- Dochodzę od Jana Rokity 9 tys. 350 zł. To kwota orzeczona na poczet wykonania wyroku sądu okręgowego - powiedział w "Kropce nad i" Konrad Kornatowski. Jak dodał, wyegzekwował dotąd ok. 6,2 tys. zł. Potwierdza to Akademia Ignatianum w Krakowie, na której zatrudniony jest Jan Rokita. - Otrzymaliśmy pismo z Izby Komorniczej dotyczące zapłaty przez Rokitę niecałych 10 tys. zł. Odprowadzamy tę kwotę ratami - mówi dziekan Wydziału Pedagogicznego uczelni, o. dr Wit Pasierbek.
- Rokita do dzisiaj nie wykonał wyroku, nie podjął kroków, by mnie przeprosić, podjąłem więc działania zmierzające do wykonania zastępczego wyroku, czyli uzyskania kwoty na zapłatę redakcjom tych mediów, w których mają się ukazać przeprosiny - powiedział w "Kropce nad i" Kornatowski.
Jak wyjaśnił, kwota 9 tys. 350 zł orzeczona została przez Sąd Rejonowy w Warszawie na poczet przeprosin w radiu TOK FM. Jest oparta na wycenie sporządzonej przez radio. Kornatowski dodał, że do tej pory udało mu się wyegzekwować 6,2 tys. zł.
W 2007 roku Rokita przegrał z Kornatowskim sprawę o zniesławienie i zgodnie z wyrokiem miał przeprosić byłego szefa policji w TOK FM, Radiu Zet i "Dzienniku Gazecie Prawnej". Wyroku nie wykonał. Dlatego Kornatowski zgodnie z prawem może sam wykonać wyrok - w tym przypadku opublikować przeprosiny - i zwrócić się do sądu o to, by zlecił komornikowi sądowemu ściągniecie należności za nie od Rokity.
Na razie sąd orzekł tylko kwotę za przeprosiny w TOK FM. Jak mówił w "Kropce nad i" Kornatowski, jeśli dojdzie również do orzeczenia przeprosin w Radiu Zet i "DGP", to zgodnie z wyceną ich łączny koszt wyniesie szacunkowo ok. 90 -100 tys. zł.
"Mnie Rokita opluł, a robi z siebie pokrzywdzonego"
Kornatowski tłumaczył, że domaga się od Rokity przeprosin za nieprawdziwe stwierdzenia, jakoby tuszował sprawę rzekomego zabójstwa Tadeusza Wądołowskiego – aresztowanego w 1986 roku mężczyzny, który zmarł w celi – według oficjalnej wersji z powodu zawału serca. Przeprosiny orzekł najpierw sąd okręgowy, potem sąd apelacyjny, a w końcu Sąd Najwyższy. We wszystkich instancjach orzekano, że Rokita mówił nieprawdę. Także IPN ustalił w zakończonym w 2010 roku śledztwie, że Wądołowski zmarł śmiercią naturalną.
- Wszystko, co mówi Rokita o śmierci, nie polega na prawdzie – mówił Kornatowski. Podkreślił, ze sam nie popełnił żadnego przestępstwa w sprawie Wądołowskiego. Co więcej, podkreślił, że dzięki jego decyzji ciało zostało przekazane do zakładu medycyny sądowej w celu ustalenia przyczyny zgonu.
- Oczekuję na wykonanie wyroku sześć lat. Mnie Rokita opluł, a teraz robi z siebie pokrzywdzonego, podczas gdy to ze mnie zrobiono zabójcę – dodał.
Uczelnia potwierdza: dostaliśmy pismo od komornika
Jan Rokita w środę mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że komornik zajął jego pensję i że na razie kwota, jakiej się domaga Kornatowski, to ok. 100 tys. zł.
Ojciec Wit Pasierbek, który jest dziekanem Wydziału Pedagogicznego i p.o. dyrektora Instytutu Politologii (w tym instytucie pracuje Jan Rokita) powiedział w rozmowie z tvn24.pl, że w połowie marca do władz uczelni wpłynęło pismo z Izby Komorniczej. Dotyczyło konieczności zapłaty przez Jana Rokitę kwoty niecałych 10 tysięcy zł dla Konrada Kornatowskiego.
Jak tłumaczy Pasierbek, uczelnia jako pracodawca Rokity realizuje płatność. - Od końca marca odprowadzamy tę kwotę w ratach - powiedział dziekan. Jak dodał, do spłacenia zostały jeszcze dwie lub trzy raty - każda z nich to część wynagrodzenia pobieranego przez Rokitę na uczelni.
Autor: jk/tr / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24