Będzie oczywiście przeciąganie liny, ale jak przychodzi co do czego, to myślę, że jest wycofanie się i spokojne rządzenie jako koalicja - powiedział w środę w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 wiceminister infrastruktury Marcin Horała. Jego zdaniem, "ruchy, które by wpłynęły na rozbicie koalicji są w sposób oczywisty nieopłacalne dla żadnego z koalicjantów".
Wiceminister infrastruktury Marcin Horała odniósł się do ostatnich tarć w koalicji rządzącej. Pytany, jak blisko ostatecznego skłócenia się i kompletnej rozsypki jest większość rządząca, odparł, że daleko. - Ruchy, które by wpłynęły na rozbicie koalicji są w sposób oczywisty nieopłacalne dla żadnego z koalicjantów. Przede wszystkim sprzeczne z polską racją stanu, co jest najważniejsze - ocenił.
- Zakładając też jakieś niższe występujące czasem motywacje w polityce, interes żadnego z koalicjantów na tym nie polega. Co więcej, najbardziej nie polega u tych mniejszych koalicjantów, bo wiadomo, że tam, gdzie gruby schudnie, tam chudszy czy biedniejszy umrze z głodu. Siła tych partii jest na tyle mała, że nie mają szans samodzielny byt - dodał.
Horała powiedział, że "będzie oczywiście przeciąganie liny, które w systemie demokracji jest naturalne". - Ale jak przychodzi co do czego, to myślę, że jest wycofanie się i spokojne rządzenie jako koalicja – ocenił.
W zeszłym tygodniu na posiedzeniu Sejmu 17 posłów Solidarnej Polski zagłosowało razem z opozycją za uzupełnieniem porządku obrad o informację wicepremiera Piotra Glińskiego dotyczącą Funduszu Wsparcia Kultury przez resort kultury.
"Jest akcja, to jest i reakcja"
- Nie wiedzieliśmy, że tak będzie. Pokazali nam figę. Przyjmujemy to do wiadomości, będziemy działać konsekwentnie - powiedział w poniedziałek szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Na pytanie, jaka będzie reakcja Prawa i Sprawiedliwości na "pokazanie figi" przez Solidarną Polskę, odparł: - Damy po łapie.
Horała pytany w "Rozmowie Piaseckiego", czy ma poczucie, że to buduje sympatię, zaufanie i przyszłość koalicji, powiedział, że "Prawo i Sprawiedliwość wykazuje się w tej koalicji świętą cierpliwością i ogromnym szacunkiem dla podmiotowości naszych koalicjantów".
- Nasi koalicjanci czasem wykonują gesty, które należy uznać za nie do końca rozsądne. Jest akcja, to jest i reakcja – stwierdził.
Horała ocenił, że "dobrze rozumiany własny interes tych formacji jest taki, że o rozpadzie koalicji nie będzie mowy".
- Czasem musimy się trochę dotrzeć w tym związku – dodał.
Czego oczekiwać od koalicjanta
Pytany, czy PiS zagrozi Solidarnej Polsce, że jeśli nie zagłosuje za projektem ustawy o ratyfikacji decyzji dotyczącej Funduszu Odbudowy, to wypada z koalicji, wiceminister powiedział, że "to jest decyzja bardzo dużej wagi, którą nie on będzie podejmował, tylko kierownictwo partii".
Powiedział, że "głosowanie z opozycją za informacją w Sejmie nie jest dobre, ale jeszcze mieści się w jakichś granicach".
Zaznaczył jednak, że "od takiego koalicjanta należałoby oczekiwać, że w tych najważniejszych, kluczowych, fundamentalnych głosowaniach będzie głosował razem z koalicją".
Sprawa Obajtka
Horała odniósł się także do opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą" nagrań z udziałem ówczesnego wójta Pcimia, a dzisiejszego prezesa Orlenu Daniela Obajtka. Według gazety Daniel Obajtek "z tylnego siedzenia" kierował spółką TT Plast, a ustawa o samorządach zabrania łączenia funkcji wójta oraz działalności biznesowej.
CZYTAJ: "Daniel powiedział, żebym się kontaktowała z panem, jak Polskę dzielić". Nowe "taśmy Obajtka"
Horała pytany był, jak prokuratura znając nagrania mogła umorzyć postępowanie w sprawie fałszywych zeznań, jakie miał składać Obajtek.
- Nie wiemy tak naprawdę, jaki to jest fragment, jak zmontowany, czy to całość, czy są inne rozmowy. Prokuratura oceniała całość materiału dowodowego – dodał. - To, że przeklina pan prezes. Ja też przeklinam w prywatnych rozmowach, zdarza mi się – powiedział polityk PiS.
- Tą sprawą już się sądy zajmowały i zdaje się zajęły się tak, że ci wujowie, z którymi pan prezes miał konflikt, zostali skazani – dodał Horała.
Pytany, czy szefem Orlenu powinien być człowiek z taką przeszłością i takimi standardami moralnymi, odparł, że "co do takiej przeszłości i standardów, się nie wypowiada".
- Nie wiemy, skąd ta rozmowa się wzięła, jakie były inne rozmowy, jaki był ich kontekst – powtórzył.
- Jeśli ktoś uważa, że doszło do popełnienia przestępstwa, to oczywiście niech złoży zawiadomienie do prokuratury, albo nawet niech po prostu publicznie taką tezę postawi i da szansę sobie się pozwać w obronie dobrego imienia przez pana prezesa Obajtka i sąd rozstrzygnie – dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24