Czas zmienić nasze myślenie o mieszkalnictwie i budownictwie - powiedziała na konwencji Lewicy posłanka Magdalena Biejat. Zapowiedziała, że jej ugrupowanie ma plan stworzenia nowego ministerstwa mieszkalnictwa, które doprowadziłoby między innymi do zbudowania 300 tysięcy mieszkań komunalnych. Robert Biedroń przedstawił propozycję "żłobkowego". Włodzimierz Czarzasty zapewniał, że jego formacja chce inwestować w stabilną i bezpieczną energetykę jądrową, odnawialne źródła energii oraz zmodernizować stare i budować nowe linie przesyłu.
W niedzielę w Warszawie odbyła się konwencja programowa "Niska inflacja - sprawiedliwa gospodarka", na której Lewica przedstawiła swoje propozycje dotyczące m.in. wyjścia z kryzysu i rozpoczęcia długofalowych inwestycji.
Były premier, były minister finansów i były szef NBP Marek Belka diagnozował aktualną sytuację związaną z poziomem inflacji. Zwracał uwagę, że inflacja bazowa jest "inflacją rodzimego chowu" i wynika - jak mówił - z "błędów polityki państwa". Ocenił przy tym, że może to oznaczać stagflację i potencjalnie doprowadzić do stagnacji gospodarczej.
Biejat o planach Lewicy dotyczących mieszkalnictwa
Posłanka Magda Biejat mówiła o mieszkalnictwie. - Mamy dzisiaj do czynienia z poważnym kryzysem gospodarczym. Ale ten czas to okazja, by przestawić Polską gospodarkę na nowe tory - powiedziała.
- Dzisiaj, kiedy drożyzna niszczy budżety domowe polskich rodzin, Lewica mówi jasno: walka z inflacją nie może polegać na obniżaniu jakości życia zwykłych Polek i Polaków, ale na stymulowaniu popytu i na inwestycjach - stwierdziła Biejat.
Jak mówiła, "Polska powinna być krajem, w którym państwo jest inwestorem stymulującym rozwój gospodarki". - A kołem zamachowym tej gospodarki powinno być mieszkalnictwo - podkreśliła posłanka.
- Problemu braku mieszkań nie da się rozwiązać jedną ustawą czy dedykowanym programem. Nasi partnerzy z opozycji przedstawili projekt o kredycie zero procent. Brzmi świetnie. Każdy chciałby mieć darmowy kredyt i nie musieć oddawać bankowi w ratach drugie tyle co kosztowało mieszkanie. Problem polega na tym, że od takiego programu mieszkań nie przybędzie. Przybędzie za to zysków dla banków i deweloperów, którzy skorzystają ze zwiększonego popytu i podniosą marże. Koło się zamknie - oceniła.
- Czas zmienić nasze myślenie o mieszkalnictwie i budownictwie. Czas zainwestować w wielki program budownictwa społecznego - powiedziała Biejat.
Nowe ministerstwo, 300 tysięcy mieszkań, dotacje dla samorządów
Zapowiedziała "bardzo szczegółowy i precyzyjny plan rozwoju budownictwa mieszkaniowego". - Po pierwsze zaczniemy od głowy. W pierwszej kolejności stworzymy ministerstwo mieszkalnictwa. Dzisiaj w Polsce nikt nie odpowiada za ten strategiczny dla gospodarki sektor - wskazała.
- Kolejna sprawa to olbrzymie pieniądze, bo bez nich żaden rząd nie zacznie budować mieszkań. Przygotujemy największy w Polsce program budownictwa społecznego i będziemy go realizować w ścisłej współpracy z samorządami. Na zasadzie państwo płaci - samorządy budują mieszkania na wynajem - wyjaśniała.
Jak mówiła, "dziś państwo na budowanie mieszkań wydaje niewiele ponad 1,5 miliarda złotych". - My w pierwszym roku przeznaczymy na nie co najmniej 10 miliardów złotych, a to dopiero początek, bo tę sumę będziemy zwiększać. W ciągu całej kadencji wybudujemy 300 tysięcy nowych mieszkań. To ambitny, ale realny cel - powiedziała posłanka.
Ostatnia sprawa - dodała Biejat - "to sięgnięcie po zasoby mieszkaniowe, które już istnieją". - Osiedla będą musiały powstawać przez kilka lat, a dzisiaj ludzie potrzebują mieszkań od zaraz. W zasobie państwa i samorządów jest ogromna liczba lokali, które stoją puste, bo nie nadają się do zamieszkania. Chcemy jak najszybciej uruchomić ten zasób. Jak to zrobimy? Samorządy otrzymają bezzwrotną, 100-procentową dotację od agencji, która będzie podlegała pod ministerstwo. Po to, by mieć pieniądze na wyremontowanie tych mieszkań - mówiła.
Biedroń: kładziemy dzisiaj nasze postulaty na stole dla całej opozycji
- Zbliżają się święta. Święconka będzie w tym roku najdroższa od 30 lat. Od 1996 roku w Polsce nie mieliśmy takiego wzrostu cen. Święconka będzie droższa o 38 procent niż rok temu - podsumował współprzewodniczący Nowej Lewicy, europoseł Robert Biedroń, obrazując skalę kryzysu. - Dlatego dzisiaj z naszym programem stawiamy wszystkie sprawy dotyczące gospodarki z głowy na nogi, tak jak powinno być w normalnym państwie. I dzisiaj też odpowiadamy PiS-owi, który jak Maria Antonina mówi: nie ma chleba, jedźcie ciastka. Tylko że dziś Polacy nie mają ani na chleb ani na ciastka - stwierdził Biedroń.
Jego zdaniem kluczowe jest odblokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy. Zapowiedział, że Lewica będzie domagała się w Sejmie informacji od premiera Mateusza Morawieckiego, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość nie uzyskało jeszcze unijnych pieniędzy.
Polityk odniósł się do propozycji "babciowego", czyli zaproponowanego przez lidera PO Donalda Tuska dodatku w kwocie 1500 zł dla matek, które chcą wrócić na rynek pracy. Zapowiedział, że zamiast tego powinno powstać "żłobkowe".
- Fundamentem dla nas jako lewicy są usługi publiczne, w tej sprawie trzeba zacząć od początku, trzeba zacząć od żłobków, które muszą być dostępne dla każdego rodzica, dla każdej osoby opiekującej się dzieckiem - powiedział Biedroń. Wskazał, że w Danii trzy czwarte dzieci chodzi do żłobków, podczas gdy w Polsce jedynie jedna szósta. Dodał, że dwie trzecie gmin w naszym kraju nie ma żłobków w swoich zasobach. - Dlatego Lewica proponuje "żłobkowe". Te pieniądze, które na przykład przeznaczylibyśmy na babciowe, około 7-8 miliardów złotych, każdego roku powinniśmy inwestować w żłobki - przekonywał europoseł. W jego ocenie mogłoby w ten sposób powstać tysiąc żłobków rocznie. - W ciągu dwóch lat zlikwidowalibyśmy problem dostępu do żłobków wszystkich dzieci w Polsce - oświadczył Biedroń.
Drugi postulat Lewicy, który przedstawił Biedroń to 22 miliardy złotych dla przedsiębiorców z KPO. - My jako Lewica po pierwsze postulujemy sześć miliardów złotych na inwestycje, szkolenia i remonty potrzebne dla branży, które ucierpiały podczas koronawirusa i kryzysu ekonomicznego. Dwa miliardy złotych na kształcenie zawodowe. Uprościmy także prawo podatkowe, doprowadzimy do tego, że każda zmiana podatkowa wymagać będzie co najmniej półrocznego vacatio legis, tak aby wszystkie jej skutki dogłębnie przeanalizować - zapowiedział.
Dodatkowo - o czym mówił Biedroń - Lewicy zależy, aby państwo było dobrym pracodawcą. Jego formacja proponuje 20 proc. podwyżki w budżetówce, a także dodatkowe środki na rozbudowę, przebudowę, modernizację i budowę szpitali powiatowych. - Kładziemy dzisiaj nasze postulaty na stole dla całej opozycji - mówił Robert Biedroń i zaapelował o rozmowy w sprawie dalszej współpracy, a także o podpisanie umowy o minimum programowym przed wyborami.
Czarzasty o bezpiecznej energetyce jądrowej i odnawialnych źródłach
Drugi ze współprzewodniczących Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty zapewniał, że jego formacja chce inwestować w stabilną i bezpieczną energetykę jądrową, odnawialne źródła energii (OZE) oraz zmodernizować stare i budować nowe linie przesyłu.
- W przeciągu najbliższych 10 lat chcemy przeznaczyć 40 miliardów złotych na budowę czterech tysięcy kilometrów linii przesyłu. Chcemy, żeby wszystkie środki ze sprzedaży certyfikatów CO2 były zainwestowane w linie przesyłu tak, aby bez względu na to, gdzie będzie nadmiar energii w danym momencie, czy na północy kraju, na południu, wschodzie czy zachodzie, żeby można było tą energią obdarzyć i obdzielić cały kraj - mówił. Czarzasty podkreślał także wagę inwestycji w kraju. Lewica chciałaby, aby elementy do wiatraków czy elementy niezbędne do instalacji fotowoltaiki były wytwarzane w Polsce, aby nie musiały być sprowadzane i jedynie montowane nad Wisłą.
Ponadto polityk mówił też o modernizacji dwóch tysięcy autobusów na pojazdy zeroemisyjne, co mogłoby się stać dzięki inwestycjom. Zapowiedział przy tym, że 2 procent PKB powinno być przeznaczone na badania i rozwój. - Jeżeli mamy tworzyć i wytwarzać coś nowoczesnego, to musimy w to zainwestować. Jeżeli nie będziemy inwestować w badania i rozwój, to będziemy ciągle technologie kupowali za granicą. Dosyć tego - podkreślał.
Inne inwestycje, o których mówił Czarzasty, to nowoczesne fabryki leków w Polsce, aby krajowe firmy mogły produkować leki i szczepionki, aby zapewnić suwerenność lekową zamiast uzależnienia od innych państw. - Jeżeli zaczniemy ściągać pieniądze z rynku, jeżeli będziemy inwestowali w badanie i rozwój, to doprowadzimy do tego, żeby w 2028 roku 25 procent w ramach PKB było przeznaczone na inwestycje - przekonywał współprzewodniczący Nowej Lewicy.
Decentralizacja państwowych koncernów, uproszczenie prawa podatkowego
Członek sejmowej komisji finansów Dariusz Wieczorek zarzucał natomiast, że obecne spółki Skarbu Państwa są upolitycznione, stały się miejscem, "gdzie można dobrze zarobić i nic nie robić". Polityk zapowiedział decentralizację państwowych koncernów. Natomiast dyrektor ds. legislacyjnych klubu Lewicy Dariusz Standerski podkreślał, że należy uprościć prawo podatkowe, a każda zmiana miałaby półroczne vacatio legis, aby przeanalizować skutki zmian i skonsultować je z zainteresowanymi stronami.
Standerski zaproponował również w imieniu Lewicy, aby zwiększyć udział samorządów w podatku dochodowym do 70 proc. - Tak, żeby większość pieniędzy zostawała blisko nas - przekonywał. Podczas konwencji przedstawiono także skład rady gospodarczej, do której weszliby m.in. były podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu prof. Hanna Kuzińska, były wiceminister gospodarki i b. prezes zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Marek Kossowski, były minister środowiska Tomasz Podgajniak oraz były główny geolog kraju prof. Krzysztof Szamałek.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24