Polska nie planuje w tej chwili ewakuacji swoich placówek dyplomatycznych z Ukrainy - poinformował w poniedziałek wiceszef MSZ Paweł Jabłoński po zakończeniu posiedzenia ministrów spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej. Przekazał również, że "nasi ukraińscy partnerzy nie mają dzisiaj żadnych wątpliwości, że Polska jest gotowa do udzielenia im wszelkiej możliwej pomocy".
- Nie jest w tej chwili planowana ewakuacja polskich placówek dyplomatycznych z Ukrainy. Nie dostrzegamy w tej chwili takiej potrzeby. Oczywiście, bardzo uważnie obserwujemy sytuację. Bo sytuacja potrafi bywać dynamiczna. (...) Zdecydowana większość państw podziela ocenę Polski - powiedział Jabłoński.
Dodał jednocześnie, że "zagrożenie dla bezpieczeństwa w Europie, przynajmniej w naszej części Europy, bezpośrednio u granic Unii Europejskiej, jest największe od kilku dekad".
Wiceszef MSZ: Polska jest gotowa do udzielenia Ukrainie wszelkiej możliwej pomocy
Wiceszef MSZ pytany był o dostawy sprzętu dla Kijowa. - Chciałbym powiedzieć nieco więcej, natomiast kwestie współpracy obronnej, także w zakresie sprzętu, to są kwestie, które nie zawsze mogą być ujawniane opinii publicznej. Są (one) objęte pewnymi klauzulami. Mogę powiedzieć jedno: nasi ukraińscy partnerzy nie mają dzisiaj żadnych wątpliwości, że Polska jest gotowa do udzielenia im wszelkiej możliwej pomocy. I tyle na ten temat mogę dzisiaj powiedzieć - przekazał Jabłoński.
Dodał, że wiele krajów UE rozumie, jak wielkie jest niebezpieczeństwo. - Rozmawialiśmy zarówno o tym, (...) jak metodami dyplomatycznymi tego kryzysu uniknąć, ale także - to myślę nawet ważniejsze - jakie działania podjąć, aby powstrzymać Rosję przed eskalacją. A więc działania o charakterze sankcyjnym, działania przygotowawcze do tego, co może się wydarzyć, jeśli Rosja nie wycofa się z tej eskalacji - wskazał.
Jabłoński: liczy na to, iż sygnał UE będzie na tyle silny, że powstrzyma Rosję
Dodał, że w poniedziałek po raz kolejny mamy do czynienia z bardzo silnym sygnałem jedności transatlantyckiej. - To jest bardzo dobre, dlatego że jeszcze kilka tygodni temu były spore wątpliwości co do tego. Przeciwnicy Unii Europejskiej, przeciwnicy NATO wskazywali, że Zachód wcale nie jest w tej sprawie jednością. Dziś oczywiście nie jest tak, że wszyscy się ze wszystkim zgadzają, ale nie ma już dyskusji, czy Rosja Władimira Putina jest groźna, czy należy reagować, ale jest dyskusja jak, kiedy, z jaką intensywnością. To też bardzo dobra wiadomość dla bezpieczeństwa całej Europy - zaznaczył.
Oświadczył, że liczy na to, iż sygnał UE "będzie na tyle silny, że Rosję przed agresywnymi działania powstrzyma". - Nawet jeśli między poszczególnymi państwami Unii Europejskiej są różnice zdań, to nie ma co do jednego: trzeba działać i to nie tylko działać reaktywnie, działać w odpowiedzi na to, co się wydarzy, ale także z wyprzedzeniem być przygotowanym. O tym dzisiaj bardzo mocno mówiliśmy, że ten czas jest kluczowy. Musimy być jako Unia Europejska przygotowani - powiedział.
Zaznaczył, że prace nad pakietem potencjalnych sankcji są "bardzo zaawansowane". Dodał, że te prace w ostatnich dniach uległy "znacznemu przyspieszeniu". Wskazał, że jeśli będzie taka konieczność, świat Zachodu jest gotowy do podjęcia względem Rosji znacznie dalej idących kroków niż sankcje z 2014 roku.
Konflikt Rosja-Ukraina
Rosja skoncentrowała przy granicy z Ukrainą ponad 100 tysięcy żołnierzy. Eksperci i państwa Zachodu mówią o rosnącym zagrożeniu rosyjską agresją na to państwo.
Choć Rosja zaprzeczała planowaniu inwazji, to nie wycofała jednak swoich sił usytuowanych w pobliżu granicy z Ukrainą. Na żądania Zachodu w sprawie deeskalacji napięcia przedstawiła listę propozycji dotyczących "gwarancji bezpieczeństwa", w których domaga się od USA i państw NATO między innymi, by nie przyjmowały Ukrainy do Sojuszu, a także by wycofały kontyngenty z państw członkowskich w Europie Wschodniej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rosja-Ukraina. Sytuacja na granicy i przyczyny konfliktu >>>
W poniedziałek Sojusz Północnoatlantycki poinformował, że "siły państw NATO przechodzą w stan gotowości i wysyłają dodatkowe okręty i myśliwce do baz na wschodzie Europy, wzmacniając w ten sposób odstraszanie i sojuszniczą obronę w sytuacji, w której Rosja kontynuuje kumulowanie sił wokół Ukrainy".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EBS