Nie posunąłbym się do stwierdzenia, że dwa kraje zmówiły się na Polskę, chcąc eksportować na nasze terytorium energię elektryczną. Energia elektryczna jest importowana zarówno z Niemiec, jak i z innych krajów, bo jest po prostu tańsza - mówił w "Faktach po Faktach" były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff, odnosząc się do słów prezydenta Andrzeja Dudy. Wiary zmowie przeciwko stronie polskiej nie daje również dziennikarz radia TOK FM Jakub Medek. - Agresywna postawa Czechów polega na tym, że od trzech lat próbują zapewnić wodę dla kilkunastu tysięcy mieszkańców swojego kraju. Czesi nigdy nie postulowali zamknięcia kopalni w Turowie - zauważył.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej postanowił w poniedziałek, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tysięcy euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Po tej decyzji rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział, że polski rząd nie zamknie kopalni w Turowie.
Do konfliktu polsko-czeskiego odniósł się prezydent Duda. - My nie możemy zamknąć kopalni w Turowie. Jeżeli to zrobimy i w związku z tym siedem procent naszego rynku energetycznego zostanie wyłączone, to będziemy musieli kupować prąd z Niemiec - powiedział w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w Stanach Zjednoczonych Marcinem Wroną.
Steinhoff: nie posunąłbym się do stwierdzenia, że dwa kraje zmówiły się na Polskę
- Nie pierwszy raz jestem zaskakiwany nietrafnością opinii pana prezydenta Dudy. Nie widzę w tym żadnego zamysłu obu krajów, tym bardziej, że Niemcy nie włączyły się do tego sporu - zauważył Steinhoff w "Faktach po Faktach". Jak ocenił, konflikt polsko-czeski wokół kopalni w Turowie był "nieuchronny", bo choć węgiel wydobywany jest po stronie polskiej, to skutki środowiskowe odczuwalne są również dla Czechów. - Z jednej strony jest społeczność lokalna, z drugiej zakład, który zarabia na wydobyciu węgla. I te dwie strony muszą się porozumieć, czyli zakład górniczy musi starać się zminimalizować skutki środowiskowe. Natomiast tam, gdzie w grę wchodzą odszkodowania, trzeba ponieść koszty z tym związane - wskazał.
Zdaniem byłego wicepremiera, sugerowana zmowa dwóch państw nie ma oparcia w faktach. - Absolutnie nie mam zakodowanej, podobnie jak pan prezydent, teorii spiskowej. Nie posunąłbym się do stwierdzenia, że dwa kraje zmówiły się na Polskę, chcąc eksportować na nasze terytorium energię elektryczną. Energia elektryczna jest importowana zarówno z Niemiec, jak i z innych krajów, bo jest po prostu tańsza, czyli ze względów ekonomicznych - podkreślił.
Sceptycznie do słów prezydenta odniósł się również dziennikarz TOK FM Jakub Medek. - To musiałby być bardzo długofalowy i szczwany plan czesko-niemiecki - zaznaczył. Przypomniał też, że Czesi już od kilku lat upominają się przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej o wyegzekwowanie swoich postulatów od strony polskiej, ale jest to kwestia polityki lokalnej. - Z punktu widzenia Czechów jest to problem lokalny. To nie jest problem na poziomie stolic państw, rządów. To problem na poziomie województwa libereckiego, czyli województwa na terenie którego znajdują się te wsie i miasteczka oraz kilkanaście tysięcy mieszkańców, którzy w opinii Czechów cierpią z powodu funkcjonowania tej kopalni - mówił dziennikarz.
Jakie mogą być skutki nagłego zatrzymania pracy kopalni?
W dyskusji odwołano się również do słów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. - Spór o Turów trzeba widzieć w szerszym kontekście wojny o energetykę, która odbywa się w Europie. Oczywiście to nie jest tak przedstawiane - mówi się o idei obrony klimatu. Ale tak naprawdę jest to wielka operacja Niemiec i Rosji - mówił Ziobro w sobotę rano w RMF FM.
- Uważam, że tego typu sformułowania w ustach polskiego ministra są wyjątkowo szkodliwe z punktu widzenia naszych geostrategicznych interesów. Nie ma żadnych dowodów, że ktokolwiek się zmawia na Polskę. My musimy zmienić miks energetyczny, bo to jest oczywiste. Kopalnia Turów również będzie musiała w przyszłości obniżyć poziom uciążliwości środowiskowej - mówił Steinhoff.
Jak dodał, zgadza się jednak ze stanowiskiem polskiego rządu w kwestii krytycznej oceny decyzji wiceprzewodniczącej TSUE Rosario Silvy de Lapuerty, która nałożyła karę na Polskę. Jego zdaniem, niemożliwe jest natychmiastowe zatrzymanie kopalni. - Można przyrównać to do takiej decyzji, jeśli ktoś ze względu na wysoką emisyjność silnika w samolocie każe zatrzymać samolot na wysokości dziesięciu tysięcy metrów. Jakie będą skutki, wiadomo - ocenił.
- Sąd powinien rozpatrzyć sprawę, analizując argumenty jednej i drugiej strony i wydać wyrok. Ale nie, w trybie decyzji jednoosobowej, zatrzymać kopalnię, narażając na złe skutki środowiskowe i pozbawiając pracy ludzi z dnia na dzień - dodał Steinhoff.
Medek: Czesi nigdy nie chcieli zamknięcia tej kopalni
Jak zauważył Medek, strona czeska nigdy nie dążyła do likwidacji polskiej kopalni. Jej działania są według dziennikarza wymierzone wyłącznie w poprawę sytuacji mieszkańców pogranicza polsko-czeskiego. - Agresywna postawa Czechów polega na tym, że od trzech lat próbują zapewnić wodę dla kilkunastu tysięcy mieszkańców swojego kraju. Czesi nigdy nie postulowali zamknięcia kopalni w Turowie, wobec czego wszystkie spiskowe teorie dziejów prezydenta Dudy, ministra Ziobry czy ministra Dworczyka są zupełnie bez sensu - powiedział.
Opisywał też, że sprawa kopalni w Turowie nie absorbowała ogólnokrajowych mediów w Czechach, ich uwagę przykuła dopiero po decyzji TSUE. - Nie jest to rzecz - trzeba wyraźnie sprostować to, o czym mówią przedstawiciele polskiego rządu - która brałaby udział w trwającej w Czechach kampanii parlamentarnej, bo przecież za dwa tygodnie mamy w Czechach wybory - ocenił dziennikarz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24