|

"Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne

dzieci uczniowe plecak plecaki szkola shutterstock_167557547
dzieci uczniowe plecak plecaki szkola shutterstock_167557547
Źródło: Shutterstock

To bez wątpienia był wyjątkowy rok szkolny. Otwierał go minister edukacji Przemysław Czarnek, zamyka ministra Barbara Nowacka. Przez polską szkołę przechodzi fala zmian. I wiadomo, że to jeszcze nie koniec. Jeśli nowe Ministerstwo Edukacji liczy na świadectwo z paskiem i średnią 5,5, to może się rozczarować. W tym symbolicznym momencie - na koniec roku szkolnego - wyłania się słodko-gorzki obraz. Spokojnie, stopni nie będziemy stawiać, będzie to ocena opisowa.

Artykuł dostępny w subskrypcji
  • Takiego roku szkolnego polska edukacja nie przeżyła od dobrych kilku lat, dokładnie od ośmiu, podczas których dowiadywaliśmy się m.in., że dziewczęta mają się uczyć o "cnotach niewieścich".
  • Barbara Nowacka na stanowisku ministry edukacji to jakościowa zmiana po latach rządów Zjednoczonej Prawicy, z Przemysławem Czarnkiem na czele.
  • Co już się udało? Odpolitycznić stanowiska kuratorów oświaty, zwiększyć nauczycielskie pensje, zacząć prace nad odchudzeniem podstawy programowej.
  • Udało się też ograniczyć prace domowe w podstawówkach. Ale nauczyciele i aktywiści mówią, że to akurat jedna z większych porażek nowego MEN.
  • W szkołach wciąż brakuje nauczycieli - zwłaszcza psychologów i pedagogów, co nie jest dobrą wiadomością w czasie kryzysu zdrowia psychicznego młodych.

Jaki był rok szkolny 2023/2024? Zapytałam o to kilka osób. Podobnie jak o największy sukces i porażkę nowego MEN, a także oczekiwania dotyczące edukacji. Odpowiedzi nauczycieli, aktywistów, absolwentki i ministry edukacji - w specjalnych kartkówkach już za chwilę.

No więc jaki był ten rok szkolny?

- Pełen wyzwań i dynamicznych zmian, które wymagały od wszystkich zaangażowania i elastyczności - mówi Krzysztof Obrębski, wicedyrektor Zespołu Szkół nr 31 w Warszawie, pedagog szkolny, nauczyciel wiedzy o społeczeństwie.

- Rok zmian, ale i oczekiwań - słyszę od Magdaleny Mazur, dyrektorki Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 12 w Krakowie.

- Pełen oczekiwań, ale trochę rozczarowujący - wzdycha dr Iga Kazimierczyk, współtwórczyni kampanii "Wolna szkoła", prezeska Fundacji "Przestrzeń dla Edukacji".

- Lepszy od poprzednich, ale także wymagający, bo oczekiwania wobec nowej ekipy są ogromne, a efekty prac w dużej mierze nadal przed nami - mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka prasowa Związku Nauczycielstwa Polskiego.

- Pracowity, z wieloma wyzwaniami - ocenia Maja Estkowska, absolwentka liceum, członkini Parlamentu Młodych Rzeczypospolitej Polskiej.

I wreszcie ministra edukacji Barbara Nowacka: - Rok szkolny, który zaczął się grudniu. Megawyzwanie!

Barbara Nowacka i Przemysław Czarnek podczas obrad Sejmu
Barbara Nowacka i Przemysław Czarnek podczas obrad Sejmu
Źródło: Jacek Domiński / Reporter / East News

Politykę ze szkół wyprowadzić

13 grudnia 2023 roku. Oczy świata edukacyjnego zwrócone są na Ministerstwo Edukacji Narodowej. Dokonuje się historyczna zmiana. Nową ministrą zostaje Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej. 

Mało kto już o tym pamięta, ale zastępuje na tym stanowisku Krzysztofa Szczuckiego, ministra edukacji i nauki w dwutygodniowym rządzie Mateusza Morawieckiego. Szczegóły zostawmy. Tak naprawdę Nowacka jest następczynią Przemysława Czarnka. Nie trzeba interesować się edukacją, żeby wiedzieć, kim on jest. To minister edukacji z rządu PiS, którego działania nieraz wywoływały skandal czy wyprowadzały ludzi na ulice. Barbara Nowacka już w samym momencie powołania w Pałacu Prezydenckim na nową ministrę dostaje 100 punktów ekstra tylko dlatego, że nie jest ministrem Czarnkiem. Ale to pociąga za sobą ogromne nadzieje zmian na lepsze. 

Co Barbara Nowacka zmieni w szkołach? Na początek prosi, żeby nie dawać pracy domowej na święta
Źródło: Paweł Laskosz/Fakty po Południu TVN24

- Szkoła musi być oderwana od partii politycznych. Musi być miejscem apolitycznym, w którym oczywiście młode osoby toczą dyskusje, które mogą ocierać się o politykę, ale urzędnicy partyjni nie mówią im, jak ta szkoła ma funkcjonować - wybrzmiało na pierwszym briefingu Barbary Nowackiej na stanowisku ministry. Wtedy zapowiedziała jednocześnie pilne zmiany w kuratoriach. 

Pół roku po tym, jak padły te słowa, spotykam się Barbarą Nowacką w jej gabinecie w Ministerstwie Edukacji. To nowość pod wieloma względami. Nie ma jednego pytania na redakcję i zakrzykiwania niewygodnych pytań, jak działo się w ostatnich latach. Jest za to długa i merytoryczna rozmowa. 

- Czy pani na koniec tego roku szkolnego może zameldować swojemu szefowi: odpolityczniłam, odpartyjniłam polską szkołę? - pytam ministrę. 

- To się wydarzyło w pierwszych tygodniach - odpowiada Barbara Nowacka. I przypomina, że w pierwszych dniach jej urzędowania została odwołana, jak to określa, "najbardziej polityczna" kuratorka - ta z Małopolski.

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne
Źródło: Adrianna Otręba, Antonina Długosińska/tvn24.pl

Nowacka odwołuje Nowak

- Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk - mówi mi Magdalena Mazur, dyrektorka Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 12 w Krakowie. To, że akurat ją pytam o mijający rok szkolny, nie jest przypadkowe. 

Małopolska za czasów rządów PiS była niechlubnym symbolem tego, jak źle można traktować szeroko rozumianą szkołę. Małopolską kuratorką oświaty była Barbara Nowak. Co kilka miesięcy robiło się o niej głośno. Kuratorka twierdziła, że Uniwersytet Jagielloński zamienia się w agencję towarzyską, odradzała organizację wyjść szkolnych na "Dziady" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie, a szczepionki przeciw COVID-19 nazywała eksperymentem. Gdy dyrektorka szkoły w Dobczycach pozwoliła uczniom na udział w Tour de Konstytucja, została zawieszona i ukarana naganą na żądanie Barbary Nowak. Teraz, po zmianie władzy w kuratorium i urzędzie wojewódzkim, komisja dyscyplinarna uniewinniła dyrektorkę Aleksandrę Sutkowską. 

W wiosennych wyborach samorządowych Barbara Nowak kandydowała do sejmiku województwa małopolskiego z list PiS. Mandat dostała. Kilka miesięcy wcześniej nową kuratorką w Krakowie została Gabriela Olszowska.

- Czujecie zmianę? Czujecie oddech po zmianie władzy? - pytam dyrektorkę z Krakowa Magdalenę Mazur. 

- Oczywiście, że tak. Pani minister mówi bardzo dużo o autonomii. Nasza pani kurator, która bardzo dobrze zna środowisko, też ma zupełnie inne podejście. Jest jedną z nas - mówi Mazur.

Przez kuratoria oświaty w całej Polsce przeszło prawdziwe tsunami. Nowa ministra edukacji odwołała wszystkich kuratorów powołanych za rządów Zjednoczonej Prawicy. Oprócz Barbary Nowak był w tym gronie i Robert Gaweł, były senator z klubu PiS czy kuratorka z Pomorza, która wysłała pisma do tamtejszych szkół, domagając się wyjaśnień, dlaczego zorganizowały "tęczowy piątek". Po usunięciu ze stanowisk 16 kuratorów, powołano nowych pełniących obowiązki, później rozpisano konkursy i tak pod koniec marca wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer ogłosiła: 

Już wszyscy kuratorzy, którzy wygrali w konkursach, dostali powołania.

Barbara Nowacka mówi dziś, że do szkół wrócił spokój. - Kuratorzy, których powoływałam na pełniących obowiązki, i kuratorzy, którzy później wygrywali konkursy, to osoby z bardzo dużym doświadczeniem, osoby niepartyjne, osoby znające szkołę. To często byli dyrektorzy szkół - podkreśla nowa ministra.

Czy postrzeganie stanowiska kuratora udało się odczarować? - Mam taką świadomość, że kuratorium, mówiąc kolokwialnie, nie będzie nade mną wisiało. Kuratorium daje też taką możliwość, żebyśmy my, jako dyrekcja, nauczyciele, tworzyli swoją przestrzeń - mówi Krzysztof Obrębski, wicedyrektor Zespołu Szkół nr 31 w Warszawie, pedagog szkolny i nauczyciel wiedzy o społeczeństwie

Kierownictwo ministerstwa edukacji planuje spotkać się z nowymi kuratorami oświaty
Źródło: Adrianna Otręba/Fakty TVN

HiT zeszłego sezonu

W plan odpolitycznienia szkół nowa władza wpisała też likwidację HiT-u.

- Czy miałaś przedmiot historia i teraźniejszość? - pytam Maję Estkowską, absolwentkę liceum, która działa w Parlamencie Młodych RP.

- Na szczęście ten hit sezonu mnie ominął - odpowiada ze śmiechem.

HiT, czyli historia i teraźniejszość, to przedmiot, który jest kolejnym symbolem rządów PiS i Przemysława Czarnka. Wprowadzono go we wrześniu 2022 roku do szkół ponadpodstawowych, gdzie zastąpił wiedzę o społeczeństwie na poziomie podstawowym. Dlaczego? Minister Czarnek argumentował na platformie X: "Jesteśmy gotowi, by odzyskiwać pokolenia nieświadomych młodych Polaków".

Historia i teraźniejszość obejmuje zagadnienia od 1945 roku po współczesne wydarzenia. Nauczyciel może, ale nie musi, korzystać na lekcjach z podręcznika. Jedna z książek, ta autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego (historyka, nauczyciela akademickiego i byłego europosła wybranego z list PiS), szczególnie podobała się władzy. Jednocześnie też wywołała większe kontrowersje niż sam przedmiot.

- Podręcznik profesora Roszkowskiego, promowany przez ministra Czarnka, to było upartyjnienie edukacji i upartyjnienie edukacji obywatelskiej. Ta książka nie pokazywała problemów, dylematów. Ona nie stawiała przed osobami uczącymi się pytań. Nie próbowała pokazać złożoności najnowszej historii polskiej - mówi dr Iga Kazimierczyk, współtwórczyni kampanii "Wolna szkoła", prezeska Fundacji "Przestrzeń dla Edukacji".

Odbyła się rozprawa w sprawie podręcznika do HiT-u. Sam autor się nie pojawił
Źródło: Katarzyna Górniak/Fakty TVN

Przedmiot i podręcznik nieraz był krytykowany przez ówczesną opozycję, dlatego nikogo nie zdziwiło, że w wyborczych 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej znalazł się punkt:

Natychmiast wycofamy przedmiot HiT.

Tak też się stało. 1 września młodzież, która zacznie pierwszą klasę w szkołach ponadpodstawowych, nie będzie już miała przedmiotu HiT. A ci, którzy już zaczęli jego naukę, będą ją kontynuować. Dopiero nowe roczniki odczują zmianę. MEN planuje nowy przedmiot. Od 1 września, ale dopiero 2025 roku, zamiast HiT-u ministerstwo chce wprowadzić w drugich klasach szkół ponadpodstawowych przedmiot edukacja obywatelska.

- Edukacja obywatelska to jest coś, czego polska szkoła potrzebuje jak tlenu - słyszę od Mai, absolwentki liceum. Jej zdaniem ten przedmiot powinien uwzględniać prowadzenie dyskusji i debat. - Żeby ćwiczyć wypowiadanie się, kształtowanie swoich poglądów - dodaje. 

Prace nad nowym przedmiotem trwają. W czwartek, 20 czerwca, odbyło się wysłuchanie publiczne w sprawie edukacji obywatelskiej. Do dyskusji zapraszał Instytut Badań Edukacyjnych i MEN. Zdaniem Barbary Nowackiej, o czym mówiła w wywiadzie dla "Faktów" TVN,  przedmiot powinien składać się z czterech komponentów:

  • pierwszy - edukacja obywatelska w wymiarze regionalnym,
  • drugi i największy komponent - Polska,
  • trzeci to Polska w Europie i w ogóle Europa i Unia Europejska,
  • czwarty i zarazem najmniejszy - świat i Polska w świecie.

- Będzie podręcznik? - pytam ministrę.

- Prawdopodobnie będzie podręcznik, ale będzie też dużo swobody - odpowiada.

- Macie jakiś plan, kto mógłby ten podręcznik stworzyć?

Nowacka się uśmiecha: - Nie mamy takiego planu. Jest zespół, który ma tę propozycję wypracować, ale to nie jest tak, że mamy swoich ukochanych autorów, którzy mają się podręcznikiem zająć. Nie szłabym tą drogą.

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne
Źródło: Adrianna Otręba, Antonina Długosińska/tvn24.pl

Podwyżki wynagrodzeń - fajnie! Ale co dalej?

Pensje nauczycielskie to temat wiecznie żywy. Nauczyciele są tą grupą zawodową, która oprócz ciągłego domagania się poprawy swojej sytuacji musi walczyć ze stereotypami - np. "pracujecie tylko 18 godzin tygodniowo i macie dwa miesiące wakacji".

Ale każdy, kto ma w rodzinie lub w gronie znajomych nauczyciela, wie, że ta praca to coś znacznie więcej. Do 18 godzin lekcji dochodzi sprawdzanie stert klasówek w domu, przygotowywanie się do pracy, zebrania, rady pedagogiczne, kółka zainteresowań (jeśli nauczyciel je prowadzi), wypełnianie dokumentacji, dokształcanie się czy rozmowy indywidualne z rodzicami. A dwumiesięczne wakacje szybko topnieją, bo są egzaminy poprawkowe, niektórzy nauczyciele są opiekunami na obozach i koloniach, inni - na przykład w edukacji wczesnoszkolnej - przygotowują salę lekcji. Przed końcem wakacji nauczyciele zapoznają się z dokumentacją nowych uczniów, szkolą się, mają radę pedagogiczną, niektórzy też biorą udział w przygotowaniu planów lekcji. Wiem, co mówię. Jestem córką byłej już nauczycielki z 33-letnim stażem. 

"Strony koalicji potwierdzają pilną potrzebę podwyżek dla nauczycieli (...)" - czytaliśmy w umowie koalicyjnej nowego rządu, którego jednym z priorytetów było podniesienie pensji nauczycieli. Zaglądam do rozporządzenia ministra edukacji i nauki z 24 lutego 2023 roku. Jaką sytuację zastaje nowy rząd? Przyjrzyjmy się, ile dostawał za rządów Zjednoczonej Prawicy nauczyciel z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym. Początkujący - 3690 zł, mianowany - 3890 zł, dyplomowany - 4550 zł (wszystkie kwoty miesięcznie brutto). To wysokości minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego. Do tego mogą dochodzić jeszcze dodatki - np. stażowy, motywacyjny czy za wychowawstwo.

Jak jest teraz? Minimalne wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela z tytułem magistra z przygotowaniem pedagogicznym to (znów miesięcznie brutto) w zależności od stopnia awansu zawodowego kwota od 4908 zł (nauczyciel początkujący), przez 5057 zł (nauczyciel mianowany), do 5915 zł (nauczyciel dyplomowany).

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne

- Czy nauczyciele realnie odczuli podwyżki pensji od nowego rządu? - pytam Magdalenę Kaszulanis z ZNP. - Tak, odczuli. Te podwyżki poprawiły sytuację materialną nauczycieli, bo ona była tragiczna. Ale to nie zachęciło młodych absolwentów do pracy w szkole. Nie obserwujemy większego zainteresowania pracą w oświacie, bo wciąż mamy wakaty. Ta 30-procentowa podwyżka była konieczna i potrzebna, ale nie możemy powiedzieć już, że to jest wszystko i to załatwia sprawę.

Krzysztof Obrębski: - Jako nauczyciel odpowiem, że nie odczuliśmy. Nie da się utrzymać z pensji nauczyciela w jednej szkole. A z perspektywy wicedyrektora - również się nie da. Fajnie, że jest ta podwyżka, cieszymy się. Ale to i tak nie jest wystarczające - słyszę od niego. 

To jeszcze głos z Krakowa. - Odczuliśmy podwyżki. Ale co dalej? Jaka jest perspektywa? Sama mam córkę, która jest nauczycielem początkującym. Młodzi nauczyciele nadal nie są w stanie się utrzymać - mówi dyrektorka Magdalena Mazur.

Magdalena Kaszulanis z ZNP zwraca uwagę, że potrzebne są systemowe rozwiązania: - Chociażby dlatego, że od 1 lipca rośnie płaca minimalna. Dlatego czekamy, żeby nasza inicjatywa obywatelska, czyli powiązanie płacy nauczycieli ze średnim wynagrodzeniem, była procedowana w sejmowej komisji edukacji. Mamy nadzieję, że jak najszybciej rozpocznie nad nim prace.

Chodzi o obywatelski projekt nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela. Przygotował go Związek Nauczycielstwa Polskiego, zebrał pod nim ponad 250 tys. podpisów obywateli. Projekt pod koniec stycznia trafił do prac w sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, i utknął tam. 

- Uważam, że pensje nauczycieli powinny być w sposób systemowy uzależnione od funkcjonowania państwa. To jest postulat ze wszech miar słuszny - mówi ministra Barbara Nowacka.

To, jak bardzo potrzebna jest nadal dyskusja o pensjach nauczycieli i przede wszystkim realne działania, pokazuje właśnie ten problem - wakatów nauczycielskich. Za czasów poprzedniej władzy dyrektorzy szkół mówili nieraz, jak duże są braki kadrowe i czym to skutkuje. Były przykłady nauczycieli uczących w kilku szkołach albo w jednej, za to kilku przedmiotów. 

Robert Górniak, nauczyciel prowadzący stronę Dealerzy Wiedzy, napisał program, który zlicza oferty pracy ze stron kuratoriów oświaty. 15 czerwca 2023 roku było ich 17 755. Liczba może robić wrażenie. Wracam do Górniaka i proszę go o aktualne dane. Za nowej władzy, z nową ministrą, po przyznaniu podwyżek. I co? I nic. Stan na 14 czerwca tego roku to 18 437 ofert pracy dla nauczycieli.

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne
Źródło: Adrianna Otręba, Antonina Długosińska/tvn24.pl

Rzut plecakiem i tyle

Sierpień 2023 roku. Trwa kampania wyborcza. Donald Tusk jeździ po Polsce i spotyka się z mieszkańcami. We Włocławku na wiecu głos zabiera uczeń Maciek: "To jest ogólnie problem polskich szkół, że są łamane prawa dziecka. Na przykład prawo do odpoczynku. Zadawanie na weekend, sprawdziany na poniedziałek. Zadawanie tak dużo, żebyśmy nie mieli czasu na odpoczynek". Tłum wybucha śmiechem i bije brawo. "Generalnie nowoczesna szkoła już nie powinna polegać na odrabianiu lekcji. To jest absurd" - odpowiada Donald Tusk. Machina rusza. 

Likwidacja prac domowych znajdzie się najpierw w 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej. Później w umowie koalicyjnej będzie już łagodniejsza wersja: 

Ograniczymy obowiązki związane z zadawaniem prac domowych, tak by czas po szkole był przeznaczony tylko dla rodziny i rozwijania swoich pasji.

Po wygranych przez Koalicję 15 października wyborach, obok podwyżek dla nauczycieli, ograniczenia w pracach domowych są najszybciej realizowaną obietnicą. Pomysł ma błogosławieństwo samego premiera, który chętnie umieszcza w mediach społecznościowych nagrania dotyczące nowych przepisów i ich wejścia w życie. "Od 1 kwietnia nie będą zadania domowe obowiązkowe. I to nie jest Prima Aprilis" - mówi Donald Tusk. A zapowiedź ma odzwierciedlenie w rozporządzeniu.

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne

Politycy z obietnicy się wywiązali. A co z najważniejszymi w tej układance: uczniami, nauczycielami, rodzicami? Po prawie trzech miesiącach funkcjonowania przepisów ograniczających zadawanie prac domowych można zadać pytanie: "No i jak?".

Magdalena Mazur, dyrektorka szkoły z Krakowa, ocenia zmiany w pracach domowych jako największą porażkę nowego MEN: - Po rozmowach z wieloma dyrektorami i rodzicami stwierdzam, że to jednak był trochę strzał w kolano. Pewnie dzieci są zadowolone. Ale nie wierzę, że rodzice spędzają teraz z nimi więcej czasu. U mnie w szkole rodzice mówili, że wcale nie ma nadmiaru zadań domowych, że to też uczy dzieci samodyscypliny. W tej chwili jak to wygląda? Dzieci przychodzą do domu, rzucają plecakiem i tyle. Czasem nawet nie zaglądają do niego, żeby się przepakować.

Zdaniem dr Igi Kazimierczyk z Wolnej Szkoły problem z nadmiernym zadawaniem prac domowych został sztucznie wykreowany: - Można to było bardzo szybko rozwiązać, bo wiadomo, że najszybciej rozwiązuje się problemy, które nie istnieją. Pojawiła się po raz kolejny narracja o szkole jako miejscu, które krzywdzi, jest straszne i opresyjne. A zamiast likwidować cały element, powinno się raczej skupić na piętnowaniu złych praktyk i pokazywaniu, jak robić dobrze. Dzieci z wysokofunkcjonujących rodzin nie odczują braku prac domowych. W domu będą rodzice, którzy zapytają, co było, z czym masz problem, co powtórzyć. Ale w systemie szkolnym są też dzieci, które nie mają takich rodziców. I to są dzieci, dla których jedyną osobą, która może coś sprawdzić, był nauczyciel. Teraz nauczyciel stracił narzędzie komunikacji z takimi dzieciakami, które mają niewspierające środowisko edukacyjne.

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne
Źródło: Adrianna Otręba, Antonina Długosińska/tvn24.pl

Magdalena Kaszulanis z ZNP mówi, że chodziło tutaj po prostu o "dowiezienie tematu". - Czyli zrealizowanie zapowiedzi, która padła z ust premiera w trakcie kampanii wyborczej. Natomiast środowisko było bardzo krytyczne - zwraca uwagę rzeczniczka ZNP. Jej zdaniem odpowiedź na pytanie, jakie przyniesie to skutki długofalowe dla uczniów, poznamy dopiero za kilka lat w postaci wyników uczniów np. na egzaminach.

Psycholog potrzebny od zaraz

Poprawa kondycji zdrowia psychicznego uczniów to temat bardzo złożony. W proces zmian zaangażowane jest nie tylko MEN, ale także resort zdrowia. Tu skupimy się na konkretnym wątku związanym ze szkołą - opieką psychologiczno-pedagogiczną. Nie bez powodu. Wracamy do sytuacji kadrowej. Kogo najbardziej brakuje, gdy patrzymy na tabelkę Dealerów Wiedzy? Stan na 14 czerwca - numer jeden to psycholodzy. Tego stanowiska dotyczy aż 2501 ofert pracy w Polsce. Numer dwa - pedagodzy. Dla nich jest 1910 ofert pracy.

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne

Idąca w tysiące liczba wakatów to nie przypadek. 1 września 2022 roku rozpoczęło się wdrażanie tak zwanej standaryzacji zatrudniania. Chodzi o psychologów, pedagogów, logopedów, terapeutów pedagogicznych i pedagogów specjalnych pracujących w przedszkolach i szkołach. Oznacza to w praktyce, że liczba potrzebnych etatów nauczycieli specjalistów jest uzależniona od liczby dzieci lub uczniów w danym przedszkolu, szkole lub zespole. Już prawie dwa lata temu MEN pytane o problemy kadrowe odpowiadało: "W całej Polsce od 1 września [2022 roku - red.] w szkołach powinno zostać obsadzonych kilkanaście tysięcy etatów psychologów i innych specjalistów od pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Dlatego też duża część ogłoszeń dotyczy właśnie tych specjalistów".

Jak jest dzisiaj? Pytam ministrę Nowacką: - Czy widzicie ten problem, że w szkołach brakuje psychologów i pedagogów?

- Widzimy go. Uważam, że problem dostępności psychologów jesteśmy w stanie w perspektywie kilku lat rozwiązać. Tak, żeby psycholog nie tylko był w każdej szkole, ale żeby był dobrze dostępny dla dziecka - deklaruje ministra.

Pytam Krzysztofa Obrębskiego, wicedyrektora Zespołu Szkół nr 31 w Warszawie, czy w jego szkole nie brakuje psychologów i pedagogów. Odpowiada, że w tej chwili nie, ale bardzo trudno było zapełnić tę lukę. - Bez znajomości by się nie udało. Dlatego że psycholog w gabinecie prywatnym zarabia zdecydowanie więcej niż psycholog w szkole - mówi wicedyrektor.

Pełnomocniczka

Stres, oczekiwania rodziców, pogoń za ocenami czy nauka zdalna - to tylko kilka przykładów tego, z czym muszą lub musiały mierzyć się młode głowy. Jeżeli w domu ktoś zapyta, czy wszystko jest okej, czy chce pogadać, to już jest dobrze. A co, jeśli dziecko nie ma z kim porozmawiać? Gdy rodzice są zajęci pracą. Ratunkiem, i nie jest to słowo przesadzone, okazuje się szkoła. A w niej nauczyciele, psycholodzy i pedagodzy. A ci potrzebują narzędzi i wsparcia Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Jeżeli chodzi o zdrowie psychiczne uczniów, dwa działania nowego ministerstwa widać szczególnie. Po pierwsze - od września 2025 roku w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych będzie nowy przedmiot - edukacja zdrowotna. Jak mówiła w kwietniu Barbara Nowacka, edukacja zdrowotna ma obejmować zagadnienia zdrowia psychicznego, fizycznego, a także kwestie zdrowego odżywiania, profilaktyki, problemu uzależnień oraz edukacji seksualnej. Obecnie nad przygotowaniem założeń programowych nowego przedmiotu pracuje zespół ekspertów powołany przez ministrę edukacji. Do końca sierpnia ma on przygotować i przekazać do MEN propozycję projektu podstawy programowej.

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne

Drugim działaniem jest powołanie przez Barbarę Nowacką wiceministry Pauliny Piechny-Więckiewicz (Nowa Lewica) na pełnomocniczkę ds. zdrowia psychicznego uczniów. Jak napisano w komunikacie: "Do zadań Pełnomocnika należy m.in. analiza przepisów prawa i rozwiązań w zakresie ochrony zdrowia psychicznego uczniów, przygotowanie propozycji rozwiązań prawnych i inicjatyw w zakresie ochrony zdrowia psychicznego uczniów w przedszkolach, szkołach i placówkach, a także realizowanie działań na rzecz profilaktyki i ochrony zdrowia psychicznego uczniów". 

Taki krok to dowód, że zdrowie psychiczne uczniów jest ważne dla nowego rządu. Ale jak to wygląda w praktyce? 

Piechna-Więckiewicz zostaje pełnomocniczką pod koniec stycznia. Na 7 kwietnia zaplanowane są wybory samorządowe, w których startuje. Zdobywa mandat radnej Sejmiku Województwa Mazowieckiego. Następnie bierze udział w kolejnej kampanii wyborczej. Startuje do Parlamentu Europejskiego, ale bezskutecznie. Dziś jest nie tylko pełnomocniczką ministry do spraw zdrowia psychicznego uczniów, ale również wiceministrą edukacji i wiceprzewodniczącą Sejmiku Województwa Mazowieckiego.

Dr Iga Kazimierczyk z Wolnej Szkoły zwraca uwagę, że Paulina Piechna-Więckiewicz jest polityczką i do startu w wyborach ma prawo. - Ale to być może wymagałoby jakiejś rewizji oczekiwań pani minister. Przecież jej pełnomocnikiem nie musi być wiceminister. Mianowanie na pełnomocnika urzędującego wiceministra, który ma dużo pracy w resorcie po ministrze Czarnku, jest ryzykownym zadaniem - ocenia.

Paulina Piechna-Więckiewicz, wiceministra edukacji, pełnomocniczka ministry ds. zdrowia psychicznego uczniów i wiceprzewodnicząca Sejmiku Województwa Mazowieckiego
Paulina Piechna-Więckiewicz, wiceministra edukacji, pełnomocniczka ministry ds. zdrowia psychicznego uczniów i wiceprzewodnicząca Sejmiku Województwa Mazowieckiego
Źródło: Albert Zawada/PAP

MEN odpowiedziało nam, że przed wyborami samorządowymi aktywność Pauliny Piechny-Więckiewicz w kampanii wyborczej nie kolidowała z obowiązkami ministerialnymi, a w czasie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego wiceministra była do 7 czerwca na urlopie bezpłatnym. W czasie jej nieobecności obowiązki przejęła minister Barbara Nowacka oraz wiceminister Izabela Ziętka. Ministra edukacji przekonuje, że Paulina Piechna-Więckiewicz dobrze wykonuje swoją pracę. - Zależało mi, żeby to była osoba, która będzie nie tylko pełnomocnikiem, ale będzie umocowana mocno w ministerstwie - mówi nam Barbara Nowacka. 

Co do tej pory udało się zrobić pełnomocniczce i MEN? To kilka najważniejszych przykładów, które podał nam resort:

  • departament pod nadzorem wiceminister Piechny-Więckiewicz przygotowuje mapę działań, które będą wspierać szkoły i placówki w 4 obszarach: promocji zdrowia, profilaktyki problemów zdrowia psychicznego, pomocy w kryzysie psychicznym, powrotu do zdrowia - wspieranie uczniów po doświadczeniu kryzysu psychicznego, traumy/próby samobójczej;
  • organizacja Tygodnia Zdrowia Psychicznego MEN;
  • współorganizacja i udział w konferencji "Zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży. Wspólna praca, najlepsze rozwiązania";
  • pełnomocniczka wraz Fundacją GrowSPACE po raz pierwszy w siedzibie MEN zaprezentowała wyniki rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+;
  • pod nadzorem Piechny-Więckiewicz przygotowano i przeprowadzono ankietę z zakresu realizacji przez szkołę/placówkę zadań dotyczących wychowania i profilaktyki w roku szkolnym 2023/2024. Wyniki ankiety posłużą do planowania dalszych prac, zgodnych z potrzebami uczniów i uczennic;
  • w ramach Narodowego Programu Zdrowia MEN przygotowuje narzędzie informatyczne - platformę do diagnozy czynników chroniących i czynników ryzyka. Będzie pomagać dyrektorom szkół w podejmowaniu trafnych, opartych na podstawach naukowych, działań wychowawczo-profilaktycznych w tym z zakresu ochrony zdrowia psychicznego uczniów;
  • w ramach Narodowego Programu Zdrowia MEN przygotował narzędzie informatyczne Portal Poradni on-line, który obecnie przygotowuje do wdrożenia. Powstał w odpowiedzi na potrzebę zwiększenia dostępności pomocy psychologicznej dla uczniów, rodziców i nauczycieli. Dzięki formule on-line specjaliści mają także uproszczoną ścieżkę konsultacji, wymiany wiedzy i doświadczeń ze specjalistami z różnych sektorów wsparcia i dziedzin nauki.
Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne
Źródło: Adrianna Otręba, Antonina Długosińska/tvn24.pl

Zmiany i sprzeciw

Z roku na rok spada odsetek uczniów uczestniczących w lekcjach religii w szkole. Dodatkowo - zmieniła się władza, a ministrą edukacji została polityczka, która od lat mówi o rozdziale Kościoła od państwa. Zmiany dotyczące nauczania religii były nieuniknione.

- Dwie godziny lekcji religii to przesada, bo mają tej religii dzieci więcej niż innych przedmiotów - oświadczyła 13 grudnia w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 ministra edukacji Barbara Nowacka. - Dlatego moja propozycja będzie polegała na ograniczeniu lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa - zapowiedziała ministra.

1312N086X NOWACKA
Nowacka: zaproponuję ograniczenie lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa
Źródło: TVN24

Na ogłoszenie kolejnego kroku trzeba było jednak długo czekać. Dopiero pół roku później ministra poinformowała, że od września 2025 roku w szkołach będzie jedna godzina religii. - Rozpoczęliśmy prace w ministerstwie nad redukcją godzin religii do jednej godziny tygodniowo. Tak jak się zobowiązałam, tak te prace ruszą - mówiła na antenie TVN24. 

To nie koniec zmian. Pod koniec kwietnia pojawił się projekt rozporządzenia, które ma umożliwić łączenie klas w przypadku, gdy na religię lub etykę zgłosi się więcej niż siedmiu uczniów, a maksymalnie 30 (dla dzieci w przedszkolu i uczniów klas I-III szkoły podstawowej maksymalnie 25). Teraz klasy można łączyć dopiero wtedy, gdy jest mniej niż siedmiu uczniów. 

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne
Źródło: Adrianna Otręba, Antonina Długosińska/tvn24.pl

Pomysły MEN spotykały się jednak ze sprzeciwem. Rzecznik praw obywatelskich pisze, że "nowa organizacja lekcji religii zmniejszy liczbę godzin i spowoduje redukcję zatrudnienia katechetów". Sprzeciw płynie też z Konferencji Episkopatu Polski: "(...) zapowiadane zmiany są krzywdzące lub wręcz dyskryminujące. Ograniczają one prawa rodziców do wychowania własnych dzieci w wyznawanej wierze" - czytamy w oświadczeniu przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego KEP.

- Mam świadomość, że tak, uderzamy w pewien interes pewnej grupy, która przez ostatnich osiem lat przyzwyczaiła się, że ma wszystko. A my proponujemy im dialog, rozmowę - przekonywała w TVN24 ministra edukacji. Barbara Nowacka zapowiedziała, że w rozporządzeniu o łączeniu grup będą korekty. - Pierwotna propozycja była, żeby łączyć w klasach I-III, IV-VIII i w liceach. Ale po rozmowach zgodziliśmy się na łączenie grup w ramach klas I-III, IV-VI i VII-VII - mówiła ministra.

Ale to nadal nie koniec zmian. W rozporządzeniu, które ogranicza prace domowe w szkołach podstawowych, są też przepisy o tym, że ocena z etyki i religii nie będzie wliczana do średniej oceny rocznej. "Celem zmiany jest zapewnienie uczniom równych szans w uzyskiwaniu średniej ocen" - podano w komunikacie MEN. Tu również był sprzeciw Kościoła katolickiego, ale kroku wstecz nie będzie. Przepisy mają obowiązywać od nowego roku szkolnego.

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne

Willa minus

Nowa władza wzięła sobie za cel rozliczenie Prawa i Sprawiedliwości z afer, które wyszły już lub dopiero wychodzą na światło dzienne. Jedną z nich był tak zwany program Willa plus. Poprzednia władza, zmieniając prawo, stworzyła cały mechanizm przekazywania publicznych pieniędzy organizacjom bliskim PiS. Sprawę opisywali w serii wielokrotnie nagradzanych artykułów dziennikarze portalu tvn24.pl Justyna Suchecka i Piotr Szostak.

Na początku kwietnia na konferencji prasowej wiceministerek edukacji Joanny Muchy i Katarzyny Lubnauer (która będąc w opozycji przeprowadziła szereg kontroli poselskich dotyczących Willi plus) usłyszeliśmy, że resort prowadzi audyt. - Zostało już zwrócone 3,5 miliona złotych. W realizacji są dwa kolejne zwroty na sumę prawie 3,2 miliona złotych - przekazała wiceministra Joanna Mucha. Ta kwota wzrosła. - Mam już 11 milionów złotych odzyskanych z różnych inwestycji pana Czarnka, w tym Willi plus - przekazała w ostatni wtorek w "Rozmowie Piaseckiego" ministra Barbara Nowacka.

Trwają porządki w MEN. Barbara Nowacka: mam już odzyskane z inwestycji pana Czarnka 11 milionów złotych
Źródło: Maciej Knapik/Fakty TVN

Obserwując rozliczanie afery Willi plus czuć jednak pewien niedosyt i poczucie niesprawiedliwości. W ubiegłym roku posłanka Krystyna Szumilas opublikowała długą listę organizacji, które wnioskowały o pieniądze z konkursu "Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania" (tak właśnie nazywa się program, określany po wybuchu afery Willa plus). Dostały pozytywną opinię, ale na pieniądze nie mogły liczyć. Pieniądze były nadzieją m.in. dla Fundacji OONIWEREK z podwarszawskiego Izabelina, która pomaga dzieciom z niepełnosprawnościami. Prezeska fundacji Joanna Palica się nie poddała i zorganizowała zbiórkę pieniędzy w internecie. - Od grudnia krążymy po wszystkich możliwych instytucjach w tym kraju, wszędzie prosząc o jakiekolwiek wsparcie. Wszędzie słyszymy, że robimy superrobotę, ale nic z tego nie wynika - mówiła nam dwa miesiące temu. Do dziś nic się nie zmieniło. 

Czy w momencie, kiedy to państwo zawiodło za czasów poprzedniej władzy, to czy państwo - już za nowej władzy - nie powinno zadośćuczynić takim organizacjom? Może MEN powinno przeprowadzić też audyt listy tych poszkodowanych w ramach Willi plus - z pozytywnymi opiniami, ale bez pieniędzy? Na początku kwietnia MEN informowało, że nie planuje ponownego rozpatrywania wniosków ani nowych dotacji w 2024 roku "z uwagi na brak środków finansowych". Podano również, że pieniądze, które zostały i zostaną zwrócone - ze względu na nieprawidłowości - nie trafią do budżetu MEN, lecz do budżetu państwa (Ministerstwo Finansów).

Prowadzą placówki dla dzieci z najcięższym stopniem niepełnosprawności, pieniędzy z programu Willa plus nie dostali
Źródło: Adrianna Otręba/Fakty TVN

Rok szkolny inny niż wszystkie

Wracam do pierwszego zdania tego tekstu - to był wyjątkowy rok szkolny. Nie da się go jednoznacznie ocenić. Z jednej strony MEN swoimi działaniami nie wywołuje już lęku. Nie słyszę od nauczycieli o efekcie mrożącym czy strachu. Nikt nie mówi, że boi się zaprosić jakąś pozarządową organizację do szkoły. Bez wątpienia - poprawiła się atmosfera. Z drugiej jednak strony słyszę o strzale w kolano i politycznym działaniu, jeśli chodzi o prace domowe; słyszę również, jak wiele jest jeszcze do zrobienia: jeśli chodzi o zdrowie psychiczne uczniów, braki kadrowe nauczycieli czy odchudzanie podstaw programowych (nad tym toczą się prace). Pociesza myśl, że MEN ma tego wszystkiego świadomość. Dobrze, żeby przy swoich działaniach wsłuchiwało się w głos tych, których zmiany dotyczą, i tych, którzy od lat zajmują się edukacją.

Aktualnie czytasz: "Wszyscy czuliśmy presję, czuliśmy lęk". Teraz oczekiwania są ogromne
Źródło: Adrianna Otręba, Antonina Długosińska/tvn24.pl

Magdalena Mazur: - Trzeba odbudować autorytet nauczyciela, tak żeby społeczeństwo na nas patrzyło nie tylko przez pryzmat podwyżek i wolnego.

Iga Kazimierczyk: - Spodziewaliśmy się zmian, szerokiej i sensownej reformy porządkującej system i budującej szkołę na przyszłość. Mówię w czasie przeszłym, bo to się nie do końca wydarzyło. Zamiast dyskusji o wizji szkoły, która powinna pomagać budować odporne społeczeństwo obywatelskie, dostaliśmy dyskusję o pracach domowych, a teraz kolejny miesiąc rozmawiamy o tym, czy "Potop" ma być wykreślony z listy lektur, czy ma być w całości. Sztuczna inteligencja rozwiązuje zadania maturalne, a my czwarty miesiąc słuchamy o kanonie lektur. Tracimy czas. Nasze dzieci tracą czas, bo one są w szkole teraz i będą w niej jutro, i to o tej szkole jutra chcemy rozmawiać. A mamy wycinki - tu sport, tu zdrowie, tu wojsko. Żadnej wizji, planu i strategii. 

Krzysztof Obrębski: - Proszę ministerstwo o lepsze słuchanie strony społecznej - praktyków - i przeprowadzanie szerokich konsultacji przed wprowadzaniem jakichkolwiek zmian.

Maja Estkowska: - Jeżeli chcemy uratować zawód nauczyciela, to pensje muszą jeszcze porządnie wzrosnąć. Niecały miesiąc temu skończyłam maraton matur. Moi znajomi i ja stoimy przed tym wielkim pytaniem, co chcemy robić w życiu. W obecnych realiach nie ma zbyt wielu osób, które chciałyby wiązać swoją przyszłość z pracą w edukacji.

Magdalena Kaszulanis: - Trzeba poprawić dobrostan uczniów i nauczycieli oraz podnieść status zawodowy nauczycieli i nauczycielek. Bez nauczycieli nie stworzymy lepszej szkoły!

Kolejny rok szkolny szykuje się równie intensywny co ten. Najważniejsze, że każda ze stron daje sobie cały czas szansę i wykazuje chęć dialogu. Tego za ministra Czarnka nie było.

Takiego roku szkolnego polska edukacja nie przeżyła od dobrych kilku lat, dokładnie od ośmiu, podczas których dowiadywaliśmy się m.in., że dziewczęta mają się uczyć o "cnotach niewieścich".

Barbara Nowacka na stanowisku ministry edukacji to jakościowa zmiana po latach rządów Zjednoczonej Prawicy, z Przemysławem Czarnkiem na czele.

Co już się udało? Odpolitycznić stanowiska kuratorów oświaty, zwiększyć nauczycielskie pensje, zacząć prace nad odchudzeniem podstawy programowej.

Udało się też ograniczyć prace domowe w podstawówkach. Ale nauczyciele i aktywiści mówią, że to akurat jedna z większych porażek nowego MEN.

W szkołach wciąż brakuje nauczycieli - zwłaszcza psychologów i pedagogów, co nie jest dobrą wiadomością w czasie kryzysu zdrowia psychicznego młodych.

pierwszy - edukacja obywatelska w wymiarze regionalnym,

drugi i największy komponent - Polska,

trzeci to Polska w Europie i w ogóle Europa i Unia Europejska,

czwarty i zarazem najmniejszy - świat i Polska w świecie.

departament pod nadzorem wiceminister Piechny-Więckiewicz przygotowuje mapę działań, które będą wspierać szkoły i placówki w 4 obszarach: promocji zdrowia, profilaktyki problemów zdrowia psychicznego, pomocy w kryzysie psychicznym, powrotu do zdrowia - wspieranie uczniów po doświadczeniu kryzysu psychicznego, traumy/próby samobójczej;

organizacja Tygodnia Zdrowia Psychicznego MEN;

współorganizacja i udział w konferencji "Zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży. Wspólna praca, najlepsze rozwiązania";

pełnomocniczka wraz Fundacją GrowSPACE po raz pierwszy w siedzibie MEN zaprezentowała wyniki rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+;

pod nadzorem Piechny-Więckiewicz przygotowano i przeprowadzono ankietę z zakresu realizacji przez szkołę/placówkę zadań dotyczących wychowania i profilaktyki w roku szkolnym 2023/2024. Wyniki ankiety posłużą do planowania dalszych prac, zgodnych z potrzebami uczniów i uczennic;

w ramach Narodowego Programu Zdrowia MEN przygotowuje narzędzie informatyczne - platformę do diagnozy czynników chroniących i czynników ryzyka. Będzie pomagać dyrektorom szkół w podejmowaniu trafnych, opartych na podstawach naukowych, działań wychowawczo-profilaktycznych w tym z zakresu ochrony zdrowia psychicznego uczniów;

w ramach Narodowego Programu Zdrowia MEN przygotował narzędzie informatyczne Portal Poradni on-line, który obecnie przygotowuje do wdrożenia. Powstał w odpowiedzi na potrzebę zwiększenia dostępności pomocy psychologicznej dla uczniów, rodziców i nauczycieli. Dzięki formule on-line specjaliści mają także uproszczoną ścieżkę konsultacji, wymiany wiedzy i doświadczeń ze specjalistami z różnych sektorów wsparcia i dziedzin nauki.

Czytaj także: