Dokładnie w 24. rocznicę dnia, w którym chińskie władze krwawo spacyfikowały protestujących na placu Tiananmen, z politykami w Pekinie spotkają się przedstawiciele klubów parlamentarnych z marszałek Sejmu Ewą Kopacz na czele. Nie pomogły sugestie polskiej ambasady w Pekinie, że wizyta w tym terminie jest niezręczna.
Do masakry żądających demokracji protestujących doszło 4 czerwca 1989 r. Dokładnie po 24 latach od tragicznego dnia w Pekinie przebywać będzie polska delegacja z marszałek Sejmu Ewą Kopacz na czele. Spotka się tam z chińskimi władzami. Przylot do Pekinu jest planowany dzień wcześniej, a wizyta potrwa do 10 czerwca. Do jej szczegółów dotarł "Dziennik Gazeta Prawna".
Brak wyczucia?
- To absolutny brak wyczucia. Ale skoro PKW może uczyć się od Rosjan robienia wyborów, to dlaczego marszałek Kopacz nie miałaby polecieć do Chin akurat 4 czerwca – powiedział "DGP" Witold Waszczykowski z PiS, były wiceszef MSZ.
Inaczej o znaczeniu wizyty wypowiada się jej uczestnik, Jerzy Wenderlich z SLD. – Powinniśmy myśleć o wydarzeniach na placu Tiananmen i wykorzystać każdą okazję, by mówić o prawach człowieka. Rocznicowe daty musimy więc czcić, ale nie mogą paraliżować rytmu naszej pracy – powiedział w rozmowie z gazetą wicemarszałek Sejmu.
"DGP" podaje ponadto, że w sprawie planowanego wyjazdu interweniowała polska ambasada w Pekinie. Miała ona przekonywać stronę sejmową, że wizyta w tym terminie jest niezręczna.
Zatrzeć pamięć
Chińskie władze na każdym kroku próbują zatrzeć pamięć o tragicznych wydarzeniach z Placu Niebiańskiego Spokoju. W ubiegłym roku przed ich rocznicą prewencyjnie zatrzymała aktywistów demokratycznych.
O masakrze nie wspomina również chiński internet, w którym nie da się znaleźć materiałów na temat "liu si", jak w skrócie określa się wypadki z Placu Tiananmen.
Bez udziału zachodnich polityków
Choć w ostatnich latach kilka oficjalnych delegacji odwiedziło Pekin 4 czerwca, nie było wśród nich zachodnich polityków. Znaleźli się za to szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow oraz przedstawiciele Kuwejtu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Niemal co roku 4 czerwca Waszyngton wydaje oficjalne oświadczenie w tej sprawie, apelując do Chin o uwolnienie przebywających w dalszym ciągu w więzieniach uczetników tragicznych wydarzeń.
Kiedy przed pięcioma laty w rocznicę masakry sąsiednie Chiny odwiedził minister dyplomacji Indii Pranab Mukherjee, w indyjskiej prasie zawrzało, a minister został oskarżony o zdradę Tybetańczyków, których przywódcy przebywają na wygnaniu w Indiach.
Autor: ms/tr/k / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna