim, aż 99,5 procent. W maju 2019 roku zbadano tam 2585 kobiet. W maju 2020 zaledwie 14.

Innymi słowy: w czasie pandemii w maju kobiet, które się zbadały, było aż 185 razy mniej niż w maju rok wcześniej.

Badania mammograficzne w województwie warmińsko-mazurskim
Badania mammograficzne w województwie warmińsko-mazurskim
Źródło: Onkologia 2050, tvn24.pl

Z raportu: "Niemal we wszystkich dziedzinach onkologii analizowanych w tym projekcie odnotowano spadki liczby świadczeń lub liczby pacjentów w okresie największych obostrzeń sanitarnych. Wpływ pandemii widoczny jest na każdym z etapów ścieżki pacjenta onkologicznego. Najbardziej dotkniętym przez sytuację pandemiczną obszarem onkologii jest profilaktyka. Już w okresie niepandemicznym frekwencja w badaniach przesiewowych uważana była za niezadowalającą, a jej zwiększenie zostało umieszczone na liście priorytetów w Narodowej Strategii Onkologicznej".

Badania mammograficzne na Śląsku
Badania mammograficzne na Śląsku
Źródło: Onkologia 2050, tvn24.pl

Dlaczego rezygnujemy z profilaktyki?

- Pacjent, nawet będący w trakcie leczenia, nie ma do kogo zadzwonić. Mieliśmy pacjentkę z Warszawy, która do placówki ogólnej do zapisów czekała cztery godziny. Telefonów jest tak dużo, że recepcje nie są w stanie ich odebrać - mówi nam Anna Kupiecka z fundacji OnkoCafe.

Przykład. Poważnie chory 70-latek z nowotworem jelita grubego. Guz nieoperacyjny, pogarszający się stan. Zatrzymanie moczu, mężczyzna czuje się coraz słabiej. W poradni kierują go na teleporadę za cztery dni, ale lekarz nie dzwoni. W tym czasie chory przestaje chodzić i jeść. Jest wykończony. Rodzina dzwoni po karetkę, ale ta nie chce przyjechać, bo szpitale w Warszawie są już przepełnione.

Opowiada jego syn: - Tata trafił do szpitala po tygodniowej przepychance, kilku odwołanych teleporadach. Załatwiłem skierowanie do szpitala, czekając na rozmowę trzy godziny i czterdzieści minut i przekonując pielęgniarkę, żeby połączyła mnie z lekarzem. Kiedy się udało, nie było wątpliwości, że tata potrzebuje pomocy specjalistów.

Tydzień później zmarł w szpitalu.

Gdzie pacjenci mogą zadzwonić po pomoc? Albo ich rodziny? W ramach pilotażu Krajowej Sieci Onkologicznej, z początkiem 2019 roku Ministerstwo Zdrowia uruchomiło całodobową infolinię onkologiczną dla pacjentów z nowotworem, tak zwaną "onkolinię" - 22 755 11 55.

Chorzy oraz ich rodziny dzwoniąc pod wskazany numer mogli uzyskać informację dotyczące procedur, postępowania w przypadku wykrycia nowotworu, informacji na temat leczenia oraz miejsca wykonania konkretnych badań. Teraz infolinia potrzebna jest bardziej niż kiedykolwiek, ale słuchawki już nikt nie odbiera. Kiedy pytamy dlaczego, ministerstwo nie odpowiada wprost na nasze pytanie, przypomina jedynie, że wciąż działają regionalne ośrodki.

Województwo podlaskie - 85 66 46 888 Województwo dolnośląskie - 71 368 94 83 Województwo pomorskie - 58 727 05 05 Województwo świętokrzyskie - 41 367 42 08

Ale dlaczego tylko w czterech województwach, a nie we wszystkich? Bo to tylko pilotaż. Ministerstwo zachęca do korzystania z czynnej całą dobę przez siedem dni w tygodniu pod numerem - 800 190 590. Sęk w tym, że to nie jest infolinia dla pacjentów onkologicznych, lecz dla wszystkim pacjentów. Próbowałam się tam dodzwonić, ale zrezygnowałam po kilkudziesięciu minutach.

Profesor Szczylik: sytuacja pandemii spowodowała, że powstanie zjawisko tsunami, ogromnej niszczącej fali
Źródło: TVN24

Pamiętajmy: do onkologa bez skierowania

Zdaniem Urszuli Dragan, która trzy lata temu przeszła operację na nowotwór piersi, niełatwo jest się dodzwonić do konkretnych ośrodków onkologicznych.

- Próbowałam dodzwonić się konkretnego ośrodka, w którym się leczę. Chciałam zapisać się na wizytę do mojej lekarz prowadzącej, uzyskać receptę i skierowanie na badania. Byłam dziewiątą oczekującą. Po dwóch godzinach oczekiwania, kiedy byłam już trzecia, usłyszałam komunikat: "przekroczyłeś czas oczekiwania, nastąpi rozłączenie". Wywaliło mnie - rozkłada bezradnie ręce.

I dodaje: - Mogłabym próbować dodzwonić się kolejny raz i znów czekać, nie mając pewności, czy się dodzwonię, czy nie. Jestem w komfortowej sytuacji, bo dysponuję prywatnym numerem do mojej lekarz prowadzącej. Staram się go nie nadużywać, bo jest to bardzo zajęta osoba, ale w tej sytuacji, kiedy dokonałam starań, aby iść ścieżką dedykowaną dla pacjentów, postanowiłam wysłać sms-a. Teraz mam skierowanie na pilny zabieg, w moim ośrodku, w którym się leczę, mam wyznaczoną wizytę konsultacyjną na 18 listopada. Dzwoniłam dwa tygodnie temu, a to jest ścieżka pilna - opisywała na początku października.

Ale, jak zwraca uwagę doktor Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld, mało pacjentów chorych na raka wie, że do onkologa można zgłosić się bez skierowania.

- W związku z tym, że obecnie w większości przypadków z lekarzem pierwszego kontaktu możemy się umówić jedynie na teleporadę, to często osoby, które nawet chcą tego skierowania, nie otrzymają go. Często jest tak, że lekarz nie jest podczas teleporady wystarczająco poinformowany, co się dzieje z pacjentem. Nie bada go albo, co gorsze, lekceważy objawy, które się u niego pojawiają. W rezultacie pacjent nie otrzymuje skierowania na niezbędne badania - mówi. Zachęca, żeby z czekania w kolejkach na "teleporadę" u lekarza rodzinnego zrezygnować i kierować się bezpośrednio do onkologa.

Miesiącami czekają na badania

Kolejnym problemem jest długość oczekiwania na badania, szczególnie w małych miejscowościach.

– Od wielu pacjentek słyszę, że w niektórych regionach Polski czas oczekiwania na badanie USG piersi w ramach publicznej opieki zdrowotnej może wynosić nawet trzy, cztery miesiące. To sytuacja, która dodatkowo pogłębia istniejące nierówności w dostępie do świadczeń medycznych w Polsce. Nierówności te są szczególnie krzywdzące dla kobiet z obszarów wiejskich. Zwłaszcza w obliczu szacunków, które pokazują, że w blisko 30 procentach przypadków nowotwór piersi rozwinie się do postaci zaawansowanej, między innymi ze względu na spóźnioną czujność onkologiczną - mówi Anna Kupiecka.

Fundacja OnkoCafe od czterech lat prowadzi projekt "Tysiąc darmowych badań USG". W ramach tegorocznej odsłony fundacja umożliwi wykonanie bezpłatnego USG piersi kobietom posiadającym utrudniony dostęp do tego badania diagnostycznego. Przewidziano 1000 bezpłatnych badań USG piersi dla 1000 kobiet z różnych regionów Polski.

Badanie piersi
Badanie piersi
Źródło: TVN24

Już teraz Kupiecka otrzymuje sygnały, że zakwalifikowane w ramach projektu kobiety na badanie będą musiały poczekać.

- Kilka dni temu dzwoniły do mnie pacjentki z województwa zachodniopomorskiego, gdzie czas oczekiwania na USG mają na marzec 2021. Pacjentka, która przeszła chorobę onkologiczną, powinna robić badania kontrolne, w czerwcu dostała na nie skierowanie. I dostała termin na marzec. Druga, która wyczuła zmianę w piersi, też ma termin na marzec 2021. To jak my możemy mówić o diagnozowaniu? Ministerstwo Zdrowia zachęca: "pacjenci idźcie na badania, nie bójcie się covidu, diagnozujcie nowotwory". Jak mamy diagnozować nowotwory, kiedy nie można zrobić USG? - irytuje się Kupiecka.

Dlaczego tak jest? W małych miejscowościach, gdzie nie ma dużych centrów onkologicznych, badania robione są w małych poradniach. Dziś, przez pandemię, dostęp do wielu z nich jest utrudniony, a zabiegi przesuwane. Problemem są też braki personelu, który coraz częściej kierowany jest na kwarantannę.

Zrzutka na dojazd

Problemem są też pieniądze. Na jednej z facebookowych grup zrzeszających kobiety chore na raka piersi trwa licytacja. Chore nazywają ją "onkobazarkek". Jedna z kobiet zbiera na taksówkę. Chce dojechać na zabieg. Służba zdrowia nie jest w stanie jej pomóc. Jeśli nie uzbiera, będzie musiała przerwać leczenie.

- Są pacjenci z aktywną chorobą nowotworową, którzy mają problem z dostaniem się do szpitala, ponieważ nie dysponują własnym samochodem, a nie stać ich na taksówkę. Boją się korzystać z transportu publicznego, gdyż kiedy przechodzi się chemioterapię i naświetlania, to jest to tego typu leczenie, które obniża odporność - zwraca uwagę Urszula Dragan.

Na początku pandemii fundacja Alivia, wspierająca osoby chore na raka, uruchomiła "onkotaksówki".

- Usługa "onkotaxi" polegała na zorganizowaniu za pośrednictwem wybranych korporacji taksówkowych bezpłatnego transportu do i z ośrodka leczenia, przychodni czy szpitala oraz dokonania zakupu leków na życzenie pacjenta przez kierowców korporacji taksówkowych. Aby skorzystać z "onkotaxi" pacjent musiał wypełnić formularz zamieszczony na stronie, który obejmował między innymi przesłanie skanu lub zdjęcia dokumentu medycznego potwierdzającego diagnozę choroby nowotworowej - opisuje Magdalena Sulikowska z fundacji Alivia.

Chętnych nie brakowało. - Akcja trwała od kwietnia do lipca tego roku. Udało nam się pomóc ponad dwóm tysiącom pacjentów z całej Polski. Najdłuższy przejazd między szpitalem a domem pacjentki to 1100 kilometrów - mówi Sulikowska.

Bo wielu pacjentów leczy się kilkaset kilometrów od domu.

Teraz jednak onkotaksówek już nie ma. Budżet na ten projekt się wyczerpał.

- Dobrze byłoby, żeby strona rządowa przyjrzała się temu problemowi i zaproponowała coś pacjentom - uważa Urszula Dragan.

Strach przed chemioterapią

Zdarza się więc, że chorzy przez brak odpowiedniego transportu przerywają chemioterapię.

- Pojawiają się już pierwsze medyczne publikacje na ten temat. Mówią: owszem ludzie z chemoterapią mają większe ryzyko wystąpienia powikłań w czasie infekcji COVID-em. Jest większa szansa, że będą przechodzić zakażenie objawowo. Natomiast jeżeli chodzi o samo ryzyko zakażenia, to jest ono mniej więcej takie samo jak w całej populacji. Badania mówią, że o 10-15 procent częściej chorzy na aktywnie leczoną chorobę nowotworową mogą mieć poważny przebieg infekcji. Większość pacjentów onkologicznych sądzi, że w ich przypadku zarażenie się covidem, to koniec świata, a jednak większość z nich ma szanse przebyć taką infekcję całkowicie bezobjawowo - podkreśla doktor Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld.

I przypomina, że w salach, gdzie podawana jest chemioterapia, wprowadzono specjalne obostrzenia. Po pierwsze, jeżeli pacjent jest przyjmowany na hospitalizację, to zawsze ma wykonany wcześniej test na koronawirusa. W niektórych ośrodkach przed każdą chemioterapią, nawet jednodniową, są wykonywane szybkie testy na przeciwciała we krwi.

- U nas w centrum onkologii jest tak, że poszerzyliśmy przestrzeń dla chorych przyjmowanych na jednodniowe procedury. Wcześniej fotele dla pacjentów przyjmujących chemioterapię stały blisko siebie. Teraz fotele stoją w bezpiecznej odległości, 1,5 metra od siebie. Wszyscy pacjenci są w maskach, czekają na swoją kolej w oddzielnym pomieszczeniu, nie mogą się przemieszczać po szpitalu. Wszyscy pacjenci, którzy wchodzą do szpitala, mają mierzoną temperaturę. Nie mają możliwości, żeby wejść z osobą towarzyszącą, co jest oczywiście przykre, bo zawsze ta osoba towarzysząca dodaje trochę odwagi, ale niestety ze względów epidemiologicznych nie możemy w tym przypadku postąpić inaczej - mówi Jagiełło-Gruszfeld.

Wykryto u mnie guza piersi. To zmiana łagodna lecz onkolog dał skierowanie na zabieg. Czy szpital ma prawo odmówić mi ustalenia terminu?
Źródło: TVN24

Na jednym oddziale

Pani Lidia długo czekała na operację rekonstrukcji piersi. Wreszcie w październiku trafiła na oddział kliniczny chirurgii plastycznej w szpitalu Orłowskiego w Warszawie. Na miejscu okazało się, że w sali obok znajdują się osoby zakażone koronawirusem. Zarówno chorymi pacjentami, jak i pacjentami chirurgii plastycznej zajmował się ten sam personel.

- Jestem po nowotworze i ponad dziewięciogodzinnym zabiegu rekonstrukcji. I boję się o swoje życie. Jestem mamą trojki dzieci. Skoro pokonałam raka, to głupio byłoby teraz umrzeć na COVID, prawda? - upewnia się.

I dodaje: - Jestem przerażona tą sytuacją. Pielęgniarki, które zajmują się osobami chorymi na COVID, nie utrzymują żadnych zasad sanitarnych. Wychodzą od tamtych pacjentów, przebierają się na korytarzu i zajmują się nami.

Kilka dni później, po interwencji u dyrekcji, pacjenci onkologiczni zostali przeniesieni na inne oddziały.

Lidia: - Ale dwie osoby z operacji, na które długo czekały, zrezygnowały. Bały się.

Wytracenie mocy diagnostycznych

- Pacjenci nie przyszli. Tylko dlaczego? Dlatego, bo jak trzy razy się odbili od ściany albo od telefonu w swojej poradni pierwszego kontaktu, to nie przyszli. To, jaka jest skala problemu, pokazuje liczba wydanych kart Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego - twierdzi Anna Kupiecka.

Karta DiLO, zwana potocznie zieloną kartą, umożliwia pacjentom skorzystanie z szybkiej ścieżki leczenia nowotworu. Wystawia ją lekarz podstawowej opieki zdrowotnej przy podejrzeniu choroby nowotworowej u pacjenta, by zapewnić mu jak najszybszą diagnostykę. A w przypadku potwierdzenia pierwszej diagnozy także sprawne rozpoczęcie procesu leczenia.

Dane NFZ o liczbach wydanych kart DiLO w Polsce pokazują, że już w pierwszym miesiącu epidemii w Polsce - czyli w marcu - było ich mniej niż rok wcześniej. Różnica 1771 nie była jednak tak poważna, jak ta z kwietnia. Bo w kwietniu - gdy w Polsce obowiązywały już obostrzenia związane z pandemią COVID-19, a służbę zdrowia przystosowywano do leczenia zakażonych - wydano o prawie 40 procent mniej kart niż w kwietniu 2019 roku. W maju o 30 proc. mniej niż rok wcześniej.

Liczba wydawanych kart DiLO
Liczba wydawanych kart DiLO
Źródło: TVN24

Rafał Halik, specjalista do spraw zdrowia publicznego z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Polskiego Zakładu Higieny, ocenia liczby wydanych kart DiLO w marcu, kwietniu i maju jako niepokojące. - To może świadczyć o wytraceniu mocy diagnostycznych podstawowej opieki zdrowotnej [wydającej karty - red.] i obniżeniu się czujności onkologicznej, czyli wrażliwości na pierwsze objawy mogące mieć związek z nowotworami, zarówno wśród pacjentów, jak i lekarzy - zauważa.

- Rok 2020 ogłoszono rokiem raka płuca. I co z tego? Dwie listy refundacyjne leków zostały wstrzymane ze względu na COVID. Jak już organizacyjnie leżymy, to powinniśmy leczyć lekami. Dwa kolejne miesiące oczekiwania, przez te dwa miesiące pacjent z rakiem płuca już dawno umrze. A medycyna się rozwija, raka płuca można lekami wyleczyć - komentuje Anna Kupiecka.

Stowarzyszenia związane z chorobami nowotworowymi już latem rozmawiały z ministerstwem, jak przygotować onkologię na drugą falę koronawirusa. Ogólnopolska Federacja Onkologiczna poszła do resortu z konkretnymi rozwiązaniami. Zaproponowali między innymi opracowanie szybkiej ścieżki diagnostycznej dla pacjentów opóźnionych w diagnostyce przez COVID, odblokowanie pracowni radiologicznych. Pytali, czy resort opracował strategię dla pacjentów onkologicznych w czasie pandemii oraz o zabezpieczone koszty.

Pismo wysłali w lipcu, do dziś nie dostali odpowiedzi.

Anna Kupiecka: - Wszystko, co się dzisiaj dzieje w sytuacji pacjentów onkologicznych, jest pokłosiem wieloletnich zaniechań. Sytuacja covidowa jedynie ujawniła i pogłębiła problemy, które istniały dotychczas. Być może w mniejszym wymiarze, nie aż tak drastycznym, ale one istniały. Pacjenci nie mają dostępu do wiedzy, do informacji aktualnych, do koordynacji w leczeniu.

Szpitale czekają na pacjentów (materiał z maja)
Źródło: TVN24

Ministerstwo rozważa III poziom

Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, jak zamierza dbać o bezpieczeństwo pacjentów onkologicznych. Na odpowiedź czekaliśmy miesiąc.

- Chcemy przywrócić pełną dostępność do usług oraz nadgonić deficyt w tym zakresie, który był spowodowany pandemią. W tym celu trwają prace nad tak zwanym recovery planem - zapowiada Joanna Koc z biura komunikacji Ministerstwa Zdrowia.

Jak dodała, minister w związku z tym powołał zespół do spraw opiniowania zmian w ochronie zdrowia. - Grupa ekspertów składa się z przedstawicieli szeroko pojętego środowiska medycznego. Zespół ma wskazać obszary, które wymagają zmian, oraz zaproponować modyfikacje istniejących rozwiązań. Zespół planuje oprzeć swoją pracę na trzech założeniach: pakiecie badań profilaktycznych dla osób powyżej 40. roku życia, zniesieniu limitów w części świadczeń w leczeniu specjalistycznym oraz poprawie poziomu lecznictwa szpitalnego w dziedzinach onkologii i kardiologii - powiedziała.

W ministerstwie słyszymy też, że w celu sprawnego zabezpieczenia pacjentów przed zarażeniem wirusem SARS-CoV-2, opracowane procedury dotyczące bezpieczeństwa udzielania świadczeń onkologicznych zostały przekazane podmiotom leczniczym za pośrednictwem Systemu Zarządzania Obiegiem Informacji.

- Ośrodki udzielające opieki onkologicznej bardzo szybko zaczęły pracować w podwyższonym reżimie sanitarnym, co umożliwiło zapewnienie bezpiecznych warunków udzielania świadczeń zarówno pacjentem zgłaszającym się do palcówek po raz pierwszy, jak i osobom kontynuującym leczenie. Realizując strategię walki z koronawirusem, usprawniliśmy koordynację przepływu pacjentów pomiędzy placówkami. W każdym województwie powstał szpital koordynacyjny, a w nim dodatkowe stanowiska intensywnej terapii dla pacjentów zarażonych koronawirusem. Wszystkie szpitale koordynujące są przeznaczone dla pacjentów z COVID-19, ale decyzją dyrektora oddziału NFZ na wniosek dyrektora szpitala mogą wykonywać także inne świadczenia - przekazała Joanna Koc.

- Ze względu na sytuację epidemiczną rozważamy powołanie ośrodków III poziomu, przeznaczonych dla pacjentów onkologicznych z potwierdzonym zakażeniem COVID-19 - dodała.

Na początku listopada Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie zwrócił się do wojewody mazowieckiego z prośbą o wydanie decyzji wyłączenia części szpitala dla pacjentów z potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2. Chodzi o pacjentów z chorobą nowotworową, którzy są obecnie hospitalizowani w centrum onkologii i ulegli tam zakażeniu koronawirusem. Wojewoda się zgodził.

- Utworzenie miejsc dla pacjentów z COVID-19 pozwoli na kontynuację leczenia onkologicznego w tym szpitalu i zmniejszenie ryzyka rozprzestrzenienia ogniska epidemicznego. Na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia opublikowaliśmy strategię walki z koronawirusem na jesień. Jednym z elementów strategii jest zachowanie funkcji szpitali onkologicznych i utrzymanie leczenia w nich wyłącznie pacjentów z chorobą nowotworową. Łóżka tych szpitali nie będą przekształcane na łóżka służące do leczenia pacjentów z zakażeniem COVID-19 nie wymagających leczenia onkologicznego - podsumowuje przedstawicielka ministerstwa.

"Pewna wyspa"

Szef resortu zdrowia podkreślał w październiku w Sejmie, że onkologia jest taką dziedziną, w której przez całe wakacje Ministerstwo Zdrowia starało się utrzymać ciągłość i stabilność pracy.

- W tej chwili sytuacja wygląda tak, że wszystkie jednostki onkologiczne są wyłączone ze wszystkich obciążeń covidowych, czyli nawet nie deklarują żadnych łóżek na rzecz walki z COVID-em. To jest pewna wyspa, której chcemy pilnować ze względu na priorytet polityki rządu - oświadczył Niedzielski.

W czwartek, 19 listopada, minister zdrowia znów ma być w Sejmie. Posłom z komisji zdrowia ma mówić między innymi o dostępności leczenia onkologicznego.

Czytaj także: