- Sprawa funkcjonowania dziennikarzy w Sejmie wymaga uporządkowania. Akredytacje powinni dostawać ci lepsi - powiedział obecny wicemarszałek Sejmu, a przyszły marszałek - Bronisław Komorowski w wywiadzie dla portalu Gazeta.pl.
- To, co dzisiaj się dzieje w Sejmie, to ogromne zamieszanie, ogromny bałagan, ale uporządkowanie nie musi oznaczać eliminacji - mówił Komorowski, podkreślając, że "porządkowanie" miałoby dotyczyć spraw technicznych, a nie dostępu do informacji.
- Nie muszą kable leżeć na schodach i nie może być tak, że się dziennikarze pojawiają wszędzie, gdzie sobie tylko zażyczą, łącznie z ubikacją - podkreślał przyszły marszałek.
Pytany czy porządkowanie będzie też dotyczyło akredytacji i podziału na dziennikarzy "lepszych" i "gorszych", Komorowski powiedział: - Zawsze są lepsi i gorsi dziennikarze. Pytanie czy akredytacje będą dostawali wszyscy jak leci, czy ci lepsi? Moim zdaniem ci lepsi.
A kto będzie oceniał kwalifikacje - pytał dziennikarz.
Oczywiście parlament - odpowiedział poseł PO.
Dziennikarze - patrycjusze, ekwici i plebejusze To nie pierwsza próba zapanowania nad sejmowymi reporterami. Podobne podejmował poprzedni marszałek Ludwik Dorn. Argumentował, że dziennikarze "stanowią niezorganizowany tłum", więc trzeba ich podzielić: - Tak jak w Rzymie podzielę dziennikarzy na grupy: patrycjusze, ekwici i plebejusze. Chcę przywrócić elementarny porządek Sejmie. A stosunek części mediów do PiS jest tak zły, że go już nie pogorszę - mówił Dorn.
Sejm miał być podzielony na obszary dla jednych dziennikarzy dostępne, a dla innych zamknięte. - Po ostatnim posiedzeniu, 3 maja, podchodzi do mnie dziewczątko z jakiegoś radia, podstawia sitko i mówi: "Ja mam pytanie w temacie patriotyzmu". Przecież to jest poniżające i dla dziennikarzy, i dla polityków - opowiadał wtedy mediom Dorn.
Sejmowych fotoreporterów Dorn nazwał "ścierwojadami". Pomysł marszałka PiS oprotestowali dziennikarze, a fotoreporterzy zażądali od marszałka przeprosin. Ostatecznie plan Dorna nie został wprowadzony w życie. Czy marszałek znajdzie kontynuatora w koledze z Platformy?
"Nie przyprowadzę psa do Sejmu" Bronisław Komorowski dla gazety.pl opowiadał również o swoich pierwszych decyzjach, jeśli zostanie wybrany marszałkiem Sejmu: - Głosowanie odwołania marszałka musi być zapewnione. Sam zainteresowany nie może go blokować - powiedział między innnymi.
Komorowski zapowiedział również, że nie zamierza przyprowadzać do Sejmu swojego psa, tak jak czynił to marszałek Dorn. - Mieszkam bardzo blisko Sejmu. Łatwiej będzie mi zejść do psa, niż przyprowadzać go do Sejmu - mówił wicemarszałek.
Źródło: gazeta.pl