- Na mnie wpływano oczywiście, mówiono na zasadzie "wiesz, rozumiesz, wycofaj się" - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski o komisji do spraw pedofilii. Jego zdaniem, "jest pewna niechęć, żeby ta komisja miała skład, który będzie całkowicie niezależny i faktycznie zacznie działać".
W środę Sejm powołał członków do państwowej komisji do spraw pedofilii. Jednym z kandydatów był ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który jednak nie został wybrany. - Ja się do tej komisji nie prosiłem, tylko na prośbę moich przyjaciół z kilku klubów poselskich, postanowiłem kandydować i uważam, że komisja powinna być przede wszystkim niezależna. Niestety, (...) okazało się, że jest szalenie upolityczniona - wskazał ks. Isakowicz-Zaleski.
- Te targi, kto ma wejść, kto nie, były na tej zasadzie, że obóz władzy wprowadził pięć osób do siedmioosobowego składu. To już pokazuje, że te targi polityczne są ważniejsze od meritum - podkreślił. Zdaniem gościa "Faktów po Faktach", "jest pewna niechęć, żeby ta komisja miała skład, który będzie całkowicie niezależny i faktycznie zacznie działać".
- Na mnie wpływano oczywiście, mówiono na zasadzie "wiesz, rozumiesz, wycofaj się", ale ja żadnego zakazu na piśmie, czy nawet ustnie nie dostałem. Niechęć jest do tej komisji, komisja zajęłaby się sprawami Kościoła - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski. - To, co jest zaskakujące, nie było jasnego zakazu, natomiast dzisiaj poseł PiS, pan profesor Zbigniew Girzyński z Torunia, powiedział wyraźnie, że były prośby i naciski ze strony episkopatu, żeby utrącić moją kandydaturę i to tak trochę rękami PiS-u, Lewicy utrącono - stwierdził.
"Kościół robi krok do przodu, dwa kroki do tyłu"
W ocenie ks. Isakowicza-Zaleskiego, "jeżeli Kościół nie będzie chciał się oczyścić, czy będzie to lustracja, czy pedofilia, czy inne skandale, to będzie się rozpadać". Pytany, czy Kościół w Polsce boi się prawdy, wskazał, że "na razie widać, że robi krok do przodu, dwa kroki do tyłu". - Lustracja została zadeptana, myślę że niektórzy pamiętają, jak to się działo, ile razy były zmiany decyzji - dodał.
- Myślę, że to jest troska o dobre samopoczucie sprawców, a nie o ofiary. Myślę, że cały błąd Kościoła w Polsce, mówię jako instytucji, bo myślę, że ludzie świeccy i księża szeregowi, którzy pracują w parafiach, czy uczą w szkołach doskonale to rozumieją, że tu nie chodzi, żeby ukryć sprawcę, tylko jednak zmierzyć. Tak jak napisali ewangeliści o zdradzie Judasza i o zaparciu się świętego Piotra - nie bali się tej prawdy - podkreślił.
Zdaniem gościa "Faktów po Faktach", "tutaj jest cały czas lęk, bo musiałyby odejść niektóre osoby". - I rzeczywiście powinny według mnie odejść te osoby. Bo jednak nie mogą dalej pewnych funkcji w Kościele sprawować - dodał.
- W mojej książce są nazwiska, jeżeli chodzi o tuszowanie sprawy arcybiskupa Juliusza Paetza, który molestował wprawdzie nie dzieci, ale – tak jak określa to papież Franciszek – bezbronnych dorosłych, czyli kleryków, młodych chłopców i młodych księży. Za to tuszowanie odpowiedzialny jest ówczesny nuncjusz papieski, a późniejszy prymas Józef Kowalczyk, który do dzisiaj milczy jak zaklęty i nikt nawet go nie pyta o to, dlaczego tuszował te sprawy - zwrócił uwagę ks. Isakowicz-Zaleski.
Źródło: TVN24